Gołębie. Kłopotliwi mieszkańcy miast
Gołębie zasiedlają rynki dużych miast, a w ostatnich latach szturmem podbiły Sanok. Skrzydlate stworzenia mają zarówno swoich zwolenników, jak i przeciwników. Niełatwo jest znaleźć złoty środek, bo gołębie dokarmiane są przez cały czas, co powoduje, że zamiast szukać pożywienia w swoim naturalnym środowisku zlatują się do „karmnika”, krótko mówiąc idąc na łatwiznę. Wiadomo jest, że każdy woli obiad podstawiony pod nos, niż samemu go zrobić.
Nie wszyscy jednak wiedzą, że dokarmianie gołębi to nie tylko zagrożenie dla budynków i ławek, a ich odchody niszczą tynki i niestety szpecą. Przede wszystkim gołębie są źródłem zakażeń ludzkich, w wielu przypadkach niosą zagrożenie wywołane rozwojem chorób, jakie przenoszą. Ptasie odchody, pióra i gniazda są istnym siedliskiem dla bakterii, wirusów i grzybów. Wśród chorób, jakie mogą wywołać gołębie to m.in. Ornitoza – która nawet nie wymaga kontaktu ze zwierzęciem, szerzy się ona droga kropelkową, dostaje do organizmu przed wdychanie powietrza zawierające drobiny wysuszonego kału, a co więcej przenosi się z człowieka na człowieka. Ornitoza zajmuje narządy wewnętrzne, przeważnie są to płuca, czasem serce, wątroba i ośrodkowy układ nerwowy. W pierwszej fazie często mylone z grypą, a to z uwagi na objawy bardzo podobne m.in. gorączka, dreszcze, bole mięśni, nudności, wymioty. Następnie rozwija się suchy i bolesny kaszel, krwioplucie i ból w klatce piersiowej. Nieleczona, jak każda choroba może prowadzić do śmierci.
Wśród chorób, które przenoszą nasze ptaki wyróżnia się również Salmonellozę. Choroba objawia się skurczowymi bólami brzucha, ostrą biegunką, masywnymi wymiotami oraz gorączką. Objawy te, choć dla zdrowych osób są ogromnym cierpieniem, jednak w najlepszym przypadku kończą się jedynie odwodnieniem organizmu. Zagrożenie rośnie w przypadku dzieci, osób o upośledzonej odporności oraz tych w podeszłym wieku, w tym przypadku niezbędna jest hospitalizacja.
Następnie Robaczyce, choroba wywołana przez pasożyty. Najczęściej spotykane u gołębi są glisty, nicienie i tasiemce. Zarażenie się nimi jest bardzo niebezpieczne. Objawy są zależne od pasożyta, który zakaził organizm. Np. w przypadku glistnicy to objawy skórne, niska gorączka, kaszel, napady duszności, zapalenie oskrzeli i płuc, wymioty, biegunki i bóle brzucha, a także brak apetytu.
Zachęcam również do przeczytania charakterystyki innych chorób, jakie przenoszą gołębie: Ptaszyniec, Obrzeżki, Borelioza. Myślę, że zanim zaczniemy karmić gołębie warto zdawać sobie sprawę z zagrożeń. Bardzo łatwo można wyobrazić sobie sytuację, gdy dziecko podejdzie do ubrudzonej ławki, a następnie włoży paluszki do budzi, co zdarza się bardzo często. Nie jest to przyjemne, a późniejsza choroba mało komu nasuwa myśl, że do zarażenia mogło dojść podczas kontaktów z gołębiami.
Poza faktem chorób wielu z karmiących nie wie, że karmienie ptaszków popularnym chlebem jest szkodliwe dla skrzydlatych przyjaciół.
W powyższej sprawie poprosiłam o komentarz Amelię Piegdoń, której flora i fauna jest bardzo bliska.
– Jako miłośniczka wszystkiego co żyje, rośnie i istniej na naszej planecie – nawet komary uważam że też są potrzebne, nic dziwnego że gołębie także wzbudzają moja sympatię. Jako mała dziewczynka ze szkolnych wycieczek pamiętam Krakowskie stada, które karmiłam wszystkim co popadnie. Już dzisiaj wiem, że chleb, resztki z obiadu i inne nasze smakołyki są wręcz zabójcze dla skrzydlatych. Badania dowodzą, iż ptaki żyjące w miastach mają podwyższony cholesterol, cierpią na brak witamin, a co za tym idzie są podatniejsze na choroby i szybciej umierają. Bliskie kontakty z ptakami dla człowieka jednak także niesie pewne ryzyko – salmonella, chlamydia płuc czy pasożyty mogą uczulać, przenosić choroby i je powodować. Nie tylko hodowcy są na to narażeni, ale także osoby dokarmiające i przebywające w ich otoczeniu. Gołębie znane są z, brudzenia miejskich ścieżek, ławeczek i budynków. Jest w tym prawda. Ich odchody są żrące i powodują szybsza erozje nie tylko kamieni ale także metalu, dachówek – wszystkiego. Jednak nie wyobrażam sobie miasta bez nich. W niedzielę wiele osób wybiera się na spacerek aby poobserwować i dokarmić je. Pamiętajmy, że ptaki szybko się uczą gdzie dostają smakołyki co może być plusem w stworzeniu stref dokarmianie Gołębi i nie tylko w Sanoku, tak aby wszyscy byli zadowoleni. – skomentowała Amelia Piegdoń.
Z pewnością Sanokowi daleko do Krakowa pod względem gołębich lokatorów, jednak nie zmienia to faktu, że Rynek, jak i popularny skwer na ul.Kościuszki jest zasiedlony przez skrzydlate stworzenia, które są zarówno atrakcją, jak i kłopotem dla mieszkańców, a przede wszystkim zarządców miasta, którzy muszą dbać o estetykę i porządek często odwiedzanych przez mieszkańców miejsc.
Ostatnie komentarze