Sprawy naszych czytelników
Sanok nie dla sanoczan
Niedawno ekscytowaliśmy się opinią Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN odnośnie zapaści i marginalizacji 122 miast w Polsce, wśród których znalazł się także gród Grzegorza.
Czy historia, którą opowiedział nam nasz czytelnik, potwierdza tę opinię, czy jej przeczy? Z jednej strony – sanoczanie wracają zza granicy, fakt. Ale czy mają po co wracać?
Pan Henryk po dwudziestu latach pracy za granicą jako wykwalifikowany spawacz czuje się zmęczony. Zanim wyjechał na kontrakt (Niemcy, Norwegia, Malta, Węgry) pracował w krakowskiej firmie budowlanej, krótki czas w „Autosanie” i fabryce przyczep w Zasławiu. Posiada niezbędne badania, referencje; potrafi spawać metodami MIG, TIG aluminium, CO2, był czas, że pracował przy szkodliwym argonie. Jedyna kwalifikacja, której nie posiada, to spawanie podwodne.
Do emerytury pozostało trzy lata. Czas wrócić do rodzinnego miasta, przestać tułać się po świecie. Pan Henryk za namową żony i dzieci postanowił poszukać pracy u siebie, w sanockich i okolicznych firmach. 40 lat doświadczenia, spore umiejętności. Nie miał wygórowanych aspiracji finansowych. Jednak kiedy w kolejnym przedsiębiorstwie – bo trzeba przyznać, pan Henryk otrzymał kilka propozycji – usłyszał, że zostanie zatrudniony, ale… firmy do zaoferowania mają najniższą krajową, czyli 2000 zł brutto, jego zapał w poszukiwaniu pracy w Sanoku ostygł. W kilku miejscach dowiedział się wręcz, że firma woli zatrudnić obywatela Ukrainy i go przeszkolić, ponieważ taniej na tym wyjdzie.
Tymczasem zza granicy rozdzwaniały się telefony z ofertami zatrudnienia dla pana Henryka… W jednej sanockiej firmie pan Henryk postanowił negocjować warunki; po długich rozmowach szef zgodził się, ale na 3000 zł brutto.– Ktoś inny może by się pokusił i przyjął pracę za takie wynagrodzenie… Ja mam wprawdzie dorosłe dzieci, ale są wnuki, z żoną spłacamy kredyt na dom. Takich marnych pieniędzy nigdy wcześniej nie zarabiałem – kwituje pan Henryk. Kiedy rozmawiałem z nim ostatnim razem, machał ręką, jakby coś odganiał, może wrażenie o swoim mieście. Na pytanie, jak się trzyma, tam, za granicą, mówi, że do tęsknoty nie można się przyzwyczaić, z roku na rok jest coraz dotkliwsza.
Tomek Majdosz
sanok…sanok…….piekne i ciekawe miasto…….ale przez lokalnych tzw niby politykow z pissekty nie majacych wizji i pomyslu na rozwoj miasta …..miasto zapyzialo………..szkoda…wielka szkoda…….
Piękne miasto z którego najzdolniejsi wyjeżdżają.
na 1.5 etatu? emerytury nie dożyję?? Chcesz pracuj, droga wolna ale my młodzi mamy perspektywy, uciekamy stad po to aby żyć godnie a nie liczyc zlotowki z miesiaca na miesiac jak nasi rodzice.. po to sie kształciłem aby pracować za godziwe pieniądze z normalnej firmie i godnych warunkach a nie na poltora etatu gdzie jesteś mieszany z błotem, a Tobie „San is not ok” Tak, jest mi wciąż mało bo na podkarpaciu jest sporo pracy ale nie bede pracował za 10 czy 12 zł to jest śmiech, wole wyjechać. nie pozdrawiam
Za takie pieniądze tu się robi. Czasami nawet na 1,5 etatu bo do pracy brak chętnych, ale się robi. Jak komuś się nie podoba to WON, droga wolna. Na tzw. zachodzie z pewnością będzie się lepiej żyć (ha, ha, ha), a tym którym wciąż mało, i lepiej zarabiać
Jakie WON ? Zastanów się co Ty piszesz. Może mieszkasz w domu po rodzicach stąd jestes zadowolony ze swojej pensji i Ci to nie przeszkadza, ale jeśli ktoś chce kupić mieszkanie, bo nie ma innej możliwości to niestety na 1500 zł netto kredytu nie dostanie. Chcielibyśmy wrócić do Sanoka, nie znoszę smrodu Krakowa- ale jako mgr inż instalacji sanitarnych nie dostanę więcej niż 2 tys brutto w Sanoku- a doświadczenia już trochę mam.
To po to się uczyłam tyle czasu, żebym teraz zarabiała marną kasę, nie zdołała zapłacić za kredyt + czynsz i media ? Czy lepiej zyc na garnuszku rodziców ?
Na prawdę zanim się napisze się WON warto dwa albo i trzy razy się zastanowić czy aby na pewno.
Żelazna logika: do pracy chętnych brak, więc robi się więcej za mniejsze pieniadze. Paranoja!
Sytuacja nie jest wesoła. Też napisłam kilka słów o tym na moim blogu: https://dynamikamysli.blogspot.com/2017/09/w-pogoni-za-praca.
Temat jest trudny, bo niestety w naszym zakątku Polski wśród pracodawców panuje przekonanie, że pracownik to tylko koszty.