Studniówka dawniej i dziś
Niezapomniany wieczór

Ekskluzywna sala balowa w restauracji czy też kilkugwiazdkowym hotelu kontra sala gimnastyczna przystrojona bibułą albo siatką wojskową. Różnokolorowe kreacje w dowolnym fasonie dostępne w niemal każdym sklepie odzieżowym, a może „mała czarna” uszyta u krawcowej? Niezliczona ilość zdjęć, a nawet relacje prowadzone na żywo przez uczniów za sprawą portali społecznościowych czy kilka grupowych zdjęć zrobionych przez profesora lub samych maturzystów? Studniówka AD 2018 nie przypomina już tej, na której bawili się nasi rodzice.

Bal przedmaturalny to jedno z ważniejszych wydarzeń w życiu. Rozpoczyna odliczanie do egzaminu dojrzałości i wejścia tym samym w dorosłe życie. Polonez, eleganckie stroje wieczorowe, zabawa do białego rana – a to wszystko pozostaje w naszej pamięci na długie lata.

Sezon studniówkowy trwa w najlepsze, zatem i przygotowania idą pełną parą. I nie chodzi tu jedynie o zakupowy szał, wybór olśniewających kreacji i dodatków, rezerwowanie wykwintnych sal bankietowych, kamerzystów i fotografów, orkiestry czy coraz popularniejszego DJ-a – o to wszystko trzeba zadbać już dużo wcześniej. Pozostają jeszcze inne kwestie organizacyjne, które trzeba dopracować, takie jak chociażby próby poloneza inaugurującego tę ważną dla maturzystów uroczystość, jeżeli chodzi o dziewczyny – wybór odpowiedniej fryzury i makijażu czy też dobranie odpowiedniego krawata albo muchy do garnituru w przypadku chłopaków.
W Polsce, ceny balów wahają się w granicach od 250 zł do 800 zł za parę. Najwięcej trzeba z pewnością zapłacić w większych miastach, co oczywiście nie znaczy, że w mniejszych organizuje się mniej huczne maturalne fety. W dzisiejszych realiach, często rodziców na tak spory wydatek po prostu nie stać. „Nie przypominam sobie, żeby ktoś opuścił bal. Dawniej najwięcej wydawało się na kreację, bo wydatki związane z wyżywieniem pokrywał już komitet rodzicielski. Innych kosztów po prostu nie było” – wspomina pani Maria, lat 57.

Dziś często organizacja studniówki spada na barki profesjonalnych firm, a tych zajmujących się dosłownie wszystkim jest coraz więcej. Dbają nie tylko o wynajęcie sali, dobranie muzyki, catering oraz obsługę kelnerską, ale organizują również transport do domu. Do tego niejednokrotnie oferują takie atrakcje jak czekoladowe fontanny czy fotobudkę. Nic więc dziwnego, że opłaty związane ze studniówką z roku na rok rosną. Podczas gdy młodzi mają coraz większe wymagania, rodzicom z kolei żal odmówić – w końcu studniówkę ma się raz w życiu!

Współcześnie, niemałe sumy płaci się za lokal – niestety tradycja organizowania studniówki w szkole odchodzi już w zapomnienie. Obecnie, najczęściej zabawa odbywa się w wynajętej sali bankietowej. Dużym zainteresowaniem cieszą się udekorowane już hotele, pałacyki i domy weselne, najlepiej z balkonem widokowym, z którego można podziwiać bawiącą się młodzież. „Kiedyś nie było ani takiej możliwości, ani potrzeby, by studniówkę przenosić poza mury szkoły” – wspomina pani Maria. Swoją studniówkę miała na sali gimnastycznej, jak większość ówczesnych szkół. „Pamiętam salę przyozdobioną siatką wojskową. Z góry drabinek zwisały balony i ozdoby z bibuły przez nas, uczniów, ręcznie zrobione” – dodaje.

Strój nie powinien być najważniejszą kwestią podczas studniówki, jednak niejedna dziewczyna w tym dniu chce wyglądać zjawiskowo, wzbudzając zachwyt wszystkich zebranych. W związku z tym wybór sukien wieczorowych rozpoczynają na długo przed balem. A w sklepach do wyboru do koloru. Fasony bywają przeróżne, to samo dotyczy kolorystyki. Jedne dziewczyny wybierają długie, okazjonalne suknie, inne z kolei decydują się na krótkie sukienki, z myślą, że będą je mogły założyć przy innej okazji. W latach 70 tych wybór sukienek był niezwykle ubogi, dlatego popularną metodą było wertowanie niemieckiego magazynu Burda, a następnie wizyta u krawcowej z konkretnym zdjęciem. „Ja i koleżanki, chciałyśmy się upodobnić do dziewczyn z Abby, bo na ich punkcie panował wtedy szał” – wspomina pani Maria. Tyle dobrze, bo o ile fason stroju był dowolny, o tyle dziewczyny nie mogły pozwolić sobie wówczas na różnorodność w kolorach – obowiązywała bowiem głównie biel, czerń oraz granat. W niektórych szkołach wymagana była wyłącznie ciemna spódnica i biała bluzka. Kwestia szycia stroju na miarę dotyczyła także chłopaków. „Nie było tylu sklepów co dziś, dlatego mój garnitur, zresztą tak jak i pozostałych kolegów szyty był na miarę” – podkreśla pan Marek, lat 60. Co do obuwia, podczas gdy dziś niejedna dziewczyna wkłada na nogi szpilki, kiedyś stawiano na wygodę – zakładano płaskie lub też modne wówczas, nie za wysokie koturny.
Dawniej studniówka była pierwszym ważnym wyjściem, na które mamy pozwalały delikatnie wytuszować rzęsy, pomalować usta czy zaróżowić policzki. Na mocniejszy makijaż można było sobie pozwolić dopiero na balu maturalnym, a więc po maturze. Dziś 18-latki do perfekcji opanowały sztukę wizażu, a nauczyciele nie wymuszają na uczennicach rezygnacji z ich stylu, zwłaszcza w tak ważny dzień.

Kiedyś większą wagę przywiązywano do programu kulturalnego, podczas którego przedstawiciele klas mogli się zaprezentować. Przygotowany program oczywiście wcześniej musiał zostać zaakceptowany przez grono pedagogiczne. Często była to jedyna sposobność, kiedy uczniowie mogli bezkarnie (oczywiście w granicach rozsądku) wytknąć błędy kadrze nauczycielskiej oraz szkole. Była to także okazja do prezentacji zdobytej wiedzy i podziękowań za trud włożony w nauczanie. „Szykowaliśmy się na ten moment wyjątkowo starannie. Przygotowaliśmy kabaret, gdzie w rolę aktorów wcieliliśmy się my sami. Na co dzień surowi nauczyciele w tym dniu wyśmiewali się z wytykanych im wad” – wspomina pan Marek.
Do dziś zachowało się kilka przesądów, których młodzież skrzętnie przestrzega. Jednym z najbardziej znanych i praktykowanych jest założenie tej samej, czerwonej bielizny w dniu studniówki a potem w dniu egzaminu maturalnego. Czerwona bielizna, czy też obecnie często zakładana na lewą nogę czerwona podwiązka powinna przynieść pomyślność na maturze. Inne znane przesądy przynoszące szczęście na egzaminie dojrzałości to m.in. zakaz ścinania włosów, założenie ulubionego krawata czy pożyczenie czegoś od drugiej osoby.

A jak na przestrzeni lat wyglądał polonez – standardowy taniec studniówkowy? Obecnie nawet on niejednokrotnie odbiega od tego tradycyjnego, jaki pamiętają nasi rodzice. „Jak każdą studniówkę, tak też i naszą rozpoczynał polonez Ogińskiego. Na czele szła wychowawczyni i przewodniczący komitetu rodzicielskiego. Po pierwszym obejściu sali liczba uczestników znacznie się zwiększała” – wspomina pani Maria. Choć współcześnie polonez przybiera różne formy, niemniej jednak wciąż jest istotnym elementem każdej studniówki. Co więcej, jest on wynikiem kilkutygodniowych przygotowań, gdzie wszystko jest szczegółowo dopracowane.

W prawdzie, na przestrzeni lat studniówki przechodziły modyfikację, jednak w dalszym ciągu jest to dla młodych dzień szczególny. „Bardzo czekam na studniówkę… w końcu tyle przygotowań… sukienkę trzeba było kupić i to dużo wcześniej. Niektóre dziewczyny zamawiały kreacje przez Internet już we wrześniu” – mówi Gabrysia, tegoroczna maturzystka z II LO w Sanoku. „Na niespełna tydzień przed balem wszystko mamy już jednak przygotowane” – dodaje.
I tak powinno być ,bo w najbliższą sobotę (tj. 26 stycznia) swój pierwszy bal przetańczy klasa A i D II Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Skłodowskiej-Curie, uczniowie Zespołu Szkół nr 5 im. Ignacego Łukasiewicza oraz część maturzystów z Zespołu Szkół nr 3 im. Walentego Lipińskiego i Mateusza Beksińskiego (studniówka drugiej grupy odbędzie się 3 lutego). Nie pozostaje nam zatem nic innego, jak życzyć tegorocznym maturzystom udanego balu. Niech to będzie dla Was niezapomniany wieczór!
Edyta Szczepek