Wędrują po górach już 40 lat
Wędrują po górach już 40 lat. Połączyła ich wspólna pasja i miłość do gór. Przemierzają nieznane szlaki, poznają nowe miejsca. Przez 40 lat zdobywają wspólnie szczyty, zarówno te górskie, jak i te życiowe. To grupa przyjaciół dla których nie ma rzeczy niemożliwych. Ziemia sanocka skrywa wiele sekretów, które ciągle odkrywają.
Do Trepczy przyjechali już po raz trzeci. To około 20 osobowa grupa. Cała wyprawa trwała cztery dni. Wyjazdy organizują tydzień lub dwa przed świętami wielkanocnymi. Właśnie w tym okresie wybierają się w nasze okolice. Niekiedy zaczynają na Pogórzu Przemysko-Dynowskim, a od czasu do czasu w Trepczy.
– Cała ekipa jest z Lublina, Zamościa, Mielca. Chodzimy po Pogórzu Przemysko-Dynowskim, po Górach Słonnych. Mamy zaprzyjaźnionego ks. Piotra w Trepczy, który zawsze chętnie nas u siebie gości – mówi Krzysztof Miazek z Lublina.
Weszli na piękną górę Kopacz w Dębnej, wybrali się do Mrzygłodu. Byli na paśmie Słonnym, udali się do Bezmiechowej na szybowisko. Linia Mołotowa nie stanowi dla nich tajemnic. Cieszyli się widokiem odrestaurowanych drewnianych cerkwi.
– Dębna jest dla nas niezwykle piękną miejscowością, niezmiernie tajemniczą. Powstała nowa świecka tradycja i od czasu do czasu wieszamy małe kapliczki w górach. Powiesiliśmy również naszą kapliczkę na górze Kopacz, tam gdzie stoją dwa krzyże – wyjaśnia.
– To jest grupa ludzi, która zna się jeszcze z czasów studenckich z Uczelnianego Klubu Studenckiego Mimochodek, który funkcjonował przy Uniwersytecie Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie. Większość z tych osób studiowała na UMCS, niektórzy na Politechnice i Akademii Rolniczej. Ta znajomość przetrwała, aż do dnia dzisiejszego – dodaje Krzysztof.
Pomimo upływu lat, natłoku obowiązków, pracy, własnych rodzin, znajdują czas, by nadal się spotykać i tworzyć zgraną paczkę przyjaciół. Teraz większość z nich jest już na emeryturze i ma nieco więcej czasu, by aktywnie go spędzić. Jednak do zgranej już ekipy, dołączają kolejne nieco młodsze osoby, które kochają wyprawy.
– Niestety, nasza grupa się nieco zmniejszyła. Niektórzy opuścili ją z rożnych przyczyn losowych, czy to z powodów osobistych czy zdrowotnych. Ale jakoś nadal się trzymamy – mówi ze smutkiem.
Każdy w grupie ma jakieś przezwisko. Liderem jest Krzysztof Miazek czyli popularny Murzyn. To właśnie on jest od zadań specjalnych, łączy całą ekipę i jej przewodzi. Do każdej wycieczki, specjalnie się przygotowują. Zawsze chcą coś zobaczyć, spędzić miło czas i wynieść z wypraw jak najwięcej. Na każdym wyjeździe jest z nimi przewodnik, który dba o to, by wszystko przebiegło zgodnie z planem.
Krzysztof Miazek niezwykle ciepło mówi o ks. Piotrze, proboszczowi Parafii rzymskokatolickiej pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Trepczy. To właśnie dzięki niemu oraz przyjaźni, jaka ich łączy cała grupa mogła przyjechać i podziwiać tutejsze krajobrazy.
– Ks. Piotr pochodzi z miejscowości Jaćmierz, w której to i ja się urodziłem. Przyjaźniliśmy się już od dziecięcych lat, razem się bawiliśmy. Gdy wyjechałem, zawsze wracałem, by spędzić wakacje w Jaćmierzu. Nasza przyjaźń przetrwała. Myślę, że ks. Piotr jest bardzo zadowolony, z tego, że do niego przyjeżdżamy – uważa nasz rozmówca.
Miłośnicy pieszych górskich wędrówek to grupa osób, w której każdy ma bardzo duże doświadczenie turystyczne, zarówno praktyczne i teoretyczne. Większość ukończyła kursy od podstawowych organizatorów turystyki rożnego rodzaju pilotów wycieczek, przewodników turystycznych.
– Każdy z nas ma olbrzymią wiedzę, doświadczenie i doskonale potrafi sobie poradzić w trudnym terenie. Będąc tutaj nie tylko wędrujemy po górach, ale przede wszystkim poznajemy te okolice. Udaje się nam spenetrować te tereny, które jeszcze nie zostały dokładnie odkryte. Mowa o jednym z bunkrów Linii Mołtowa, który nie jest oznaczony na żadnej znanej i dostępnej nam mapie – mówi Witold Latos, przewodnik beskidzki.
Uczelniany Klub Turystyczny „Mimochodek” przy RU ZSP UMCS został utworzony 21 listopada 1969 roku w ramach Komisji Turystyki i Sportu RU ZSP UMCS w Lublinie.
Za rok planują kolejną wyprawę. Co tym razem odkryją? Co zobaczą? To wszystko jeszcze przed nimi. Tymczasem pozostają wspomnienia z tegorocznego wypadu.
Dominika Czerwińska
Ostatnie komentarze