Pszczoły – etatowi pracownicy ekosystemu
Przysłowie „pracowita jak pszczoła” nie wzięło się znikąd. Pszczoły to owady, które tworzą idealnie funkcjonujące hierarchie, są waleczne i oddane wspólnocie, jednocześnie są niezbędnym elementem prawidłowo funkcjonującego ekosystemu. Te stworzenia zapylają około 80 proc. roślin na świecie, a wśród nich są takie, które mogą być zapylone wyłącznie przez nie.
Kwiaty swymi rozmiarami i budową przystosowały się do zapylania właśnie przez pszczoły. Jest to efekt milionów lat ewolucji i uzależnienia się jednych istot od drugich. Bez pszczół nie będzie nasion – w konsekwencji: nowego pokolenia roślin – bez kwiatów i ich pyłku nie będzie pszczół. Pszczoły zawsze były ważną i nieodłączną częścią ekosystemu. Albert Einstein stwierdził, że po wyginięciu pszczół ludziom pozostaną tylko 3-4 lata egzystencji. Czy był to tylko złowieszczy żart? A może wynik wnikliwych obserwacji i przemyśleń?
Słyszymy o coraz to nowych zagrożeniach dla owadziego życia, chemia, ograniczenie ich naturalnych żerowisk czy monokultury to tylko jedne z przykładów. Jeżeli pszczoły wyginą, to prawdopodobnie nikt więcej nie zapyli roślin. Taki ubytek w łańcuchu troficznym będzie miał ogromne konsekwencje dla całej przyrody i nawet najlepsza symulacja komputerowa nie jest w stanie tego pokazać. Poza pszczołą miodną w Polsce (najczęściej występująca) na świecie żyje około 25 tysięcy gatunków owadów należących do nadrodziny pszczół (Apoidea). W Polsce występuje ich około 450 gatunków. Owady pszczołowate zostały podzielone na 10 rodzin, z czego w Polsce występuje 7 z nich.
O korzyściach płynących z obecności pszczół w sektorze rolnym wiemy już od dawna, jednak mniej mówi się o ich znaczeniu i pracy w środowisku naturalnym. Przy problemie ochronny pszczół nie tylko aspekt przetrwania gatunku ludzkiego jest brany pod uwagę. Należy także podkreślić wartości ekonomiczne zapylania przez owady pszczołowate. W przypadku upraw sadowniczych, gdzie główny plon stanowią owoce, zapylanie roślin przez owady jest jedynym zabiegiem umożliwiającym uzyskanie plonów. Wszystkie pozostałe zabiegi stosowane po zapyleniu, np.: z użyciem regulatorów wzrostu, herbicydów, fungicydów czy insektycydów mają działanie pielęgnacyjne. To one zapylają rodzime gatunki w naszych lasach i łąkach.
Pamiętajmy też o tym, że na początku każdego łańcucha pokarmowego jest roślina. Człowiek jest na końcu tych przeplatających się ogniw w rozbudowanych ekosystemach. Naukowcy obliczyli, iż 90 proc. wszystkich zasobów pokarmu na świecie stanowią 82 artykuły spożywcze, które pochodzą od roślin. 77 proc. tych artykułów nigdy nie powstałoby, gdyby nie zapylanie roślin przez pszczoły. Proste przeliczenie pozwala stwierdzić, że 1/3 ludzkiego pożywienia bezpośrednio zależy od owadów zapylających. Biorąc pod uwagę tylko Polskę i fakt, iż dla prawidłowego funkcjonowania i zapylenia wszystkich roślin potrzeba nam blisko 2,5 miliona rodzin pszczelich (a mamy około milion), nie dziwi nikogo to, iż kwiaty muszą ze sobą konkurować o pierwszeństwo w tym procesie. Ewolucja roślin przewidziała taki bieg wydarzeń. Kwiaty robią to dzięki pięknym, różnobarwnym i pachnącym kwiatostanom. Im bardziej pociągający jest on dla pszczoły, tym zwiększa się szansa na jego zapylenie.
Pracowitość pszczoły także została obliczona. W słoneczny dzień jest w stanie w ciągu minuty zapylić nawet do 10 kwiatów. Naturalne środowisko pszczół w skutek działalności Homo sapiens ulega ciągle przekształceniom i – niekoniecznie korzystnym – zamianom. Rozwój rolnictwa, zmiana struktury lasów zaburzyły skład flory miododajnej, a także porę pojawiania się tzw. głównego pożytku, kiedy to pszczoły pozyskują najwięcej pokarmu. Zmieniający się rytm pszczelich rodzin odbija się na ich kondycji a tym samym na produkcji miodu. Monokultury na wielkich powierzchniach doprowadzają wręcz do niemożności funkcjonowania pszczół. W jednym okresie (kwitnienia danej uprawy) pszczoły mają nadmiar pożytku, a w innym okresie całkowity jego brak. Kolejny przykład ingerencji człowieka negatywnie oddziaływujący na pszczeli los to chęć szybkiego zysku. Przykładem jest inwazja roztocza Varroa destructor, która od lat 50. ubiegłego wieku stanowi największe zagrożenie dla pszczelarstwa. Roztocz ten jest pasożytem pszczoły wschodniej (Apis cerana), nie jest dla niej zagrożeniem, gdyż ten gatunek wytworzył mechanizmy ograniczające rozwój pasożyta. Problem pojawił się wtedy, gdy człowiek, aby uzyskać większe zbiory miodu, pszczołę miodną wprowadził na tereny zamieszkiwane przez pszczołę wschodnią. Pasożyt poraził pszczołę miodną, która była zupełnie nieprzystosowana do walki z nim. Rozpoczęła się jego masowa inwazja. Najpierw na kontynencie azjatyckim, później w Europie, następnie w Ameryce. W skali światowej straty w liczbie rodzin pszczelich z tego powodu liczy się w milionach. Podobnych przykładów ingerencji w rozprzestrzenianie się ,,wrogów” i szkodników jest wiele, dotyczą zarówno pasożytów, jak i chorób bakteryjnych, grzybiczych, wirusowych.
Pszczelarze muszą walczyć z chorobami w pasiekach przez okrągły rok. Między innymi do chorób pszczelich należą: warroza, zgnilec amerykański, oraz masowe ginięcie rodzin pszczelich. Powstało wiele prac naukowych poświęconych temu zagadnieniu, ale ciągle zmieniająca się gospodarka rodzi nowe zagrożenia. Niektóre choroby, takie jak zgnilec amerykański czy choroba zarodnikowcowa oraz zatrucia środkami ochrony roślin, stanowią ciągle poważne zagrożenie dla gospodarki pasiecznej. Wspomniana wyżej choroba masowego ginięcia pszczół jest efektem wieloczynnikowym z dużym naciskiem na nadużywanie pestycydów. Po raz pierwszy odnotowano ją w Stanach Zjednoczonych, a jej nazwa brzmi – CCD (Colony Collapse Disorder). Badania wykazały wieloprzyczynowość CCD. Obecnie uważa się, że głównym czynnikiem jest zaburzenie funkcjonowania układu nerwowego pszczoły w wyniku działania śladowych ilości pestycydów z grupy neonikotynoidów (w dawkach nanogramowych na pszczołę). Dodatkowym problemem są rośliny genetycznie modyfikowane zawierające białko Bt, które uszkadza układ pokarmowy i niektóre gruczoły pszczół.
Mam wielu znajomych pszczelarzy. To oni dzięki swojej wiedzy, doświadczeniu a przede wszystkim oddaniu pracują dla nas wszystkich. O właściwościach miodu czy pierzgi można by było napisać kolejny obszerny artykuł. Ale każda mama i babcia wie, że łyżeczka miodu do herbaty to najlepsze lekarstwo. Kiedy słucham o pracy włożonej w pasiekę, godzinach spędzonych na doglądaniu, czyszczeniu i innych mi nieznanych zabiegach, rozumiem dlaczego tak nieliczna grupa chce się tym zajmować. Nie wystarczy kilka desek, kawałek ziemi i już. Pszczelarz pracuje, dba i pielęgnuje, a przysłowiowy Jan Kowalski stosuje środki w niewłaściwy sposób o niewłaściwej porze i niweczy jego pracę. Jak każdy z nas może pomóc tym pracowitym owadom. Odpowiedź to: ogród dla pszczół. Balkon, rabatka przy domu, ogród – w naszym otoczeniu na pewno jest miejsce, w którym możemy posadzić rośliny miododajne -lubiane przez pszczoły i zapewnić im dobre warunki życia.
Kilka dobrych rad, jak uczynić ogród miejscem przyjaznym dla pszczół:
Ogranicz stosowanie chemicznych środków ochrony roślin
Zamiast chemicznych nawozów mineralnych używaj naturalnych nawozów
Posadź w ogrodzie kwitnące rośliny miododajne
Na skraju ogrodu pozostaw chwasty – dzikie łąki
Posadź różne rośliny, tak aby kwitły przez cały sezon.
Stwórz miejsca schronienia dla pszczół
Pszczoły, poza nektarem z kwiatów, potrzebują do życia również wody
Na zdjęciach pszczelarz Tomek, na tle własnej pasieki. Barwne ule pomalował własnoręcznie:
Dobry miód to teraz sztuka uzyskać. Panie Tomku tak trzymać i życzę obfitego pożytku 🙂
Fajnie, że poruszacie takie tematy. Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że trzeba zadbać o pszczoły. Jeśli one zginą, to i my zginiemy.