Pożegnanie Mieczysława Brekiera
Niedawno, 9 grudnia br. pożegnaliśmy na olchowieckim cmentarzu, Mieczysława Brekiera. Sybiraka, działacza opozycji solidarnościowej, organizatora uroczystości patriotycznych, niezłomnego „świadka historii”, który do końca swoich dni spotykał się z młodzieżą i przekazywał jej prawdę o tragicznym losie Polaków na ”nieludzkiej Ziemi”.
Mieczysław Brekier urodził się 22 czerwca 1932 r. w polskiej, patriotycznej rodzinie. Jego rodzice, Bronisław i Maria, po ślubie zamieszkali w miejscowości Skidel koło Grodna, gdzie ojciec, ochotnik w wojnie z bolszewikami w 1920 roku, prowadził zakład ślusarski. Po agresji Związku Sowieckiego na Polskę i zajęciu Grodna ojciec Pana Mieczysława został aresztowany; jako legionista i uczestnik wojny polsko-bolszewickiej był na specjalnej liście. Nigdy już nie wrócił i rodzina do dziś nie wie, gdzie zginął. A potem okupanci sowieccy przyszli po żonę i dzieci. W dniu 13 kwietnia 1940 wywieziono Marię Brekier z dziećmi (Mieczysław miał wtedy lat 8, a starsza siostra 9,5 roku) do Kazachstanu. Tam, dzięki wyprzedawaniu zabranych z Polski w 2 tobołkach rzeczy, doczekali amnestii w 1941 roku i matka została przyjęta do pracy, za głodowe wynagrodzenie oczywiście, wypłacane w naturze.
Na zesłaniu rodzina Brekierów spędziła 6 lat. W tym czasie Mieczysław tylko przez 1 rok chodził do rosyjskiej szkoły, ponieważ nie miał butów ani ciepłego ubrania, a i do szkoły było daleko. Aby dostać wizę repatriacyjną i wrócić do Polski Maria Brekier musiała zapisać się Związku Patriotów Polskich i zapłacić składki za cały rok wstecz. Suszyła także chleb na drogę, spodziewając się długiej podróży. W drogę powrotną do Polski, bo przecież już nie do swego domu w Grodnie, wyruszyli 15 maja 1946 roku. Byli w łachmanach, matka wracała w spódnicy uszytej z worka na ziemniaki. Jechali 3 miesiące, jakże niezbędny okazał się suszony chleb. Granicę przekroczyli w Brześciu. Jak wspominał Pan Mieczysław: …granicę przekroczyliśmy w Brześciu nad Bugiem. Jaka to była i radość, i płacz! Ludzie klękali, całowali ziemię. Nikt się nie zastanawiał, jaka ta Polska, gdzie nas zawiozą. Ważne było, że to Polska, że wszyscy mówią po polsku, że wreszcie jesteśmy wśród swoich.
Rodzina Brekierów zamieszkała w Starym Dębnie w powiecie białogardzkim. Tam, Mieczysław, w wieku 15 lat, przyjął pierwszą komunię świętą. Po ukończeniu 16 roku życia wstąpił (czy też został powołany) do Powszechnej Organizacji „Służba Polsce” i jako junak pracował m.in. przy budowie Nowej Huty. Czas spędzony w Krakowie to nie tylko praca i nauka (w Służbie Polsce ukończył szkołę zawodową), ale także fascynacja muzyką. Z lat krakowskich często wspominał koncert Marii Koterbskiej, której występ zrobił wielkie wrażenie na młodym chłopcu. Aż trudno uwierzyć, że pracujący ciężko junak odnalazł w sobie taką pasję. Pasję trwającą całe życie; zawsze można było spotkać pana Mieczysława na koncertach w Sanockim Domu Kultury, a szczególnie przeżywał, wręcz celebrował, Festiwal im. Adama Didura. Nie opuścił żadnej edycji festiwalu. Zainteresowania muzyczne wyniósł zapewne z domu rodzinnego, gdzie często rozbrzmiewał śpiew a ojciec grał na mandolinie. Pan Mieczysław lubił także sam śpiewać, miał mocny i ładny glos.
W Sanoku Mieczysław Brekier znalazł się jako żołnierz służby zasadniczej i tutaj znalazł swoją miłość oraz swoje miejsce na ziemi. Z sanoczanką, Panią Romualdą, pobrali się w 1955 roku i dane im było razem przeżyć 64 lata. Po wyjściu do cywila pracował jako operator sprzętu budowlanego w Rejonie Dróg Publicznych, Rzeszowskim Przedsiębiorstwie Ceramiki Budowlanej oddział w Sanoku, Kruszgeo Kraków. Mógł wprawdzie zostać zawodowym żołnierzem, proponowano mu pozostanie w wojsku, ale jedno wydarzenie przekreśliło te plany – podczas jednej z prelekcji, kiedy oficer polityczny mówił o przyjaźni polsko-radzieckiej, Pan Mieczysław wstał i opowiedział o tragedii swojej rodziny i o swoim dzieciństwie . Został pod bronią zaprowadzony do aresztu i tak zakończyła się Jego kariera wojskowa.
Niepokorny duch Pana Mieczysława znów doszedł do głosu w roku 1980. Założył w swoim zakładzie pracy (Zakład Ceramiki Budowlanej) NSZZ „Solidarność” i został wybrany przewodniczącym Komisji Zakładowej, a także wszedł w skład prezydium Międzyzakładowej Komisji Koordynacyjnej NSZZ w Sanoku (15 marca 1981). Po wprowadzeniu stanu wojennego i zdelegalizowaniu „Solidarności” zostaje przeniesiony na warsztat i wkrótce odchodzi na emeryturę. Zaczynają się kłopoty zdrowotne; serce nie wytrzymuje stresów. Kilka lat później, w 1984 roku, jest rozpracowywany przez Wydział Śledczy w Krośnie, w związku z podejrzeniem o kolportaż nielegalnych czasopism. Zostaje zatrzymamy, a kiosk w którym pracowała żona, a także dom, zostają przeszukane. Na szczęście zwolniono Go po kilku godzinach ze względu na stan zdrowia. Nadal jednak był obserwowany, a także otrzymał zakaz wyjazdu do krajów kapitalistycznych. Całkiem niedawno, bo w tym roku, Pan Mieczysław Brekier otrzymał od IPN-u status „osoby pokrzywdzonej”.
W roku 1989 został reaktywowany Związek Sybiraków i tutaj zaczyna się kolejna karta aktywności Pana Mieczysława. Członkiem Związku Sybiraków zostaje już 3 października 1989 r. jest współtwórcą sanockiego koła, a wkrótce zostaje jego prezesem i pełni tę funkcję przez ponad 25 lat. A także angażuje się w działalność Oddziału Związku Sybiraków w Krośnie pełniąc tam funkcję skarbnika, a potem wiceprezesa. Sanockie Koło Związku Sybiraków pod wodzą Pana Mieczysława prowadzi aktywną działalność edukacyjną, jest głównym organizatorem uroczystości Dnia Katyńskiego i kolejnych rocznic agresji Związku Sowieckiego na Polskę. Osobiście zanosi zaproszenia, rozwiesza plakaty i wykonuje dekoracje. Wkłada całe serce, aby pamięć o ofiarach Polskiej Golgoty Wschodu została godnie uczczona.
Nigdy nie zapomnę z jaką troską i pieczołowitością przygotowywał bardzo wymowne dekoracje przed tablicą Matki Boskiej Katyńskiej w kościele farnym, jak dobierał znicze z patriotycznymi symbolami, które zapalał przed krzyżem Ofiar Polskiej Golgoty Wschodu, przed pomnikiem „Synom Ziemi Sanockiej poległym i pomordowanym za Polskę” i Matką Boską Katyńską. Zawsze też z okazałą biało-czerwoną wiązanką uczestniczył w uroczystościach patriotycznych. Bardzo trafnie o Panu Mieczysławie napisano na portalu internetowym „Dawny Sanok i Ziemia Sanocka”: Człowiek, który kochał biel i czerwień, który kochał Polskę bezwarunkowo. Sybirak Mieczysław Brekier.
Za zasługi na rzecz organizacji kombatanckich był nagradzany przez kolejnych Prezydentów Rzeczpospolitej Polskiej (1995 r. – Brązowy Krzyż Zasługi, 2002 r. – Srebrny Krzyż Zasługi, 2011 r. – Złoty Krzyż Zasługi) oraz władze Związku Sybiraków. Także doceniono jego działalność opozycyjną, przyznając m.in. medal „Zasłużony dla Regionu Podkarpacia NSZZ Solidarność” (2010 r.)
Uznanie i szacunek, jakim cieszył się Mieczysław Brekier, widoczne były także na Jego ostatniej drodze. Wzruszające kazanie ks. Jacka Michno, sztandary (Związku Sybiraków, Koła SZŻAK i II LO w Sanoku), delegacje szkół i stowarzyszeń, a także udział władz miasta Sanoka i Powiatu Sanockiego. A przede wszystkim liczni Sybiracy, którym ofiarnie przez wiele lat służył.
Przez wiele lat współpracy mogłam korzystać z Jego wiedzy i uczyć się niezłomnej postawy. W żałobie jest nie tylko cale środowisko Sybiraków, ale także sanockie koło Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej oraz liczna grupa harcerzy i harcerskich instruktorów.
Panie Mieczysławie! Spoczywaj w pokoju po trudach życia. Służyłeś Rodzinie i Ojczyźnie do końca swoich dni!
A komu droga otwarta do Nieba, jak nie tym, co Ojczyźnie służą!
hm. Krystyna Chowaniec
Ostatnie komentarze