Możemy ograć KPS

uważa JAKUB ZMARZ, środkowy bloku TSV

Z Krispolem znów zagrałeś w wyjściowym składzie. Poszło ci lepiej niż tydzień wcześniej ze Ślepskiem Suwałki?
Cóż, wtedy faktycznie wypadłem słabo, zdobywając chyba tylko 3 punkty. Tym razem moje statystyki były już przyzwoite – ponad 10 „oczek”, w tym mniej więcej połowa po skutecznych blokach. Jestem zadowolony z występu.
Bardziej niż po pucharowym pojedynku z AZS AGH Kraków sprzed kilku miesięcy, jak dotąd twoim najlepszym po powrocie do TSV?
W podobnym stopniu. Trochę trudno porównać te spotkania, bo wtedy punktowałem głównie zagrywką, a teraz właściwie tylko na siatce. Pojedynek z AGH miał jednak dla mnie szczególny smaczek, bo zostałem wybrany zawodnikiem meczu, grając przeciwko kolegom z uczelni.
Podobno przed sezonem, gdy zapadła decyzja, że znów będziesz występował w macierzystym klubie, była opcja zmiany akademii z Krakowa na Rzeszów…
Owszem, istniał taki pomysł. Ja jednak wolałem pozostać na AGH, choć pogodzenie tego z grą w Sanoku nie było łatwe. Udało mi się jednak wypracować kompromis – do Krakowa jeździłem raz w tygodniu, „hurtem” zaliczając wszystkie zajęcia. Oczywiście na początku sezonu taki układ nie wpływał najlepiej na moją formę, ale ostatecznie udało się wszystko jakoś ogarnąć. Jestem już na finiszu studiów, jeszcze tylko obrona pracy inżynierskiej.
Uważaj w drodze do Krakowa…
A więc i prasa dowiedziała się o mojej stłuczce. Gdy po świętach jechałem do Rzeszowa, z tyłu uderzył mnie inny samochód. Z lekkim urazem głowy trafiłem do szpitala, lekarze zalecili dwa tygodnie bez treningów, dlatego wtedy nie grałem. Po urazie nie ma już śladu, jestem w pełnej dyspozycji.
Wróćmy na parkiet. Jak oceniasz nasze szanse w ćwierćfinałowej rywalizacji z KPS Siedlce?
Są i to całkiem realne. Zwłaszcza, że w końcu osiągnęliśmy stabilną formę, o czym świadczy 5 zwycięstw w ostatnich sześciu meczach. A mógł być nawet komplet, bo przecież z 2. w tabeli Ślepskiem przegraliśmy dopiero po tie-breaku i to minimalną różnicą punktową. Natomiast KPS ostatnio nie zachwycał, by przypomnieć choćby porażkę u siebie z AGH Kraków. Powalczymy o awans do kolejnej rundy. Niezwykle istotny będzie sobotni mecz na własnym boisku, gdzie już raz pokonaliśmy siedlczan. Liczymy na wsparcie kibiców.
A oni na dobrą grę Kuby Zmarza, jednego z dwóch wychowanków w składzie. Jak sam scharakteryzowałbyś siebie jako siatkarza?
Na pewno ostatnio poprawiłem serwis i współpracę z rozgrywającymi. Natomiast mimo 201 cm wzrostu wciąż dużo muszę pracować nad blokiem oraz… utrzymaniem pełnej koncentracji przez cały mecz.
Powiedz na koniec, jak to się właściwie stało, że przed sezonem wróciłeś do TSV?
Prosta historia – rozpadł się Contimax Bochnia, w którym występowałem przez trzy sezony, więc zostałem bez klubu. Trener Frączek zdecydował, że chce mnie w drużynie, a możliwość gry na zapleczu siatkarskiej ekstraklasy i to w rodzinnym mieście była ogromną pokusą. Choć miałem już pracę w Krakowie, decyzja zapadła błyskawicznie. Dzięki temu znów mogę występować przed własną publicznością.

Rozmawiał Bartosz Błażewicz