Baśniowy świat dubnickich kopalń opalu

Mieszkamy na obrzeżach Karpat Zewnętrznych, gdzie flisz karpacki nie oferuje zbyt wielu minerałów. Przywykliśmy zatem, że kopalnie w naszym krajobrazie znaczą głównie wieże szybów naftowych i kiwony. Wiemy, że w dawnych wiekach wydobywano u nas sól, głównie ze źródeł solankowych, bardzo niewielkie ilości żelaza a z rzadka, węgiel brunatny, diadomit, ozokeryt a nawet alabaster. Jednakże zaledwie 80 km na południe od Sanoka, po przejechaniu głównego masywu Karpat, nad Humennem góruje wulkaniczne pasmo Vihorlatu.

Karpaty Wewnętrzne

To już Karpaty Wewnętrzne, które skrywają znacznie więcej bogactw. Do gór wulkanicznych należą również Slanskie Vrchy, położone nieco dalej na południe, a na wschód od stolicy województwa – Preszowa. W górach tych znajduje się tajemnicza średniowieczna wioska górnicza Dubnik. Dokładnie dziś to tylko zagubione w lasach miejsce po wiosce, gdyż po plajcie miejscowych kopalń górnicy odeszli stąd szukać pracy w innych stronach. Pozostały jedynie rozrzucone po górskich stokach sztolnie. Wiele z nich, szczególnie w miejscach gdzie powstały zapadliska, stanowi duże zagrożenie dla nieostrożnych wędrowców, gdyż niespodziewanie, w środku lasu otwierają się przepastne jamy, które wiodą w niezbadane czeluście dawnej kopalni opali.

Podróż przez gardziele

Około 15 minut pieszo w głąb lasu, na wschód od drogi, która tylko z nazwy jest główną i prowadzi przez opuszczoną, górniczą wioskę znajduje się, niewielka osada, stworzona jakieś dwie dekady temu przez współczesnych górników – pasjonatów. Starali się oni „przekuć” przynoszącą niegdyś krocie ze sprzedaży opali kopalnię, w nie mniej dochodową atrakcję turystyczną. Oprowadzali po labiryntach wiekowej konstrukcji, wyposażając zwiedzających w wodoodporny płaszcz, kask i górniczą latarnię. Udostępniono zaledwie dwa poziomy labiryntów z dawnych pięciu, gdyż pozostałe zalane są wodą. Podróż jednak, przez wąskie, wykute w skale gardziele dostarcza niezwykłych wrażeń tym bardziej, że co jakiś czas przewodnik pokazuje na skale żyły opalu.

Pozyskiwanie opali – historia

Pierwsza pisemna wzmianka o pozyskiwaniu opali w tym regionie pochodzi z 1597 r. z pozwolenia, które wydał cesarz Rudolf II Albertowi Magnusowi z Vratislavy. Kolejna ze skryptu z 1603 r., wydanego również przez Rudolfa II, tym razem Stefanowi Kacerovi w Peklanach o zagospodarowaniu kopalń opalowych. Później miejscowe opale wspominane są już coraz częściej. W 1771 r. znaleziono na powierzchni opal ważący 607 gramów, który ze względu na swą piękną i osobliwą grę kolorów został nazwany Arlekin. Znajduje się on obecnie w Muzeum Imperialnym w Wiedniu i jest największym opalem świata.
W latach 1845 – 1880 dzierżawcą opalowych kopalń była rodzina Goldschmidtów z Wiednia. W owym czasie kopalnia zatrudniała nawet 350 górników i aż 13 szlifierzy, a miejscowy opal był wysoko ceniony i dobrze sprzedawał się na światowych rynkach. Był to czas najintensywniejszych prac przy wydobyciu dubnikckich opali. W latach 1880-1896 dzierżawcami byli bracia Egger, którzy w momencie podjęcia dzierżawy zarządzali 14 sztolniami. W tym okresie zbudowana została kolejka kopalniana w sztolni Wiliam. W 1889 r. odkryto największe znane gniazdo drogiego opalu o rozmiarach 75 x 50 x 30 cm, w którym znajdowały się ułożone trzy warstwy bardzo dobrego gatunkowo opalu o łącznej wadze 120 000 ct.

Tutejszych opali użyto do ozdoby zarówno cesarskiej korony habsburskiej, jak i królewskiej węgierskiej a nawet brytyjskiej. W 1891 r. pojawiła się na rynku światowym konkurencja w postaci kopalń australijskich – z większymi i łatwiej dostępnymi złożami. Zmniejszało to sukcesywnie zmniejszał opłacalność wydobywania opali preszowskich. W 1922 r. kopalnie zostały zamknięte. Po II wojnie światowej kilkakrotnie podejmowano próbę ponownego uruchomienia kopalń, ale bez sukcesów.

Jozef Jančok – SAVARNA

Dopiero w 1991 r. prace na terenie starych kopalń podjęła organizacja Jozef Jančok – SAVARNA. Od tego czasu przez kilka lat prowadzono prace rekonstrukcyjne, geologiczne oraz utworzono ścieżkę dydaktyczną dla turystów. Zwiedzanie możliwe było po przybyciu na miejsce lub wcześniejszym umówieniu się z przewodnikiem telefonicznie. Oglądanie labiryntów zajmowało około godziny i niewątpliwie było jedną z największych atrakcji, jakie oferuje słowacki przemysł turystyczny. Niestety w 2009 r. działalność powstałej w międzyczasie spółki Opálové Bane Dubník a.s. została przerwana, gdyż zarządzającym nie udało się uzyskać pozwoleń na dalszą eksploatację kopalń.

Autor tego artykułu miał szczęście wędrować po labiryntach kopalni opali jeszcze przed jej ostatnim zamknięciem. Szczęśliwie jednak pojawiła się w minionym roku informacja w internecie, że „Dubnnickie Opalove Bane” zostały ponownie otwarte i udostępnione do zwiedzania. Jeśli zatem ktoś będzie w okolicy, polecam zwiedzić to wspaniałe miejsce, którego mrocznymi i wąskimi korytarzami podążając, wędrowiec czuje się niby w siedliskach mitycznych krasnali-górników, tracąc całkowicie orientację w przestrzeni już po 5 minutach. Podążamy za światłem przewodnika i trzeba się mocno uszczypnąć, by uwierzyć, że to się dzieje naprawdę a nie jest tylko baśnią lub fantastyczną grą komputerową.
Robert Bańkosz