Sylwetki laureatów Nagrody Burmistrza Miasta Sanoka: Krystyna Chowaniec

Po prostu harcerka

„Mam szczerą wolę całem życiem pełnić służbę Bogu i Ojczyźnie; nieść chętną pomoc bliźnim, być posłusznym Prawu Harcerskiemu”. Przyrzeczenie Harcerskie obowiązujące w II Rzeczpospolitej, w 1932 roku słowo „Ojczyzna” zastąpiono słowem „Polska”.

Powiedzieć o Krystynie Chowaniec, harcmistrzu, pedagogu, społeczniku, że jest osobą wielką, poprzez swoją działalność i wpływ na wychowane pokolenia młodzieży, to naprawdę mało. Sama nie lubi, gdy się ją w ten sposób określa. Jak diabeł święconej wody unika wszelkich pochwał. – Bardziej patrzę w przód niż w tył, taką mam już przypadłość – powtarza często.

Przesiedleńcy

Losy jej rodziny mocno są splecione z historią kształtującej się powojennej Polski. Przesiedleńcy z Krystynopola (od 1953 roku Czerwonogród), dekretem Stalinowskim w 1951 roku trafili w Bieszczady, do miejscowości Czarna. – Moi rodzice nigdy nie pogodzili się z wysiedleniem. Trafili na bardzo trudne warunki, nie do zniesienia był szok kulturowy i cywilizacyjny… A Krystynopol to dawne tereny ordynacji Zamojskich, dobrze zagospodarowane, piękna i żyzna ziemia należąca do Polski, którą zamieszkiwała ludność mieszana…. Wywózki, przymusowe przemieszczanie całych nacji to iście szatański pomysł…Matka, Janina Wilczek, przedwojenna harcerka, zaprzysiężony żołnierz AK, ojciec Franciszek Flak, w czasie wojny służył w Batalionach Chłopskich, Armii Krajowej i oddziale samoobrony, obecnie prezes Stowarzyszenia Wysiedlonych HT 1951. Pamięta spalone dookoła przez bandy OUN UPA wsie, miejscowi z Krystynopola chowali się w klasztorze, grube mury i grupka mężczyzn z karabinami uratowała ludność od rzezi.Tradycja zobowiązuje, a wychowanie w takim domu nie mogło spowodować, że mała Krysia nie będzie chciała wstąpić w szeregi harcerstwa. Przygoda zaczęła się w szkole podstawowej w Czarnej, za sprawą młodego i energicznego nauczyciela, Adolfa Maciołka. To on stworzył drużynę ścisle turystycznokrajoznawczą, gdzie najważniejsza była przygoda i integracja grupy. Młodzież wraz z opiekunem złaziła całe Bieszczady, zdarzały się również podróże po Polsce.– Pierwsze harcerstwo było bardzo radosne, przy okazji dużo pomagaliśmy innym, każdy z nas miał pod opieką rodzinę staruszków.Zielone okolice SokolaW pamięci utkwił pierwszy obóz, połowa lat 60. Zupełna głusza, tereny Sokola, jeszcze niezalane hektolitrami wody i betonu późniejszego Jeziora Solińskiego. Piękna, rozległa dolina, u stóp istniejącego wówczas zameczku, przekształconego na schronisko turystyczne, które prowadził Henio Victorini, bieszczadzki kowboy.

Mała Krystyna

Mała Krystyna, uczennica szkoły podstawowej w Czarnej, wspomina z nostalgią tamten czas, trudy obozowania, harcerskie ogniska, śpiew, i to niesamowite poczucie solidarności. Za kilkadziesiąt lat, już jako drużynowa harcmistrz, Krystyna Chowaniec będzie przekazywać tego ducha wspólnoty, pachnącego doliną Sokola, swoim podopiecznym.Potem przyszło rozczarowanie.

– W liceum nie należałam do harcerstwa, mama nie zaakceptowałaby mojej działalności w Harcerskiej Służbie Polsce Socjalistycznej.Dopiero po studiach, na kierunku historia Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, Krystyna Chowaniec założy pierwszą drużynę harcerską. Po emocjonalnym zainteresowaniu harcerstwem przyszedł czas na pracę u podstaw, studiowanie metodyki harcerskiej, poznawanie jej historii przedwojennej i wypracowanie własnych sposobów na prowadzenie drużyny.

– Była pani nauczycielką historii w szkole w Łętowni, Tyrawie Solnej i w dawnej „siódemce” w Sanoku, to pomaga w harcerstwie?

– Harcerstwo to przede wszystkim doskonała, skuteczna i nowoczesna metoda wychowawcza. Opiera się bowiem na uczeniu w działaniu, na pracy w grupach, uczy samodzielności. Jest to współmierne z tym, co za swój cel stawia współczesna pedagogika.
HarcmistrzyniDo 1996 roku Krystyna Chowaniec sprawowała funkcję drużynowej, będąc jednocześnie komendantką hufca. Wychowała godnych następców. Od 1997 do 2014 roku działała na poziomie chorągwi, gdzie odpowiadała za kształcenie przyszłych instruktorów.– Muszę przyznać, że najfajniej być drużyną, mieć ten bezpośredni kontakt z młodymi ludźmi… Bo młodzież jest szczera, niezakłamana i głodna życia, zadaje pytania niezwykłe, egzystencjalne i chłonie świat wszystkimi zmysłami… Doprawdy wolę spędzić czas z grupką czterdziestu szesnastolatków niż z szesnastoma czterdziestolatkami.Nie oznacza to jednak, że zamyka się na dorosłych. Niezapomnianym wspomnieniem są szkolenia instruktorskie w ośrodku ZHP Berdo w Myczkowcach, gdzie panowała atmosfera wzajemnego zrozumienia i szacunku, odbywały się tam fantastyczne ogniska, odnowienia przyrzeczenia harcerskiego i zobowiązania instruktorskie, wspólnie przygotowywane biesiady harasymowiczowskie.– Tych obozów będzie mi brakować…

Bez patosu

Oprócz pracy na rzecz harcerstwa, Krystyna Chowaniec pracowała zawodowo, naprzód jako nauczycielka, a potem jako wizytator w Kuratorium Oświaty. W latach 1996-1999 sprawowała funkcję przewodniczącej Komisji Pamięci Narodowej przy Kuratorze Oświaty w Krośnie, a w okresie 2006 -2010 pracowała w Zespole Wychowania Patriotycznego Kuratorium Oświaty w Rzeszowie. W 2013 przeszła na emeryturę. W strukturach harcerstwa była członkiem Rady Naczelnej ZHP (2009-2011), przewodniczącą Komisji do Spraw Kontaktów Zewnętrznych Rady Naczelnej ZHP (2011-2013), członkiem Centralnej Komisji Rewizyjnej ZHP (od grudnia 2013 – nadal), komendantem Hufca ZHP Ziemi Sanockiej im. ks. hm. Zdzisława Peszkowskiego (1992–2007 i od listopada 2011 – nadal). Ponadto od 2011 roku jest prezesem Stowarzyszenia Wychowawców „Eleusis”, od marca 2016 r. – prezesem Koła Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej w Sanoku.Nie narzeka na brak czasu, choć doba w jej przypadku mogłaby mieć więcej niż 24 godziny. Nie ustaje w tym, czym harcerstwo się kieruje, służbą wobec ojczyzny i drugiego człowieka.

– Patriotyzm, co według pani oznacza?

– Najpierw szacunek i pamięć o małej ojczyźnie, o regionie, a dopiero później o tej wielkiej, wspólnej ojczyźnie.Jak mówi, waży słowa, nie lubi górnolotnych zwrotów. Wyznaje zasadę emocjonalnego przeżywania historii, ale bardziej przy cieple harcerskiego ogniska, niż gabinetach szkolnych. Dlatego harcerze z sanockiego hufca uczestniczą w rajdach tematycznych, poświęconych konkretnemu wydarzeniu, słuchają żyjących świadków.

– Najważniejsze w mojej pracy, zawsze będę to powtarzać, jest wychowanie młodych ludzi, przekazanie im wartości i wiedzy o ich regionie. Kształtowanie poczucia tożsamości. Młody człowiek musi mieć to poczucie, swojej więzi zarówno z małą, jak i dużą ojczyzną. Jak tego nie ma, to on jest bez właściwości, trudniej mu funkcjonować, podejmować wybory. Kształtowanie tej więzi wraz z poczuciem dumy z polskiej historii i osiągnięć polskiej kultury, sztuki, gospodarki, ale także świadomości wstydu za popełnione błędy, a nawet zbrodnie poprzednich pokoleń jest szalenie ważne po to, by stać się świadomym obywatelem. Polakiem świadomym swojej historii, swojej kultury. I co bardzo ważne – człowiekiem szanującym innych ludzi, inne kultury, solidarnym i zwyczajnie dobrym.Dużo też nawiązujemy do szeroko pojętej kultury, uczymy młodzież literatury, poezji, pieśni.Angażuje także młodzież do pisania, od 13 lat prowadzony jest konkurs o „Kwiat goryczki z Berda”. Wkrótce ukaże się tomik z najlepszymi pracami ostatnich 12 edycji. Kiedy rozmawiamy, otwiera koperty przesłane z całej Polski.– O, jakaś dziewczyna z Zielonogórskiego przesłała swój wiersz…

Waleczna Krystyna

Waleczna Krystyna Chowaniec nie lubi słowa „walczyć”, ale podejmuje walkę, codzienną o przetrwanie idei wspólnoty, dobrych relacji międzyludzkich i historii. Hufiec Ziemi Sanockiej im. ks. hm. Zdzisława Peszkowskiego pod jej kierunkiem stoi na straży przedwojennych wartości i praw głoszonych przez harcerstwo. Od 2008 roku wspólnota sanockich harcerzy z dumą nosi imię księdza Zdzisława Peszkowskiego.

– Z księdzem Peszkowskim przegadaliśmy o harcerstwie mnóstwo godzin. Pamiętam, jakby to było wczoraj, 23 sierpnia 2007 roku, ksiądz leżał na OIOM-ie w szpitalu w Aninie, to były jego 89 urodziny… powiedział wówczas: „Ratuj harcerstwo, zrób wszystko, aby harcerstwo przetrwało. Bo kiedy chłopak, czy dziewczyna przy ognisku złożą przyrzeczenie harcerskie, to w nich zostanie, nawet jeśli się pogubią, uwierz, że wrócą do tej chwili…”Zawiesza wzrok najpierw na obrazie przedstawiającym podobiznę księdza, potem na chorągwi, z tego stanu wyrywa nas, niezbyt głośne „czuwaj”. To młode harcerki przyszły złożyć meldunek…

Tomek Majdosz