Szymona Jakubowskiego gawędy o przeszłości. Jak powstawał Sanok

20 stycznia 1339 roku książę halicko-włodzimierski Jerzy II Trojdenowicz wydał we Włodzimierzu Wołyńskim przywilej lokujący Sanok na prawie magdeburskim. Przyjmujemy tę datę jako początek historii miasta, chociaż gród istniał już zapewne cztery wieki wcześniej dzieląc burzliwe losy tych terenów.

Sanok był najprawdopodobniej pierwszym miastem na Rusi lokowanym na prawie magdeburskim, powszechnie stosowanym zarówno i Niemczech jak i na ziemiach polskich. Zgodnie z jego zasadami wskazany przez władcę zasadźca wytyczał zabudowę grodu i odpowiadał za jego organizację. Według prawa magdeburskiego bezpośrednią władzę w mieście – w imieniu władcy czy też właściciela – sprawował dziedziczny wójt wraz z ławą miejską, mającą uprawnienia sądownicze.

Prapoczątki

Pierwszym wójtem Sanoka był Bartko (Bartłomiej) z Sandomierza, prawdopodobnie mieszczanin, o którym niestety informacje są nader skąpe. Wiemy jedynie, że w przywileju lokacyjnym otrzymał m.in. prawo do sądzenia mieszkańców niezależnie od ich narodowości: polskiej, ruskiej, niemieckiej czy węgierskiej.
Fakt lokacji miasta 20 stycznia 1339 roku nie oznacza, że powstawało ono od podstaw, na „surowym korzeniu”. Historia grodu nad Sanem sięga najpewniej jeszcze poprzedniego tysiąclecia. Przenikały tu m.in. wpływy Celtów i Wandalów, których ślady znajdywano w okolicy. Prawdopodobnie przez pewien czas tereny dzisiejszej ziemi sanockiej, wchodzące w skład tzw. Grodów Czerwieńskich należały do państwa Mieszka I, od którego oderwane zostały zapewne około 981 roku w wyniku najazdu księcia ruskiego Włodzimierza I Wielkiego. W 1018 roku ziemie te zdobył Bolesław Chrobry, kilkanaście lat później odbił je książę Jarosław I Mądry. Na krótko późniejsza ziemia sanocka znów trafiła w polskie ręce za Bolesława Śmiałego, by znów znaleźć się w granicach Rusi z którą miała być związana aż do połowy XIV wieku.

Pieczęć Bolesława Jerzego Trojdenowicza

Będąc miastem pogranicznym, do którego pretensje rościła sobie Ruś, Polska i Węgry ziemia sanocka byłą świadkiem wielu starć zbrojnych, jak chociażby najazdu wojsk węgierskich Kalomona w 1099. Z XII i XIII wieku pochodzą już pisemne informacje o istnieniu grodu Sanok. Pierwsza to zapis z ruskiej kroniki – Latopisu (kodeksu) Hipackiego z 1150 roku, według którego węgierski król Gejza II w czasie kampanii przeciw księciu ruskiemu Włodzimierzowi zajął Sanok i wziął do niewoli miejscowego wójta. Gród (nazywany wrotami Węgier) pojawia się także na kartach Latopisu Halickiego z 1205 i 1231 roku. Wiemy, że tu w latach 1202 i 1205 księżniczka ruska Anna spotykała się z królami Węgier: najpierw Emerykiem, ;później jego bratem Andrzejem II. W 1231 roku Sanok był najprawdopodobniej widownią bratobójczych walk między ruskimi książętami Włodzimierzem i Aleksandrem Newskim.
Gdy w styczniu 1339 roku Jerzy II Trojdenowicz nadawał – według współczesnej nomenklatury – prawa miejskie Sanokowi, ten miał już zapewne parosetletnią historię i zamieszkiwany był przez wielonarodową ludność. Lokacja miasta, na prawie niemieckim, następowała w momencie szczególnym, z którego być może nawet sam książę Jerzy nie bardzo zdawał sobie sprawę.

Zwrot na Wschód

Ruski władca borykać musiał się z poważnymi problemami wewnętrznymi. Trojdenowicz, syn księcia mazowieckiego Trojdenka i halickiej księżniczki objął tron do którego pretensje rościli sobie Polacy, Litwini, Węgrzy i Tatarzy. Kraj rozdarty był konfliktami, a smutną tradycją było uśmiercanie zazwyczaj za pomocą trucizny kolejnych książąt. Miejscowa arystokracja niechętnie patrzyła na Jerzego oskarżanego m.in. o sprzyjanie katolicyzmowi. Być może i lokacja Sanoka na prawie magdeburskim została przez nich uznana za zdradę ruskich interesów.
W tym też czasie w tej części Europy wzmacniało się pod rządami Kazimierza Wielkiego Królestwo Polskie, które coraz bardziej zerkać zaczęło w kierunku ziem ruskich.Ów polski zwrot na Wschód był zresztą pewnym odpryskiem dwóch zjazdów środkowoeuropejskich władców w węgierskim Wyszehradzie, które miały za zadanie uregulować pewne sprawy sporne miedzy nimi. Kwestia Rusi, która później okazała się mieć tak ogromne znaczenie w historii Polski wówczas wydawała się marginalna.
Pierwszy zjazd wyszehradzki z udziałem Kazimierza Wielkiego, króla Czech Jana Luksemburczyka oraz węgierskiego władcy Karola Andegaweńskiego. Dla polskiego króla najważniejsze były wówczas kwestie związane z rozwiązanie sporu z Zakonem Krzyżackim i potwierdzenie swych praw do korony. W kwestii krzyżackiej nie udało się co prawda odzyskać Pomorza Gdańskiego, tylko Kujawy i ziemię dobrzyńską, dobito natomiast targu w sprawie polskiej korony. Jan Luksemburczyk zgodził się na rezygnację z pretensji do tronu za kwotę 20 tysięcy kop groszy praskich.
Władcy trzech państw aspirujących do roli regionalnych mocarstw sporne sprawy wyjaśniali na kolejnym wyszehradzkim zjeździe do którego doszło w 1338 lub 1339 roku. Nie zdając sobie zapewne z tego do końca sprawy Kazimierz Wielki zgodził się na uzgodnienia, które na kilkaset lat wywarły ogromne piętno na polityce Polski. Zrzekł się, w zamian za doprowadzenie Krzyżaków pod sąd, praw do księstw śląskich, co zakończyło praktycznie polską ekspansję czy też próby odzyskania dawnych ziem na zachodzie.

Umowa Trojdenowicza z Kazimierzem Wielkim

Przełomowym momentem w historii, niezwykle istotnym także dla Sanoka i późniejszej ziemi sanockiej stało się pojawienie w Wyszehradzie Jerzego II Trojdenowicza. W czasie zjazdu ustalono, że w przypadku bezpotomnej śmierci księcia Halicz i Włodzimierz z podległymi terenami zostaną odziedziczone przez Kazimierza Wielkiego. Zgodzili się na to, również uzurpujący sobie prawa do Rusi, Węgrzy. W zamian za zapewnienie królewiczowi węgierskiemu Ludwikowi prawa do sukcesji korony polskiej w przypadku bezpotomnej śmierci Kazimierza.
Nie wiemy na ile poważnie strony umawiające się traktowały owe spadkowe uzgodnienia. Zapewne nie zdawały sobie wagi z późniejszych konsekwencji. W chwili, gdy uzgadniano kwestie dziedziczenia obydwaj władcy których te sprawy dotyczyły byli młodymi ludźmi. Kazimierz Wielki miał ledwie 28 lat, Trojdenowicz także dopiero dobijał trzydziestki. Wydawało się więc, że przed obydwoma jeszcze długie lata rządów, w czasie których wiele może się zdarzyć. Spadkowe uzgodnienia bardziej mogły więc być wzajemnymi ukłonami i podkładem pod militarne sojusze niż chłodną kalkulacją na przyszłość. Okazało się inaczej.

Walka o Ruś

Nie do końca planowany czas przejęcia polskich rządów na Rusi przyszedł niespodziewanie w kwietniu 1340 roku, gdy młody wciąż książę Trojdenowicz został otruty przez nieprzychylnych mu bojarów, niewykluczone, że stało się to również z inspiracji tatarskiej.
Tak opisywał domniemane przyczyny śmierci księcia Jan Długosz: -„Tej zaś nienawiści i zemsty różne naznaczają przyczyny: już to, że zamierzał znieść schizmę, a wprowadzić prawe obrządki wiary katolickiej i posłuszeństwo Kościołowi Rzymskiemu: już, że ich obciążał częstemi podatkami i daninami: już wreszcie, że żony i córki ich wszeteczeństwem swojem sromocił, a starostom swoim i dworskim urzędnikom, z Polaków, Czechów i Niemców złożonym, dozwalał ich krzywdzić i znieważać. Która jednakże z tych przyczyn podnieciła ich do zgładzenia księcia, z pewno-ścią twierdzić nie można. Mnie najgłówniejszą przyczyną zdaje się równość wiary i obrządku, która szałem religijnym zapaliła umysły Rusinów, mimo tego niechętnych, i z przyczyn, które się wyżej namianiły, przeciw książęciu oburzonych, że go postanowili zgubić, aby ich nie zmuszał do przejścia z greckiego na łaciński obrządek, a to w przekonaniu, że miłą przez to Bogu uczynią ofiarę”.
Kazimierz Wielki natomiast na wieść o śmierci Bolesława Jerzego podjął decyzję o interwencji, powołując się zarówno na postanowienia układu wyszehradzkiego, jak i więzy krwi z zamordowanym księciem. Nie był on jednak jedynym roszczącym sobie prawa do rozległego księstwa. Największe mieli bracia zabitego, Siemowit III, Kazimierz I i Jerzy II, którzy zadowolili się jednak wynagrodzeniem w gotówce. Więcej problemu było z Litwinami, którzy uderzyli na północne części Księstwa Halickiego zajmując m.in. Włodzimierz, Bełz i Chełm.
Początkowo Kazimierz osiągnął szereg sukcesów, już po kilkunastu dniach zajmując Lwów. W rozgrywki włączyli jednak także Tatarzy, wspierający część bojarów. Okazało się, że walki o zdobycie panowania na Rusi Halickiej potrwają bez mała pół wieku. W 1341 roku udało się odeprzeć interwencję tatarską uwalniając Ruś od uciążliwego lenna. Jak pisał Jan Długosz, Kazimierzowi po drodze poddawały się kolejne miasta, często bez walki. Wśród nich wymienia m.in. Przemyśl, Lubaczów, Trembowlę i Sanok.
Przyjmuję się, że ziemie sanocką i przemyską Kazimierz opanował do połowy lat 40. XIV wieku, walki m.in. z Litwinami trwały jednak jeszcze długo. Dopiero w 1366 roku Kazimierz Wielki mógł z pełną odpowiedzialnością potwierdzić prawa miejskie Sanoka, nadane przez Bolesława Jerzego II Trojdenowicza. Ostatecznie walki o Ruś Halicką zakończyły się w 1392 roku.

Autor jest wydawcą i redaktorem naczelnym dwumiesięcznika „Podkarpacka Historia”, periodyku „Z dawnego Rzeszowa” oraz portalu www.podkarpackahistoria.pl. Kontakt z autorem: jakubowski@interia.pl Fot. archiwum, domena publiczna.