Spacer po starych cmentarzach w Sanoku

Stare nekropolie sprzyjają zadumie. Spacery wzdłuż cmentarnych alejek, kiedy wiatr nie daje odpoczywać opadającym liściom i wyzwala rozmaite szepty – szyfry sprzyjające łączności z dawno minionym. Cmentarze znaczą coś zupełnie innego, niż dla nas kiedyś znaczyły, gdy pozostawiamy na nich ludzi nam najbliższych. Kończymy spacery; zaczynają się – odwiedziny na cmentarzu, odwiedziny przy grobie. Towarzyszy nam gorycz utraty i świadomość tego wszystkiego, co – nieuchronne.

Sanockie cmentarze przy ul. Matejki i Rymanowskiej powstały w XIX wieku. Cesarz nakazał, by miejsca pochówku były lokowane poza miejscami zamieszkałymi. Minęło od tamtej pory kilkanaście dekad i naszych umarłych przygarnęło miasto, do ich miejsca wiecznego spoczynku zbliżyły się domostwa, opasały je ulice, ogrody.

Cmentarza przy Rymanowskiej doglądał architekt miejski inżynier Władysław Beksiński, on też zaprojektował cmentarną kaplicę. Przy Rymanowskiej znajduje się rodzinny grobowiec Beksińskich, w którym spoczywają Zofia, Zdzisław i Tomasz. Mateusz, protoplasta rodu, współzałożyciel warsztatu kotlarskiego, wraz z żoną Karoliną z Machalskich leżą przy ul. Matejki – pod zabytkowym nagrobkiem wykonanym w lwowskiej pracowni Schimserów.

Z warsztatu Leopolda Schimsera pochodzą nagrobki, odnowione w ostatnich latach przez Stowarzyszenie  Opieki nad Starymi Cmentarzami w Sanoku – wśród nich m.in. przejmująca w swoim wyrazie rzeźba anioła tulącego dziecko.

W krakowskim warsztacie kamieniarskim zamówiono pomnik dla Maryana Truszkowskiego, zmarłego na szkarlatynę 11-letniego ucznia Gimnazjum im. Królowej Zofii – przedstawia przechyloną, senną postać dziecka trzymającego w prawej dłoni wianuszek róż.

Przy Rymanowskiej spoczywa Walenty Lipiński, ojciec Kazimierza, twórcy i pierwszego dyrektora Sanockiej Fabryki Wagonów. Nieopodal grobu Lipińskich zwraca uwagę anioł spoglądający z wysoka na grób Bronisławy z Mysłowskich Ślączkowej. Od Dąbrowieckiej – papirusy Ścibor-Rylskich. Dalej – grobowiec Baruckich, nowoczesny w formie, zaprojektowany przez znanego architekta, Tadeusza Baruckiego. Grób profesora Zbigniewa Jary. W pobliżu nieczynnej dziś kaplicy – nagrobek Cyryla Jaksy Ładyżyńskiego, zasłużonego burmistrza, zamówiony przez sanoczan u Juliana Markowskiego, wnuka Jana Schimsera ze Lwowa.

Kiedy się przechodzi z Rymanowskiej w kierunku cmentarza przy Matejki, gdzie, m.in. jest pochowana  Olga Didur, córka Adama Didura, można dostrzec grobowiec z wyrytą w kamieniu inskrypcją: „Odpoczną i wstaną”.

Czy wstaną?

Cmentarze znaczą coś zupełnie innego – niż dla nas kiedyś znaczyły – gdy pozostawiamy na nich ludzi nam najbliższych. Kończymy spacery; zaczynają się – odwiedziny na cmentarzu, odwiedziny przy grobie. Towarzyszy nam gorycz utraty i świadomość tego wszystkiego, co – nieuchronne.

Co nam daje wiedza na temat nieuchronności naszego losu? Dla myślącego człowieka na co dzień nie powinna ona być ciężarem…

msw

fot. ab