Trepczańskie Zaduszki szkolne. Czas modlitwy i wspomnień
Od kilku lat mury starego kościoła ożywają modlitwą dzieci i młodzieży. Kolejny raz listopadowe Zaduszki szkolne staną się wspomnieniem Tych, którzy na przestrzeni ponad 114 lat w trepczańskiej szkole formowali umysły i serca powierzonym im uczniom. W trwającym Roku 100-lecia Niepodległości pamięć ta przybiera szczególny rys i jest zachętą do pielęgnowania tego, co służy wspólnemu dobru.
Pierwsza szkoła w Trepczy została założona w 1905 roku, blisko 10 lat przed wybuchem I wojny światowej, gdy te tereny nazywane Galicją należały od roku 1772 do zaboru austriackiego. Mieściła się ona w skromnym, drewnianym budynku i miała zaledwie 2 izby lekcyjne. Zlokalizowana była w bliskości płynącego tą stroną miejscowości Sanoczka przy starej ścieżce prowadzącej na cerkiewne, a obecnie kościelne wzgórze. Jej pierwszym kierownikiem był Marian Jaśkiewicz z Sanoka. Warunki do nauki w porównaniu ze współczesnymi były żadne, lecz mimo to sama możliwość spotkania i zdobywania wiedzy o otaczającym świecie była niezwykłą przygodą. Program szkolny ograniczał się głównie do nauki pisania, czytania, rachunków oraz gimnastyki; dalszą naukę już w Sanoku podejmowały głównie dzieci z rodzin zamożniejszych, których stać było na opłacenie czesnego; gimnazjum i matura były nieomal szczytem marzeń dostępnym tylko dla nielicznych.
Po odzyskaniu niepodległości w roku 1918 jeszcze przez jakiś czas nauka odbywała się w tym samym drewnianym budynku, aż do wybudowania nowej szkoły w 1928 roku. Na owe czasy była bardzo nowoczesna; na solidnym kamiennym fundamencie, z czerwonej cegły i pokryta ocynkowaną blachą. Nadzór nad jej budową sprawował ówczesny kierownik Eustachy Mańkowski. Budynek ten do tej pory po przeprowadzeniu remontów służy potrzebom edukacyjnym najmłodszych dzieci.
W połowie lat 60-tych podjęto decyzję o budowie nowej szkoły, która została oddana do użytku w czerwcu 1968 roku, gdy jej kierowniczką była Józefa Czajkowska. Nowy, piętrowy budynek z 5 salami lekcyjnymi i niewielką salą gimnastyczną podczas wakacji i ferii przez wiele lat pełnił także funkcję młodzieżowego schroniska. Za symboliczną opłatę można było tu znaleźć bezpieczny nocleg z dostępem do sanitariatów. W ostatnich latach dzięki zaangażowaniu Wójta Gminy Sanok powstał tu zespół boisk sportowych „Orlik 2012” i przeprowadzono termoizolację budynków z wymianą wszystkich okien i drzwi oraz instalacji ogrzewania na zasilane gazem ziemnym. Powstał również plac zabaw dla oddziału przedszkolnego. Nad tymi pracami czuwała obecna dyrektorka Leontyna Krowiak.
Podczas ostatniej wojny zarówno Niemcy, jak i Sowieci wykorzystywali budynek trepczańskiej szkoły do swoich celów wojsko- wych. W sierpniu 1944 roku, gdy Armia Czerwona zatrzymała się dłużej na tych terenach podczas tzw. operacji dukielsko-preszowskiej mieścił się tu szpital polowy dla rannych w walkach żołnierzy radzieckich. Na pobliskim starym cmentarzu – obecnie parku „Kwitnąca Akacja” – dokonywano tymczasowego pochówku zmarłych. Po wojnie ich ciała ekshumowano na cmentarze wojskowe. Późną jesienią, gdy linia frontu oddaliła się na zachód rozpoczął się nowy rok szkolny 1944/45. Był on szczególny, bo ostatni dla dzieci mieszkających tu Rusinów, którzy rok później zostali objęci obowiązkiem przesiedlenia na tereny obecnej Ukrainy. W następnym roku szkołę zapełniły dzieci polskie z rodzin, którym przydzielono zamieszkanie w opustoszałych domach. Był to czas trudny i niebezpieczny. Ukraińcy skupieni wokół OUN i UPA nie chcieli pogodzić się z nową sytuacją polityczną. W wielu miejscach dochodziło do licznych walk, podpaleń zabudowań i mordów. W bliskości miasta, gdzie było wojsko i milicja wydawało się być bezpieczniej, stąd w Trepczy dość chętnie zajmowano pustostany po mieszkających tu wcześniej Rusinach.
Od jesieni 1944 roku po latach okupacji niemieckiej, która łączyła się ze znacznym sprzyjaniem stronie ukraińskiej odradzająca się polska szkoła w ciągu tygodnia zajęć, a kościół podczas niedzielnej i świątecznej liturgii sprawowanej w Trepczy przez kapłanów sanockiej Fary jednoczyły starych i nowych mieszkańców. Czasem przy wzajemnym docieraniu się dochodziło do małych lub większych konfliktów i zdarzało się, że wypominano sobie „skąd wasz ród” – czy z Raczkowej, czy z Kuźminy, czy z Ustianowej… To właśnie z tych miejscowości po ostatniej wojnie najwięcej rodzin wybrało Trepczę jako swoją nową „ziemię obiecaną”. Z biegiem lat – nowe pokolenia – poprzez zawierane małżeństwa, przyjaźnie, sąsiedzką pomoc czy wspólną pracę w fabryce sprawiały, że zjawisko to stawało się coraz rzadsze. Obok kapłanów to właśnie nauczyciele przyczyniali się do budowania jedności najpierw wśród dzieci, następnie wśród ich rodziców podczas rozmów i spotkań wychowawczych. Należy wspomnieć również ludzi, którzy na swoje barki brali odpowiedzialność za organizację życia społecznego: sołtysów, radnych, animatorów sportu czy kultury, straży pożarnej czy KGW.
Młodzież szkolna od kilku lat na podstawie przeprowadzonych wywiadów i rozmów z najstarszymi mieszkańcami Trepczy i Międzybrodzia stworzyła nową kategorię, jaką są zmarli przedwcześnie w wyniku wypadków komunikacyjnych, pożarów, lawiny śnieżnej, postrzelenia dziecka we Włoszech czy największej w powojennej historii Polski katastrofy na wodach śródlądowych. W majowy weekend 2005 roku śmierć pochłonęła 4 nauczycielki z Kielc oraz młodego flisaka z Łodziny. Symboliczny krzyż z wioseł z kołem ratunkowym pośrodku przypomina i przestrzega wszystkich odpoczywających nad tą piękną, ale niebezpieczna rzeką.
We wtorek 12 listopada br. w murach starego kościoła w TREPCZY o godz. 9,00 odbędą się z udziałem dzieci młodzieży i nauczycieli oraz mieszkańców Trepczańskie Zaduszki szkolne na które serdecznie wszystkich zapraszamy.
Ps. Szkolne fotografie: te sprzed wielu lat Archiwum: MBL Sanok (pr)
Znac przeszlosc to bardzo wazne. Ale wazniejsza jest terazniejszosc i przyszlosc. Uczcie dzieci jak polepszyc przyszlosc, jak sie wybic, a nie modlitw, religii, to niech ucza ich rodzice w domu czy kosciele.
Kiedy wreszcie Polska wejdzie w 21-ty wiek i zrozumie co sie liczy i ludzie przestana wyjezdzac myc garnki u
bogatszych. ” Jak sobie poscielisz tak sie wyspisz „.