W 15 rocznicę tragedii na Sanie. Szum rzeki wciąż po nocach im się śni
Wiadomość o tej największej powojennej tragedii na wodach śródlądowych lotem błyskawicy rozeszła się po całym kraju. Śmierć 4 nauczycielek z Kielc i młodego flisaka z Łodziny napełniła bólem najbliższych ofiar oraz mieszkańców Trepczy i Sanoka, gdzie doszło do tej tragedii.
W pierwszą rocznicę zwołani zostali przez proboszcza do wspólnej modlitwy tłumnie udali się nad brzeg Sanu. Od tamtego czasu , jeśli tylko pozwalała na to pogoda przy symbolicznym krzyżu z wioseł i koła ratowniczego pośrodku gromadzili się by błagać Boga o bezpieczny San w nowym sezonie sportów rzecznych i wypoczynku nad rzeką. Udział przedstawicieli służb ratunkowych WOPR, GOPR, LPR, Policji, Straży Pożarnej państwowej i ochotniczej, a także dzieci i młodzieży szkolnej sprawiał, że spotkanie w plenerze na przełomie kwietnia i maja stało się ważnym elementem nie tylko wspomnienia bolesnej historii, ale z czasem również wydarzeniem o charakterze integracyjnym, kulturalnym i edukacyjnym.
Prawdopodobnie w tym roku surowe przepisy sanitarne nie pozwolą na wspólne spotkanie w przystani rzecznej Trepcza. Opiekująca się tym miejscem Pani Helena wraz z córka Danutą i wnuczkami znów własnym kosztem zakupią i zasadzą świeże kwiaty. Plac pod krzyżem zamienią w kwitnącą rabatę. Pan Zdzisław z pracowitymi zięciami wykosi plac, aby dla przybywających tu w odwiedziny – zwłaszcza rodzin z Kielc – był świadectwem pamięci i troski, jak o cmentarną mogiłę. W tym roku zabraknie na pewno pięknych łódeczek oraz wianuszków przygotowywanych przez miejscowe dzieci i wypuszczanych na wodę przy śpiewie „Barki”. Światowa epidemia nie ma takiej mocy, aby zmusić do kwarantanny nadrzeczną faunę i florę. Nie pozbawi tego miejsca szumu płynącej rzeki, ani radosnego akompaniamentu i cudownego śpiewu licznych ptaków budujących tu swe domostwa, plusku skaczących ponad powierzchnię wody rybek, kumkania żab, odgłosów dzikich kaczek i bobrów – pracowitych drwali tworzących rzeczne żerenie. Panepidemia nie zatrzyma przede wszystkim naszej pamięci o tych, którzy tu zatonęli przed 15 laty, ale i wcześniej. Tu, po ludzku przedwcześnie podczas letniej kąpieli straciła życie młoda miejscowa dziewczyna, kilku wędkarzy czy dwaj chłopcy – bracia z Grabownicy, którzy przyjechali tu z ojcem zażyć letniej ochłody.
„Jak śmierć potężna jest miłość”. Ten cytat z „Pieśni nad pieśniami” wykuto na granitowej, pamiątkowej tablicy. Nic jej nie zwycięży. Wyrażona nawet w tej najcichszej modlitwie; czy to w przestronnym kościele czy w domowej izdebce; z Trepczy, Sanoku czy z Kielc dotrze przed tron miłosiernego Boga… pr
Wielu uczestników spływu do tej pory boi się przyjechać do Sanoka. Trauma przeżycia sprzed lat i „szum rzeki wciąż po nocach im się śpi”