Atelier z pasją
Halina Zych maluje obrazy, jednak nie farbami. Do zapełnienia podobrazia barwami używa igły nici i koralików. Powstają niecodzienne dzieła, które mają coraz większe grono odbiorców. Posłuchajmy o podróży Haliny z Ukrainy przez Anglię do Sanoka i odkryciu niecodziennej pasji.
Jesteś z Ukrainy, jak to się stało, że zamieszkałaś w Sanoku?
Jestem z Ukrainy, dokładnie z Mościsk. Mam rodziców Polaków, ale po wojnie zostali na Ukrainie i razem z trójką rodzeństwa się tam urodziliśmy. Tutaj jestem ponad dziesięć lat. Mieszkałam przez jakiś czas w Anglii, poznałam tam męża, urodziłam córeczkę, ale nie dałam rady się tam zaaklimatyzować i razem z córką wróciłyśmy tutaj. Mąż zaczął budować tutaj dom na wsi w Międzybrodziu i wykorzystałam ten fakt, żeby wrócić tutaj na stałe.
Od kiedy tworzysz koralikowe obrazy?
Koralikowe obrazy popularne są na Ukrainie. Nie zetknęłam się z nimi aż do pewnego dnia, kiedy to moja siostra przyjechała mnie odwiedzić. Zauważyłam, jak wieczorem usiadła i zaczęła coś dziergać. Z czystej ciekawości spróbowałam. Wpadłam po uszy! Od tamtej pory nie ma wieczoru bym nie wyszywała czegoś. Z czasem zaczęłam pokazywać na Facebooku zdjęcia swoich prac. Dziewczyny zaczęły się tym interesować, sprzedawałam zestawy, które dla siebie kupiłam i tak się zaczęło. Pomału przywoziłam trochę więcej, trochę więcej i tak się to rozkręciło, że w końcu postanowiłam otworzyć swój sklepik. Najpierw sklepik był na Białej Górze około trzy lata. Ostatnio jednak postanowiłam wyjść bliżej centrum miasta. Znalazłam tutaj w Sanoku taki dobry punkcik, mam za sklepem nawet mały ogródek swój, do którego mogę wyjść na kawę. Działam sobie, choć jest trochę mało miejsca to i tak jak widać jest bardzo przytulnie.
Rzeczywiście koralikowe obrazy wyglądają niezwykle.
Przy dobrym oświetleniu wyglądają przepięknie. Używam szklanych koralików z Czech, bo chińskie często są plastikowe i nie dają odpowiedniego efektu. Czeskie mają niesamowity połysk. Im więcej koralików jest na obrazku, tym on cudniej wygląda.
To nie jest prosta praca, a raczej bardzo precyzyjna. Wymaga czasu i cierpliwości.
Tak, ale to właśnie ta praca jest moją pasją. Tyle ile mam czasu wolnego, spędzam go nad szyciem i wyszywaniem tych obrazów. Na szczęście mam coraz więcej klientów. Brakuje mi tylko menadżera, który zająłby się lepiej rozprowadzaniem gotowych dzieł. Byłam na targach pod Warszawą, ale był to trochę niewypał. Organizatorzy nie stanęli na wysokości zadania. Nasze niszowe rękodzieła zepchnęli w kąt, a dodatkowo było bardzo mało ludzi. Wszyscy kręcili się wokół tych bardziej innowacyjnych stoisk, jak ubrania szyte, kosmetyki naturalne, mydełka i świece sojowe. Stwierdziłam, że to nie jest miejsce na moje rękodzieło. Będę za to uczestnikiem Agro-Bieszczad, na pewno wyjdę na rynek.
Możesz określić jak długo się wyszywa taki obraz?
To trudne pytanie. Wszystko zależy od tego, ile się ma czasu w domu, bo wiadomo że są też obowiązki, jak ma się gospodarkę, kurki, gąski, kotki pieski, więc wymaga to trochę czasu. Najmniejszy obraz wyszywam 3-4 dni, niektóre szyje z przerywnikami nawet 2 lata, ale w międzyczasie robię też te mniejsze. Szyję też ubrania, koszule. Jest to naprawdę nie tyle pracochłonne, bo to jest przyjemność, ale czasochłonne, dlatego cena jest w miarę normalna, nie zaniżam jej.
Czy jest dużo chętnych, aby zająć się taką pasją?
Tak, mam tutaj zestawy gotowe do sprzedaży albo sama pakuję zestawy. Są w nich koraliki. Współpracuję z tymi firmami, które tworzą te zestawy. Jest coraz większe zainteresowanie, zdecydowanie mam coraz więcej klientów. Tworzy się taka poczta pantofelkowa, a na taką najbardziej liczę. Jest to najzdrowsza, najlepsza reklama. Nie mam jeszcze co prawda szyldu, ale zainteresowanie wciąż rośnie. Czasem przyjdzie ktoś przypadkiem, wpadnie mu coś w oko, ja pokażę jak to się robi. To jest naprawdę bardzo proste.
Czyli koralikowanie dla każdego.
Niezupełnie. Była u mnie pani i mówiła, że nie chce próbować, bo jest bardzo nerwowa, jednak zapewniłam ją, że ja również jestem nerwowa, a jednak przy tym zapominam o wszystkim i czerpię przyjemność z przyszywania każdego koralika, dotykania tkaniny. Można wyszywać nie tylko obrazy, ale torebki, kosmetyczki. Zdobi się przeróżne rzeczy serwetki, stojaki, tasiemki ozdobne, jajka. Naprawdę cudowne rzeczy można zrobić z koralików. Piękne są gerdany. Wcześniej mężczyźni ubierali je jako krawaty, ale później je zmodyfikowano i kobiety zaczęły nosić takie ozdoby. Producenci tak rozwijają asortyment, że sama chwilami nie nadążam z zamawianiem i dostawą.
Rozmawiała Edyta Wilk
Ostatnie komentarze