Wizyta w żydowskim domu
Można spotkać go w całym mieście, chociaż najczęściej przebywa wraz ze swoim czarnym pieskiem Lucky’m w domu żydowskim na skansenie. Jego znakiem rozpoznawalnym jest kataryna która swoimi dźwiękami przyciąga do niego zarówno turystów jak i mieszkańców Sanoka.
– A wiecie jak się rozpoznaje dom żydowski? – zapytał przy wejściu do budynku Marek Kocot, przewodnik skansenowski – Żyd nie zawsze musi być w swoim domu, dlatego aby rozpoznać czy dom należy do rodziny żydowskiej warto spojrzeć czy przy drzwiach nie wisi mała listeweczka – dodał od razu ku gwoli wyjaśnień.
W każdym domu żydowskim, na całym świecie znajduje się mała listewka z prawej strony na wysokości głowy. To może być taki prymitywny element drewniany, ceramiczny, metalowy, wykonany ze złota czy z kości słoniowej. Wszystko zależy od majętności danej rodziny. Pod spodem listeweczki znajduje się pusta rynna w którą wciśnięty jest zwój pergaminu z ręcznie przepisanym fragmentem Tory. Nazywa się to mezuza.
– Można przeczytać na niej kilka liter hebrajskich, które w tłumaczenia dla goja, czyli dla nie-Żyda oznacza słowo „wszechmocny”. Jeżeli się chce godnie do takiego domu wejść to przed jego progiem należy mezuzę dotknąć, pogłaskać, wykonać gest strzepnięcia ręką. Oznacza to, że jeszcze przed progiem chcemy się pozbyć grzechów, kłopotów, brudów, aby do domu wejść czystym. Należy tak zrobić ponieważ nie jest ważne kto w co wierzy, bowiem dla każdego dom to święte miejsce – wyjaśnia przewodnik.
Gdyby jednak ktoś wchodzą do domu żydowskiego nie zauważył wiszącej mezuzy to znajduje się jeszcze jedna wskazówka, która pozwoli nam odróżnić czy dom należy do rodziny chrześcijańskie czy też żydowskiej.
– Należy się rozejrzeć po pomieszczeniach. Nie patrzymy na co to jest, ale na to czego nie ma. W domu żydowskim nie znajdziemy religijnych obrazów. Żydzi nie wierzą w świętych – wyjaśnia.
Dom Żydowski pochodzi z Jaćmierza z 1847 roku. To budynek zrębowy, wiązany w węgłach na rybi ogon z ostatkami, nakryty dwuspadowym gontowym dachem, o szczytach szalowanych deskami, od frontu dach jest wysunięty, po przeciwnej stronie dodany daszek. Należał do Polaka Czesława Smolika. W budynku podzielonym sienią, która przypomina położoną literę T znajduje się: po prawej stronie jadalnia, kuchnia i sypialnia, a po lewej pokój i komora rozdzielone fragmentem sieni. Meble, którymi urządzono dom żydowski nie różnią się od mebli używanych przez pozostałych mieszkańców miasteczka.
– W pierwszym pomieszczeniu w jadalni znajduje się stół przygotowany do szabasu, czyli do sobotniego święta upamiętniające odpoczynek Pana Boga po stworzeniu świata. Szabas jest odpowiednikiem chrześcijańskiej niedzieli. Na stole znajdują się dwie świece, które stoją oddzielnie, ale dosyć blisko siebie . Takie ułożenie świec oznacza odgraniczenie od siebie sacrum i profanum. Świece są blisko siebie również dlatego, że gdy zbliża się pora rozpoczęcia szabasu czyli piątkowy zachód słońca wówczas Żydówka zapala świece. Stara się, aby poprzez jej gesty dwa płomienie choć na moment zespoliły się w jeden. To symboliczne pojednanie ducha codzienności z duchem świąteczności. Potrawy muszą być koszerne, a ich kolejność podawania również ma znaczenie – tłumaczy pan Marek.
W budynku znajduje się skromna kuchnia. Dla goja jest ona nierozpoznawalna. Są tylko minimalne niuanse, które różnią ją od tradycyjne kuchni innych mieszkańców miasteczka. Gdyby w kuchni krzątała się Żydówka, wówczas każdy mógłby zauważyć, że sięga ona po naczynia do mleka oraz do mięsa w różne miejsca. Kuchnia żydowska nie dopuszcza do łączenia tych składników ani nawet do używania zamiennie tych samych garnków, naczyń czy sztućców, ponieważ prowadzi to do powstawania żywności niekoszernej czyli nieczystej rytualnie.
– Żyd jest pewien, że spożywa czysty pokarm, ponieważ przygotowuje go jego małżonka, która już od dziecka nabrała nawyków, dzięki którym w odpowiedni sposób obchodzi się z żywnością. Dlatego nigdy się nie pomyli, a tym bardziej nigdy nie postąpi wbrew własnym przekonaniom – objaśnia przewodnik.
W sypialni nad dwoma łóżkami wisi kilim. Na komodzie leży dość przerażająco wyglądający przedmiot. Jest to karbownica do kręcenia pejsów. Pejsy są przejawem szacunku dla Pana Boga.
– Żyd może mieć zarówno krótkie pejsy, bo ktoś złośliwy mu je obciął, a nawet ich ni mieć, bo zwyczajnie wyłysiał – dodaje z uśmiechem.
To że łóżka są rozstawione nie jest przypadkiem. Taki widok jest bardzo częsty u Żydów ortodoksyjnych. Łóżka są rozsunięte czasowo albo na stałe. Jeżeli czasowo, to wówczas wtedy kiedy Żydówka ma cięższe dni lub jest do 40-go dnia po urodzeniu dziecka, ponieważ jest wtedy uważana za istotę nieczystą. Gdy dobrzeje idzie do rytualnej łaźni, czyli do mykwy, gdzie następuje kąpiel całego ciała w bieżącej wodzie bez mydła. Jest to kąpiel symboliczna, bowiem Żydzi do mykwy idą już czyści. W domu znajduje się olbrzymia sień. Zamieszkujący dom Żyd zajmował się pośrednictwem w handlu skrzyniami, takie skrzynie robili stolarze w Rymanowie, a kupowane były chętnie przez Łemków.
– W budynku znajduje się jeszcze jedno pomieszczenia. Na pierwszy rzut oka widać, że znajduje się nim lokówka do włosów. Nie mogła ona należeć do pani domu, bowiem Żydówki ortodoksyjne od momentu wyjścia za mąż chodzą łyse i zakładają perukę . Lokówka mogła służyć do kręcenia włosów dorastającej córce lub pokoik mogła zamieszkiwać służąca, jeśli Żyda było na to stać. Najczęściej była to niezamożna chrześcijanka z odległej wioski. Żyd na służkę wolał wziąć dziewczynę, która mieszkała daleko, aby mu nie uciekła, biedną by zdecydowała się pracować za miskę jedzenia i za pościel, natomiast chrześcijankę, żeby mogła wykonywać większość prac w szabas, ponieważ w tym dniu Żyd winien unikać wielu prac, a jest ich aż 39 – mówi.
Co Żyd robi w szabas? Żyd ma unikać pracy. Skoro otrzymał 10 przykazań, to powinien ich przestrzegać. Skoro Żyd ma swój rozum i przyzwolenie nieba, to może w pewnych określonych okolicznościach dopuścić się jakichś małych odstępstw.
– Gdy człowiek wychodzi z domu żydowskiego powinien po raz kolejny dotkną
mezuzę, jednak już nie wykonuje się gestu trzepania za sobą ręką, ponieważ z domu wychodzimy czyści. To ma nam przypominać, że idziemy z pod dachu pod niebo. Jeśli gest wykonamy z szacunkiem, z godnością to powinno nas to utwierdzić w przekonaniu, że szczęśliwie do tego domu powrócimy – kwituje pan Marek.
Marek Kocot gra na katarynie czyli na instrumencie dętym. Z przodu pudełka znajduje się korba którą się kręci, dzięki czemu uruchamia się cały mechanizm. Umieszczone na dole miechy uruchamiają wszystkie piszczałki, których jest około 40. Instrument jest wykonywany na zamówienie. Katarynka ma namalowany herb Sanoka oraz rynek.
Ciekawy artykul o Zydach, troche dziwne zwyczaje, ale napewno katolickie sa dziwne dla innych.
Podziwiam Zydow ogolnie za ich przedsiebiorczosc na swiecie, powinnismy sie tego bardzo uczyc od nich, bedzie nam lepiej.