Interwencja czytelniczki: problem pieszych w okolicy remontowanego mostu przy ul. Krakowskiej

 

Witam serdecznie,
chciałabym zwrócić Państwa uwagę na problem pieszych w okolicy remontowanego mostu obok stacji Orlen przy ul. Krakowskiej na wyjeździe z Sanoka (rozwidlenie na Rzeszów i Krosno).

Zanim remont rozpoczęto piesi podążający z miejscowości Zabłotce i Czerteż do sklepów, zakładów pracy, a dzieci do szkół wydeptali ścieżkę na trawniku, w miejscu gdzie kończył się na drodze bezpieczny pas dla pieszych (dochodząc w okolice mostu nad potokiem Sanoczek od strony wyjazdu na Rzeszów). Tym sposobem mogli bezpiecznie dotrzeć na chodnik znajdujący się na moście od strony stacji Orlen i w miarę bezpiecznie podążać dalej.

Teraz, gdy rozpoczęto remont mostu, dojście do chodnika zablokowane jest sprzętami firmy remontującej, a potem, gdy już cudem dotrze się do miejsca, gdzie wcześniej był chodnik okazuje się, że chodnika nie ma, bo został rozebrany. Przejście jest zablokowane z powodu trwających prac remontowych. To zrozumiałe, że na plac budowy nie wolno wchodzić, bo to niebezpieczne. Przejście przez drogę na chodnik po przeciwległej stronie mostu jest niemożliwe, bo skutecznie utrudniają to dość wysokie barierki oddzielające chodnik od jezdni, brak przejścia i sznur jadących w obie strony pojazdów. Jeszcze bardziej niebezpieczne jest przechodzenie przez most wśród jadących samochodów (dosłownie). Mocne zagęszczenie samochodów na moście (tylko jeden pas jest dostępny dla ruchu w obu kierunkach) i brak wyznaczonego miejsca dla pieszych powoduje, że trzeba podjąć ryzyko prześliźnięcia się (dosłownie) przez wąziutki pasek (ok.40-50 cm) obok barierek mostu. Widoczność kierowców jest mocno ograniczona rozstawionymi słupkami. Wielu z nich nie zważając na niebezpieczeństwo nawet nie zwalnia. W takich warunkach o nieszczęście nietrudno.

Dzisiaj miałam okazję przekonać się na własnej skórze jak to jest. Kiedy znalazłam się na moście trzymałam kurczowo torebkę, żeby czasem nie wystawała nadto i nie zaczepiła o nadjeżdżający samochód. Wyczekiwałam momentu, gdy choć na moment samochody przestaną jechać. Nie dało się, było przed 7 rano, a w tych godzinach ruch jest spory. Mądry kierowca ciężarówki bardzo zwolnił i powolutku przejechał obok. Ale następny kierowca z Brzozowa jadący samochodem osobowym już taki łaskawy nie był. Wymachiwał, wykrzykiwał, patrzył jak na bandytkę. Miałam ochotę pokazać mu gest Kozakiewicza, ale dałam spokój. Ja chciałam tylko przejść na drugą stronę potoku, a niestety nie potrafię latać. Żałuję, że nie zapamiętałam numerów rejestracyjnych tego „przyjemnego” pana.

Nie wyobrażam sobie w jaki sposób idzie tamtędy dziecko do szkoły, starszy człowiek na zakupy, czy mama z maluchem w wózku. Przecież nie każdy jeździ samochodem.

Czekać tylko nieszczęścia? Czy zawsze musi być Polak mądry po szkodzie? Czy problem staje się widoczny, dopiero gdy są ofiary? Tyle mówi się o planowanym rozpoczęciu budowy obwodnicy właśnie w tamtym miejscu, nagłaśnia się sprawę, niektórzy są z tego bardzo dumni. A gdzie w tym wszystkim jest pieszy? Najbardziej bezbronny uczestnik ruchu drogowego. Czy ktoś o nim pomyślał?

Sprawę pozostawiam do przemyślenia. Zachęcam tych, którzy są decyzyjni w poruszonej kwestii, by wybrali się w tamte okolice na spacer I dokonali wizji lokalnej. Może wtedy włączą myślenie…

Pozdrawiam,
Bożena Piotrowska