Szczawne – cerkiew bez elektryczności
Zapraszamy do wędrówek w przepiękne miejsca jakimi są okolice Komańczy, Szczawnego, Rzepedzi, Turzańska . Malownicze tereny, przepiękne obszary gdzie nasze oczy wędrują po bezkresach bezludnych wzgórz i łąk.
W tych miejscach warto zatrzymać się przy ocalałych zabytkowych obiektach sakralnych, jakimi są ocalałe cerkwie. Dzieła rąk i talentu licznych pokoleń mieszkańców tych ziem. Kiedyś w 1936 roku pewien konserwator zapytał starego budowniczego, dlaczego nadaje swoim cerkwiom właśnie takie kształty. Ten odpowiedział: „Takie są jodły, które rosną wokół nas. W dole, nad ziemią, gałęzie szeroko rozstawione i im wyżej, one stają się cieńsze i krótsze, a na samym wierchu tylko jedna, jak krzyż na cerkwi, w niebo spogląda. Takie są nasze góry, skała wspina się na skałę, góra na górę, wierch prześciga wierch. Takie i muszą być nasze cerkwie…”
Warto samemu doświadczyć wrażeń, jakie dostarczają nam te piękne budowle. Taka urodziwą jest również cerkiew prawosławna pw. Zaśnięcia Przenajświętszej Bogurodzicy w Szczawnem.
Zbudowana w latach 1888-1889 przez cieślę Hojsana z Płonnej. Odnowiona w 1925 roku. Budowla drewniana, zrębowa, orientowana, trójdzielna, prezbiterium zamknięte trójbocznie. Na ścianach polichromia figuralna z 1925 roku.
Ikonostas pochodzi z XIX w. Na zewnątrz cerkiew obiega gzyms dwustrefowy: podokapowy nadokienny.
Jest to jedna z nielicznych świątyń w Polsce, która nie posiana światła elektrycznego. W 1959 roku planowano rozbiórkę cerkwi, ale zdecydowanie sprzeciwiła się temu lokalna społeczność.
Przed cerkwią zobaczymy starą drewnianą dzwonnicę z 1889 roku.
Przy cerkwi znajduje się stary zabytkowy cmentarzyk, okolony murkiem. Na nim znajduje się neogotycki kamienny nagrobek z 1882 roku Honoraty Petrownej Lewickiej.
Przed wejściem do cerkwi zobaczymy kamień z wyrytą datą 1889 rok-, który podobno był ze starszej jeszcze świątyni. Podobno albowiem po drugiej stronie tego głazu jest data powstania poprzedniej świątyni.
Ze świątynią wiąże się ciekawa historia. W 1946 roku w ramach wysiedlania mieszkańców do ZSRR, zgromadzono wszystkich na stacji kolejowej. Jednej rodzinie – Mackom udało się uciec, a następnie powrócić do domu. W latach 50-tych Mikołaj Macko z pomocą przesiedlonych tutaj górali z Sądecczyzny, – którzy mieli cerkiew rozebrać – ocalił świątynię. Górale i mieszkańcy solidarnie uczęszczali na nabożeństwa prawosławne by utworzyć wymaganą społeczność dla zachowania cerkwi.
Jest to nieliczna cerkiew, która jest otwarta aż do końca października. Można tam posłuchać bardzo ciekawej historii oraz informacji o budowie cerkwi i jej wnętrza. Codziennie spotkamy tam panią Annę, która wraz z lokalna społecznością podejmuje próby utrzymania tej świątyni. Wnętrze jej niestety coraz szybciej domaga się remontu i konserwacji.
Ważne jest, że cerkiew stoi otworem dla każdego – tak jak jest to w założeniach każdej wiary, – że Domy Boże otwarte dla każdego. W sezonie jest tam bardzo wielu turystów, a także grup zorganizowanych.
Ogromnie żal, że cerkiew w Komańczy, która jest docelowym miejscem wielu wycieczek i niewątpliwą atrakcją tego regionu pozostaje na głucho zamknięta.
Źródło: Robert Bańkosz „Cerkwie Szlaku Ikon”
Witam,
Czy wie Pani może coś więcej na temat historii Mikołaja lub rodzinny Macko wspomnianej w artykule.
Mój dziadek pochodził z okolic Turzańska i nazywał się Macko, dlatego bardzo mnie to ciekawi.
Pozdrawiam
Katarzyna Juchacz