Peregrynacje Zdzisława Beksińskiego
Wernisaże w Chicago i Katowicach
Moda na malarstwo Zdzisława Beksińskiego nie maleje. W Polsce na wernisażach gromadzą się tłumy, ale, jak się okazało, nie tylko w Polsce. Jednego dnia otwierano dwie wystawy: jedną w Katowicach, drugą w Chicago i obydwie miały imponujące otwarcie. Jak powiedziała Małgorzata Kot, dyrektor Muzeum Polskiego w Ameryce, placówka ta nigdy za jej kadencji nie gościła tak ogromnych tłumów zwiedzających, jak właśnie podczas wystawy prac Beksińskiego.
Z Sanoka i Szczecina za ocean
Długo i starannie ją zapowiadano, tak samo długo i starannie przygotowywano. Mowa o wystawie „Zdzisław Beksinski: A Tale Told by Shadows” (Zdzisława Beksińskiego opowieść cieniem). Według zapewnień organizatorów, jest to pierwsza – przynajmniej oficjalnie – wystawa twórczości znakomitego artysty, a jej miejscem jest Muzeum Polskie w Ameryce, założone w 1935 r. i położone w historycznie polonijnej dzielnicy, zwanej Polonia Triangle (Trójkąt Polonijny). Przedstawiciele mediów mogli ją obejrzeć w czwartek, 8 czerwca, a dzień później odbył się wernisaż dla wszystkich zainteresowanych. Wystawa potrwa do 5 września.
Wszystko zaczęło się dwa lata temu, kiedy entuzjasta i znawca sztuki Beksińskiego, polonijny dziennikarz i fotografik Dariusz Lachowski wpadł na pomysł urządzenia takiej wystawy w Chicago. I został tej wystawy kuratorem.
A znalazły się na niej rzadkie eksponaty z kolekcji muzealnych i zbiorów prywatnych. Muzeum Historyczne w Sanoku wypożyczyło dziewięć obrazów, a jeden Muzeum Narodowe w Szczecinie (przedstawiciele obu instytucji przybyli na otwarcie). Do Chicago trafiło również 19 fotografii i 10 rysunków z różnych okresów twórczości sanockiego artysty. Dla urozmaicenia, eksponaty można oglądać także przy wykorzystaniu cyfrowo-wirtualnej technologii.
Nadmieńmy, że wystawa została zorganizowana przy wydatnej pomocy i wsparciu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Konsulatu RP w Chicago.
„Tragiczne okoliczności zabójstwa sprzyjały pewnemu rozgłosowi, ale następne lata wcale nie oznaczały jakiegoś wielkiego „boomu” na Beksińskiego. Dopiero teraz, w ostatnich dwóch, trzech, czterech latach obserwujemy fenomen, który nie dotyczy żadnego innego współczesnego artysty polskiego, bo przecież Beksiński jest bohaterem publikacji książkowych, filmów, najrozmaitszych produkcji popkulturowych. Jest to w zasadzie gwiazda i celebryta” – powiedział o bohaterze wystawy historyk sztuki, dr Jarosław Serafin.
Jarosław Serafin, który reprezentował Muzeum Historyczne w Chicago mówił po powrocie: – Wernisaż był bardzo udany, przyszło wielu Polaków, ale nie tylko, ponieważ byli też Amerykanie, którzy przyjechali z innych stanów USA, by obejrzeć wystawę. Prezentacja Beksińskiego spotkała się ze sporym odzewem. Co dalej? Pozostaje mieć nadzieję, że będą to udane trzy miesiące promocji twórczości Zdzisława Beksińskiego, a przy okazji Muzeum Historycznego i Sanoka w Chicago. Miałem okazję podczas wernisażu spotkać się z wieloma sanoczanami. Jestem zaskoczony, że jest ich w Chicago tak wielu i że bardzo prężnie działają, kontaktują się ze sobą. Bardzo ciepło wspominam rozmowę z Bogdanem Łańką, który pięknie, wręcz romantycznie wspomina Sanok z czasów swojej młodości.
Niedaleko, do Katowic
Tego samego dnia, co i w Chicago, 9 czerwca o godzinie 16 (czasu polskiego) w Katowicach otwarto wystawę Zdzisława Beksińskiego, na której prezentowanych jest ponad sześćdziesiąt prac. Tamtejsze muzeum zdołało zgromadzić trochę materiału dokumentalnego z archiwów przyjaciół Zdzisława Beksińskiego, między innymi Henryka Wańka, co stanowi dodatkowy atut ekspozycji.
Na otwarcie wystawy do Katowic pojechał Wiesław Banach. – Wystawa została bardzo ładnie zrobiona. Na wernisaż przyszło mnóstwo ludzi i sądzę, że frekwencja powinna być znakomita. Mając do wyboru Chicago i Katowice, wybrałem Katowice dlatego, żeby rozsmakować ludzi w malarstwie Zdzisława Beksińskiego wierząc, że to spowoduje kolejne przyjazdy do Sanoka. Chicago jest za daleko, Katowice w sam raz. Mam fenomenalny zespół pracowników i Jarosław Serafin, który pojechał do Chicago – wiem to od innych osób, które w Chicago na wernisażu były – wypełnił misję reprezentowania naszego muzeum znakomicie.
Relację z chicagowskiego wernisażu przygotował dla „TS” Marek Bober, redaktor naczelny polonijnego „Kuriera Chcago”, autorem zdjęć z wernisażu w PMA jest Andrzej Baraniak.
(mb), msw
Ostatnie komentarze