Oksana Kulczycka – Off Road sanockich artystów
Off Road sanockich artystów
Kilka tygodni temu, sanoczanie zaproszeni byli do galerii sanockich artystów. Wielu sanoczan skorzystało z tej okazji i my również. Otwartych było osiem pracowni malarskich w różnych częściach miasta, a w wydarzeniu wzięło udział jedenastu artystów. Zainteresowani mogli porozmawiać z malarzami, podziwiać ich dzieła i zobaczyć jak wygląda na co dzień ich praca.
Atmosfera w pracowniach była swobodna i bardzo serdeczna. Wielu sanoczan przebyło bardzo długą drogę, od pracowni do pracowni.
– Świetny pomysł! – pochwaliła pomysł pani Ania – takie nazwiska jak Mistak, Stabryła czy Białowąs są mi dobrze znane i ich styl malowania kojarzę, ale prawdę mówiąc niektórych artystów nie znałam praktycznie w ogóle. Spacer po pracowniach pozwolił mi ich lepiej poznać.
Dodatkowo przedstawiamy sylwetki artystów na lamach „ Tygodnika Sanockiego” pytając ich tym razem nie tylko o sztukę którą uprawiają.
Jak widać cykl cieszy się Państwa zainteresowaniem i mieliśmy głosy o udostępnienie wywiadów na stronie. Prośbę spełniamy.
https://www.facebook.com/oksana.kulczycka
Oksana Kulczycka
Oksana Kulczycka czuje się 100 procentową sanoczanką. Urodziła się w Krakowie, lecz jeszcze w wieku przedszkolnym zamieszkała z rodzicami w naszym mieście. O tym, kim chciała być w życiu, sanockich skwerkach, które uwielbia odwiedzać i zmianach jakie chciałaby zainspirować w przestrzeni miejskiej opowiada Edycie Wilk.
Często już małe dzieci wiedzą kim chcą być w przyszłości, czy od początku myślałaś o sztuce?
Już jako dziecko z kredkami się nie rozstawałam. Często w podstawówce pomagałam kolegom, którym prace plastyczne nie wychodziły. Moje pierwsze marzenia dotyczące zawodu były związane z medycyną. Wybrałam profil biologiczno-chemiczny w liceum. I tu był przełom. Przełom związany z dojrzewaniem. Okazało się, że kiedy widzę krew jest mi zwyczajnie słabo. Nijak to się miało do medycyny. Mało tego odkryłam w sobie nieprzepartą chęć do malowania. Nagle zaczęłam inspirować się Beksińskim, powstawały rysunki, obrazy surrealistyczne. Po pierwszej klasie przeniosłam się do liceum plastycznego w Rzeszowie, jednak ostatnią klasę musiałam skończyć w Sanoku, na profilu humanistycznym. Później chciałam studiować na ASP. Trochę się bałam, bo kandydatów na jedno miejsce było bardzo dużo, jednak udało mi się dostać za pierwszym razem na architekturę wnętrz.
Chciałabym przewrotnie nieco zapytać o ulubioną… książkę. Czy wśród pisarzy jest ktoś kto cię inspiruje.
Lubię książki Hermanna Hesse’a, Gabriela Garcia Marqueza. Lubię literaturę nawiązująca do duchowości, metafizyki. Lubię książki rozwojowe, które pobudzają do myślenia, pozwalają nam tu lepiej się poznać, poukładać tak swoje sprawy, by być lepszym człowiekiem.
Co uważasz za swój sukces?
To trudno powiedzieć. Na pewno dzieci. Jestem z nich bardzo dumna. Wyrastają na fajnych ludzi.
Jakie miejsca w Sanoku lubisz najbardziej?
W dzisiejszych czasach niestety jesteśmy bardzo zmotoryzowani i omijamy urokliwe miejsca, Cały Sanok uważam za ładne miasteczko. Jeżeli chodzi o spacery to skansen, wzgórze zamkowe i schody. Właśnie schody mam w najdalszej pamięci jako bardzo przyjemny sanocki zakątek. Może dlatego, że biegałam po nich nieustannie chodząc do szkoły muzycznej.
Jako architekt, artysta co byś chciała zmienić w przestrzeni miejskiej Sanoka.
To jest pytanie! Z jednaj strony Sanok jest urokliwy, ale rzeczywiście chciałabym mu nadać trochę więcej koloru. Przykładem może być mój Pegaz z ogrodu. Z chęcią bym go wypuściła gdzieś „na miasto”. Marzą mi się rzeźby, instalacje w przestrzeni miasta niekoniecznie związane tylko z historią. Dlaczego nie można postawić jakiś kolorowych rzeźb, nawet wykonanych np. podczas eventu z sanoczanami. Oczywiście to nie mogą być przypadkowe instalacje. To trzeba przemyśleć, nawiązać do miasta. Może nawiązać do legendy o królowej Bonie? Pomysły są, a ja chętnie bym dodała koloru miastu.
Ostatnie komentarze