Od hali targowej do kolejki

 

Od 4 lipca po Sanoku jeździ biało-czerwony pojazd – elektryczna kolejka. Ma przystanki obok skansenu i nieopodal Rynku przy placu św. Jana. Właściciel kolejki sympatyczny pan Stanisław Klepek własną działalność prowadzi już 23 lata. Jak zmieniała się rzeczywistość przedsiębiorców i co będzie  w sezonie turystycznym oferował sanoczanom i przyjezdnym opowiada Edycie Wilk.

Ponad dwie dekady prowadzenia własnej działalności to szmat czasu. Rozumiem, że elektryczna kolejka to nie pierwszy pomysł na prowadzenie własnej firmy.

Tak. Początki były zupełnie inne. Zaczynałem od sprzedaży odzieży na hali targowej, wspólnie oczywiście z żoną.  Sprzedawaliśmy ubrania. Mieliśmy trzy stanowiska odzieżowe..  Czasy się zmieniały, hala obumarła i większość handlu przenieśliśmy do Soliny. Handlowaliśmy również na bazarach. Później 12 lat jeździłem kolejką na Solinie i ostatnio przez 4 lata w Rymanowie. Obecnie żona prowadzi stoisko odzieżowe na Solinie,  a ja „wracam” do Sanoka z kolejką.

I tak z Rymanowa trafił pan do Sanoka.

Dokładnie. Myślę, że Sanok na tym tylko zyska. Są tu malownicze okolice i przejażdżki będą  bardzo atrakcyjne. Trasa podstawowa to Rynek – Skansen. Druga trasa to z Rynku do cerkwi w Międzybrodziu. Co prawda tam jest wąska droga, ale za to piękna i malownicza. Trzecia planowana jest z Rynku, ulicą Gajową w stronę Lisznej na planowany taras widokowy. Niemniej w tym momencie jest bardzo urokliwie.  Bilety będą w cenie około od 7 do 12 zł, a dla rodzin bez względu na ilość dzieci bilety rodzinne w cenie 15 zł. Oczywiście dla zorganizowanych grup przewidujemy zniżki. Dodatkowo będziemy mieć jeszcze meleksa na 14 osób, ale na razie pojazd jest u mechanika na przeglądzie.

Prowadzenie kolejki  wydaje się przyjemnym zajęciem. Jako właściciel ma pan jakieś problemy?

Jedyną trudnością to na chwilę obecną – pracownicy. Szukam kierowców, którzy będą  jeździli po terenie Sanoka. Właściwie to szukam dwóch pracowników. Nie potrzeba mieć jakiś szczególnych uprawnień tylko prawo jazdy C+E lub E+T. W tym momencie to jest chyba największy mój problem, znaleźć odpowiedzialnych pracowników.

Jak widać jest pan związany z Sanokiem, co by pan zmienił w sanockiej przestrzeni dla przedsiębiorców.

Najchętniej to obniżył  ZUS! Ale wiadomo, to nie leży w gestii urzędników miejskich. Jeśli chodzi o Sanok to powinno co sobotę coś dziać się na Rynku. Skansen jest specyficznym miejscem, który przyciąga turystów sam z siebie. Powinno się pomyśleć nad promocją młodych muzyków, tych którzy w różnych konkursach zdobywają jakieś osiągnięcia, oddać im raz na jakiś czas scenę na Rynku. To nie chodzi o wielki koncert, ale o muzyczne sobotnie wieczorki w centrum miasta. Tak by ludzie chętniej wybrali się na spacer. Przecież turystom sanocki Rynek się podoba.

Właśnie z turystami ma pan do czynienia na co dzień. Jak postrzegają Sanok i sanoczan?

Krótko mówiąc są zachwyceni. Naprawdę. Bywałem w wielu miastach i widzę różnice. Kiedy pytam o sanoczan to zawsze mówią, że mieszkańcy naszego miasta  są wyjątkowo otwarci i życzliwi. Kiedy turyści potrzebują pomocy, pytają o drogę, konkretne miejsca, adresy  zawsze otrzymują pomoc! Naprawdę tak jest, bo wiele lat jeżdżąc nad Soliną czy w  Rymanowie podpytywałem o Sanok, bo tu się urodziłem, ukończyłem szkoły, mieszkam i to moje ukochane miasto. Mało tego, kiedy turyści pytają o to, co sanoczanie  kochają najbardziej, to zawsze odpowiadają, że swoje miasto. Jest coś w tym miasteczku co przyciąga. Nacisk trzeba dać na turystykę i promocje. Żywą promocję. Teraz foldery i ulotki się nie sprawdzają. Sprawdzają się małe eventy. Rynek musi przyciągać wydarzeniami i ludźmi. Więcej ogródków dla spokojnej rozmowy.  Sanok jest piękny.

Napomknął pan o szkole. Może jakieś wspomnienia?

Chodziłem w centrum miasta do ówczesnej SP nr 4. W klasie było nas 45 osób! Właśnie tą klasę wspominam najprzyjemniej. Do tej pory stara 8 „A” co pięć lat się spotyka. Zjeżdżamy się z różnych zakątków świata od Australii, Stany Zjednoczone aż po tych którzy zostali w okolicy   i wspominamy. O! jak zjeżdżaliśmy na butach ulicą Mickiewicza od Kina Sokół po prawie sam dół. Albo jak Anka dopisywała dwóje w dzienniku. Wspomnień czar.  W przyszłym roku właśnie będzie następne spotkanie i zapraszamy już teraz Tygodnik Sanocki do posłuchania naszych wspomnień. .

O szczegóły na temat Sanok City Tour można pytać w Centrum Informacji Turystycznej.