Marcin Wojcieszak w rozmowie z Edytą Wilk
Niedoceniani, ratujący życie
Przeciętny Polak nie ma pojęcia, jakie ratownik ma obowiązki i uprawnienia, ile zarabia, pracuje czy jaką wiedzę posiada. Ludzie ubrani w pomarańczowe fluo uniformy z napisem „Państwowe Ratownictwo Medyczne” kojarzeni są przede wszystkim z służbą zdrowia, Niechęć do tej instytucji odbija się przede wszystkim na nich. Często postrzega się ich jako słabo wykształconych i niekompetentnych („No, pani kochana, przecież doktór to studiował 5 lat, a oni tylko 3!”). Opinie te są niezwykle krzywdzące, a ratownicy medyczni to niedoceniana grupa zawodowa, borykająca się ostatnio z dużymi problemami.
– Opublikował pan list otwarty („TS” nr 17) do Starostów Powiatu Bieszczadzkiego, Brzozowskiego, Leskiego i Sanockiego. Czy ktokolwiek zareagował?
– Nie. Nikt listu do tej pory nie skomentował. 25 kwietnia doszło do spotkania strony rządowej z przedstawicielami ratowników medycznych. Spotkanie trwało 15 minut. Propozycja rządu to 400 zł brutto brutto w tym roku i 400 zł brutto brutto w przyszłym roku*. Łącznie 800 zł (460 zł netto). Z 400 zł to realnie 230 zł na rękę. Propozycja rządowa została odrzucona.
– Podobne kwoty otrzymywały pielęgniarki przez ostatnie dwa lata. W tym i następnym roku otrzymają kolejną ratę podwyżki łącznie 1600 zł (920 zł netto).
– Tak, i są z nich niezadowolone, bo to tylko dodatki, które zawsze mogą być zabrane. Ratownicy nie dostali nic. W ciągu ostatnich lat dużo zmieniło się w naszym zawodzie, zarówno pielęgniarki systemu jak i ratownika medycznego. Doszło nam wiele obowiązków i kompetencji, bardzo skomplikowanych. Na przykład do katalogu medycznych czynności ratunkowych dopisano nam możliwość samodzielnej kardiowersji, oraz możliwość stymulacji elektrycznej u pacjentów niestabilnych hemodynamicznie. Jeśli są wskazania, serce pacjenta pracuje za szybko lub wolno, możemy wykonywać te bardzo skomplikowane zabiegi, które do tej pory wykonywał tylko lekarz. Jeśli tego zabiegu nie wykonamy możemy być pociągnięci do odpowiedzialności. Do katalogu 27 leków, które mogliśmy podawać dopisano nam 20 i szereg nowych medycznych czynności ratunkowych.
– Zwiększenie odpowiedzialności i decyzyjności nie ma odzwierciedlenia w wynagrodzeniu. Tak jest w całej Polsce?
– Wynagrodzenie w Polsce jest bardzo zróżnicowane. Wg Sedlak & Sedlak 25% ratowników medycznych w Polsce zarabia najniższą krajową w 2017 r. Dodatek 400zł brutto brutto nie jest porażający, ale zawsze to leprze niż nic. Cały czas wielu ratowników dorabia sobie po godzinach. Wychodząc z dyżuru, idą na budowę, uczą pierwszej pomocy czy biorą tzw. „obstawy”. Jeżdżą także na transportach szpitalnych by po prostu utrzymać rodzinę, spłacić kredyt hipoteczny. Oczywiście za najniższą krajową można przeżyć.
– Mieszkając u rodziców, nie mając dzieci.
– Dokładnie. Gdy ma się na utrzymaniu rodzinę, najniższa krajowa nie jest wystarczającą kwotą do przeżycia.
– Od czego zależy ta wypłata?
– I to jest trudne pytanie. W kodeksie pracy jest wiele możliwości zatrudnienia. Umowa o pracę to jedna z możliwości. Bardzo droga dla pracodawcy, ale chroniąca pracownika – ratownika, tzn. ratownik ma np. prawo do urlopu i chorobowego. Bardzo dużo ratowników zatrudnianych jest jednak na kontraktach czyli sami sobie płacą ZUS, dodatkowe ubezpieczenie, są jak jednoosobowe firmy. Nie mają urlopu i możliwości pójścia na chorobowe, są niezniszczalni. Ostatnio był taki przypadek, że, ratownik dostał zawału serca w pracy. Teraz nie ma możliwości pracy przynajmniej trzy miesiące i nie może być na urlopie czy chorobowym, nie ma dochodu. To bardzo nieciekawa sytuacja.
– A jest to zawód wymagający szybkiej decyzyjności, sprawności fizycznej i konkretnych specjalistycznych umiejętności. Zawód o podwyższonym ryzyku i niebezpieczny. Inne służby mundurowe mają większe przywileje?
– Tak. Służby mundurowe mają szereg przywilejów, o których my możemy jedynie pomarzyć. Nasz prawodawca prawdopodobnie uważa, że Ratownicy Medyczni nie mogą mieć Zespołu Stresu Pourazowego (PTSD) **, czy doznać urazu kręgosłupa podczas znoszenia 150 kg osoby w wąskiej klatce schodowej. Służby mundurowe podległe MSWiA mają wykaz 29 chorób zawodowych. *** Ratownicy nie mają żadnego wykazu chorób zawodowych, a są narażeni na równie stresujące i niebezpieczne sytuacje jak przedstawiciele służb mundurowych.
– Życie ratownika, to życie w ciągłym stresie i na czas. Sam dojazd do pacjenta w naszych okolicach często jest wyzwaniem.
– W liście podałem szczegółowe zapisy Ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym (PRM) dotyczące czasów dojazdu. Wielu pacjentom czy świadkom zdarzenia wydaje się, że Karetka powinna zjawić się w ciągu 8 minut w mieście powyżej 10 tysięcy mieszkańców i 15 minut poza miastem powyżej 10 tysięcy mieszkańców. Nikt jednak nie chce się już dowiedzieć, co to jest „mediana”. W naszym regionie czasy dojazdu mogą być bardzo zróżnicowane. Powoduje to wiele niepotrzebnych roszczeń u pacjentów. Najlepiej podać to na konkretnym przykładzie. Kiedy w nocy poza sezonem turystycznym na wyjazd pojedzie karetka z Cisnej na przykład do Wetliny, to w tym samym czasie ogromny fragment Bieszczad staje się terenem, gdzie czasy dojazdu następnej, najbliższej karetki zwiększają się nawet do jednej godziny. Jeśli załoga karetki zdecyduje się zabrać pacjenta do szpitala, cały wyjazd karetki z Cisnej może potrwać nawet 3 godziny. Jeśli w międzyczasie stanie się naprawdę jakiś wypadek, czy rozpocznie się poród, nie da się takich tras pokonać w 15 minut. Całe szczęście w regionie funkcjonują dwie całodobowe stacje GOPR. Ratownicy GOPR mogą wykonywać czynności z zakresu kwalifikowanej pierwszej pomocy. Dojazd zespołu ratownictwa medycznego jest jednak niezbędny.
– A bliżej Sanoka jest podobnie?
– Tak. Odkąd funkcjonuje Skoncentrowana Dyspozytornia Medyczna w Sanoku coraz częściej zespoły ratownictwa medycznego wyjeżdżają do sąsiednich powiatów. I tak karetka stacjonująca przy PSP Sanok regularnie wyjeżdża na teren powiatu brzozowskiego, a karetka z Leska jedzie przez górę Gruszkę na teren powiatu sanockiego. Wynika to z zapisów rozporządzenia****, w którym dyspozytor medyczny powinien zadysponować zespół ratownictwa medycznego, w tym lotniczego zespołu ratownictwa medycznego, z uwzględnieniem najkrótszego czasu dotarcia na miejsce zdarzenia. Należy tu podkreślić, że nie ma znaczenia w jakim standardzie będzie to karetka. Czy będzie to ZRM P, czy ZRM S. W wyniku niefortunnych zdarzeń nasz teren również może spotkać się z taką sytuacją, że czas dojazdu najbliższej karetki znacznie się wydłuży. Sytuacja ta pokazuje również, jak trudną i niewdzięczną pracę mają dyspozytorzy medyczni w naszym regionie, bo to oni muszą walczyć z wszystkimi gardłowymi ponagleniami.
– Nieuzasadnione wezwania są częste?
– Niestety tak. Są sytuacje w których ewidentnie należy wezwać karetkę: na przykład podejrzenie udaru, zawału, drgawki, wypadki oraz wszelkie stany nagłe związane z omdleniem, utratą przytomności. Pomimo funkcjonowania systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego od ponad dekady bezpodstawne wezwania są plagą. Są takie przypadki, że na dyspozytornię dzwoni kilku świadków w sprawie osoby nieprzytomnej leżącej koło ławki na skwerku. Na pytanie „czy pacjent oddycha” okazuje się, że nie ma komu tego sprawdzić, bo wszyscy widzą całe zdarzenie z okien bloku. Bardzo często tymi pacjentami są osoby pod wpływem alkoholu, które powinny znaleźć się w izbie wytrzeźwień, której niestety na naszym terenie brak. Do takiej osoby należy wzywać w pierwszej kolejności policję lub straż miejską, o ile świadek zdarzenia ma pewność, że pacjent oddycha i jest duże prawdopodobieństwo upojenia alkoholowego. Zajmowanie karetki w takiej sytuacji jest zupełnie niepotrzebne. Są to dodatkowe koszty związane z eksploatacją zespołów ratownictwa medycznego, ale największym kosztem jest blokowanie karetki, która mogłaby przydać się w rzeczywistym stanie nagłym.
– Dzwoniąc pod nr 999, dodzwaniamy się do dyspozytorni w Sanoku. Skąd pewność, że dyspozytor wyśle odpowiednie służby do takiej osoby?
– Dyspozytor zada szereg pytań zgodnie z procedurami, które mu pozwolą ocenić właściwie sytuację i podjąć decyzję. Tylko trzeba zadzwonić, będąc przy poszkodowanym. Nie da się wyjaśnić takiej sytuacji dzwoniąc i mówiąc: przechodziłem czy przechodziłam i widziałam mężczyznę leżącego koło ławki tu i tu. Trzeba uczulać społeczeństwo, by nie bało się reagować na takie sytuacje. Na szczęście Ustawa o PRM ma zostać znowelizowana***. Będzie ona nakładać na każdego obywatela obowiązek udzielania pierwszej pomocy. Na razie w Ustawie o PRM istnieje tylko obowiązek zadzwonienia pod nr alarmowy. Są jeszcze zapisy Kodeksu Karnego, które mówią o 3 latach więzienia za nieudzielenie pomocy. Przepisy te są jednak bardzo rzadko wykorzystywane. Jeśli przepisy się zmienią, udzielanie pierwszej pomocy być może będzie częściej praktykowane przez przypadkowych świadków. Prawidłowo wykonana pierwsza pomoc przed przyjazdem karetki pogotowia jest bardzo ważna przede wszystkim dla pacjenta. Zatamowanie krwotoków, udrożnienie dróg oddechowych, czy podjęcie resuscytacji krążeniowo oddechowej to niejednokrotnie najważniejsze elementy pierwszej pomocy, które rzeczywiście ratują życie. Bez tego nasze starania mogą okazać się nieskuteczne. Prawidłowo wykonana pierwsza pomoc przez świadka zdarzenia w znaczny sposób może ułatwić pracę ratownikom medycznym.
Rozmawiała Edyta Wilk
Aby zostać ratownikiem medycznym, należy ukończyć 3-letnie studia licencjackie. Po skończonych studiach ratownik medyczny musi zdobywać 200 pkt edukacyjnych w cyklach pięcioletnich do końca swojej pracy w systemie PRM, co kontrolowane jest przez urząd wojewódzki. Ratownicy medyczni muszą legitymować się wiedzą niemal z każdej specjalizacji medycznej. Potrafią wykonać zaawansowane zabiegi resuscytacyjne, oceniać zapis EKG, podawać leki (48 substancji leczniczych). Świetnie znają anatomię, fizjologię i patofizjologię stanów nagłych. Potrafią stosować różne techniki ratownicze. Jednak ich wiedza nie kończy się na medycynie. Uczą się psychologii, niezwykle ważnej w tej pracy, dydaktyki, trenują na basenach i salach sportowych. Ratownik medyczny musi mieć odpowiedni profil psychologiczny, nie może sobie pozwolić na panikę, strach przed ogniem czy wysokością. Ratownik zna także podstawy języka migowego oraz ma opanowaną wiedzę o zagrożeniach chemicznych i środowiskowych.
*Brutto brutto to określenie, którego używa się m.in. przy finansowaniu różnych projektów ze źródeł europejskich. Kwota brutto brutto oznacza, że wliczono w nią nie tylko koszty składek ponoszonych przez pracownika, ale także pracodawcę.
** Zespół stresu pourazowego (PTSD) stwierdza się u osób, które przeżyły traumatyczne wydarzenie. Doświadczenie to powoduje powracające, natrętne i wywołujące cierpienie wspominanie tego zdarzenia, obejmujące obrazy i odczucia. Zespół stresu pourazowego (PTSD) klasyfikuje się jako zaburzenie lękowe, które często jest następstwem traumatycznego, zagrażającego życiu fizycznemu lub emocjonalnemu wydarzenia.
***Rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych z dnia 26 czerwca 2014 roku w sprawie: ustalania uszczerbku na zdrowiu funkcjonariuszy Policji, Straży Granicznej, Państwowej Straży Pożarnej i Biura Ochrony Rządu
****Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 10 stycznia 2014 r. w sprawie ramowych procedur przyjmowania wezwań przez dyspozytora medycznego i dysponowania zespołami ratownictwa medycznego
***** Projekt ustawy o zmianie ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym i niektórych innych ustaw z dnia 14.10.2016 Art.4.
Ostatnie komentarze