Nieprzetartym szlakiem do Zatoki Victoriniego
Nieoznakowane szlaki turystyczne, urokliwe i tajemnicze miejsce, nieistniejąca wieś oraz spotkanie z niedźwiadkiem. Tym razem uczestnicy pieszych wędrówek z cyklu „W niedzielę za miasto z Przewodnikiem PTTK” wybrali się w okolice Zalewu Solińskiego.
Niedziela powitała turystów słonecznym dniem. 48 miłośników górskiego wędrowania wybrało się na kolejną wycieczkę, którą poprowadził Stanisław Sieradzki, przewodnik beskidzki, a zarazem Prezes Oddziału PTTK w Sanoku. Nieoznakowanym szlakiem turystycznym uczestnicy wycieczki wyruszyli w tajemnicze miejsce Zalewu Solińskiego. W nieistniejącej już dzisiaj wsi Sokole znajduje się urokliwa Zatoka Victoriniego, która była głównym celem wycieczki.
– Jeszcze przed II wojną światową we wsi było ponad 50 domów, a zamieszkiwało ją około 400 ludzi, w znacznej większości wyznania grekokatolickiego – wyjaśnił przewodnik.
Turyści rozpoczęli wędrówkę od wyznakowanego kolorem niebieskim szlaku turystycznego, prowadzącego z miejscowości Teleśnica Oszwarowa, w kierunku szczytu Łabiska(615 m). Osoby, które maszerowały na początku zobaczyły małego niedźwiadka, który jednak bardzo szybko znikł w gęstym lesie. Przez krótką chwilę turyści spokojnie czekali oraz za pomocą gwizdka, zaznaczyli swoją obecność, tak by przypadkiem nie spotkać matki małego misia. Dla większości było to ogromne przeżycie. Pod pasmem Stożka (686 m), grupa opuściła znakowany szlak i udała się już nieistniejącym szlakiem w kierunku Zatoki Victoriniego. Na miejscu wycieczkowicze zobaczyli wspaniałe krajobrazy jakie się stąd roztaczają na Zalew Soliński oraz urzekające wzgórza, które otulają całą Zatokę. Było to wymarzone miejsce na odpoczynek oraz na posiłek. Marek Brewka jak zwykle umilił ten czas śpiewając i grając na gitarze. Dołączyli się do niego inny wycieczkowicze, chociaż byli nieco zmęczeni trudem wędrówki. Niektórzy ochłodzili się w wodzie mocząc stopy. Po przerwie wszyscy ruszyli w dalszą drogę, która prowadziła przez kwieciste polany. Nieopodal zatoki znajduje się pewien tajemniczy dom.
– Jest to dom, wybudowany na początku lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku przez Henryka Victoriniego, który docenił to miejsce i spędził tutaj ponad 40 lat swojego życia. Materiał do budowy domu brał z rozbiórki okazałego pałacu, który został wybudowany tutaj jeszcze przed I wojną światową. Kilka lat temu „bieszczadzki zakapior” wyprowadził się do niedalekiego Paniszczowa, dawnej ludnej wsi, która obecnie nie istnieje – wyjaśnił Sieradzki.
Po kilku kilometrach marszu, uczestnicy wycieczki dotarli do szlaku niebieskiego, tego samego którym szli z Teleśnicy Oszwarowej, a który opuścili, schodząc do Zatoki Victoriniego. Kierując się na południe dotarli do uroczej doliny potoku Paniszczówki, która jeszcze przed II wojną światową tętniła życiem, ponieważ łączyła dwie duże miejscowości Paniszczów i Polanę. Dzisiaj już tylko istnieje Polana, po tej pierwszej zostało tylko cerkwisko. Wędrówka zakończyła się w przysiółku Polany – Wydrne. Już autokarem grupa pojechała do centralnej części wsi Polana, aby zobaczyć jedną z najstarszych, drewnianych cerkwi z 1790 roku w Bieszczadach. Po trudach wycieczki wszyscy zasłużyli na odpoczynek w miejscowym barze w którym ochłodzili się dzięki zakupionym lodom oraz napojom. Nie obyło się od wspólnie zaśpiewanych piosenek bieszczadzkich. Znali je nawet najmłodsi uczestnicy wycieczki, czym wprawili w zachwyt starszych wędrowców.
– Jeżeli do wszystkich wrażeń, jakie miały miejsce na turystycznym szlaku dodamy piękną pogodę, która towarzyszyła uczestnikom wycieczki, to niedzielną eskapadę za miasto, mogą oni uznać za bardzo udaną – kończy Sieradzki.
Ostatnie komentarze