Dawid Poławski – marzę, by być nauczycielem akademickim
Dawid Poławski to finalista ogólnopolskiej olimpiady o diamentowy indeks Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie z matematyki. Dawida, absolwenta II Liceum Ogólnokształcącego zaprosiliśmy na rozmowę.
Zdradź nam, dlaczego wziąłeś udział w olimpiadzie? Czy powodem była chęć studiowania na AGH?
Był to konkurs matematyczny, a ja zawsze miałem dużo wspólnego z matematyką. Brałem udział w wielu konkursach już od podstawówki. Olimpiada to była w zasadzie kolejna możliwość, by sprawdzić swoją wiedzę. AGH nie brałem początkowo pod uwagę jeśli chodzi o chęć studiowania, ale gdyby się udało osiągnąć jakiś sukces, to kto wie, może rzeczywiście wybrałbym tę uczelnię. Bardziej celem było to, by sprawdzić, ile tak naprawdę potrafię z tej matematyki po trzech latach ciężkiej pracy w liceum.
Zostałeś finalistą.
Tak, jestem finalistą. Niestety, ostatni etap olimpiady nie odbył się ze względu na pandemię. Wszyscy uczestnicy, którzy zdobyli odpowiednią ilość punktów, odgórnie otrzymali tytuł finalisty. Szkoda, bo finał to byłaby wisienka na torcie, spotkanie z innymi olimpijczykami z całej Polski.
Zadania sprawiły ci trudność? Opowiedz, jak przebiegała olimpiada.
Zadania były dość trudne. Były trzy etapy. Pierwszy etap miał formę korespondencyjną, otrzymywaliśmy listę zadań i mieliśmy określony czas na ich wykonanie. Było ich sporo. Mogłoby się wydawać, że etap korespondencyjny jest prosty. Zawsze ktoś obok może pomóc. Myślę, że gdyby jednak ktoś zrobił coś za kogoś, to później kolejne etapy by to zweryfikowały. Jednak jeżeli mielibyśmy jakieś wątpliwości, to był taki moment, że mogliśmy się zwrócić do nauczyciela o jakąś wskazówkę, żeby nakierował nas na odpowiedni tok myślenia. Drugi etap odbywał się w I Liceum w Krośnie. Tam spotkały się wszystkie osoby z regionu, które brały udział w olimpiadzie. W tym etapie jest określony zestaw zadań oraz ilość czasu. Rozwiązywaliśmy 7 zadań o narastającym stopniu trudności punktowanych po 10 i 20 punktów. Prace były następnie sprawdzane przez odpowiednie komisje okręgowe. By przejść do etapu centralnego, trzeba było osiągnąć próg 70%. Ostatni etap, niestety nie odbył się . Olimpiada jednak okazała się świetną przygodą, mimo że zakończyła się na drugim etapie. Będę wspominał ją bardzo pozytywnie.
To dobra rozgrzewka przed maturą?
Tak, to była bardzo dobra rozgrzewka przed maturą. Zadania, wiadomo, wykraczały poza poziom liceum, ale jednak bazowały na podstawach matematyki, niezbędnych do napisania matury na poziomie rozszerzonym. Każdy konkurs czy olimpiada to dobra rozgrzewka przed maturą, chociażby na oswojenie się ze stresem i presją czasu.
Pamiętasz jakieś zadanie z konkursu, które możesz przytoczyć?
Było jedno, którego rozwiązania nie byłem pewny do ogłoszenia wyników. Zrobiłem je najpierw na jeden sposób, później, wczytując się w polecenie, nie byłem pewny, czy właśnie o to chodziło autorom zadania, zrobiłem je więc jeszcze inaczej. Ale na olimpiadzie trzeba wybrać tylko jeden sposób, jedną ścieżkę. Miałem do czynienia wcześniej z podobnymi zadaniami. Doszedłem do wniosku, że jest w zadaniu ukryty haczyk. Dzięki wcześniejszemu doświadczeniu wybrałem jedno, konkretne i pełne rozwiązanie. Wcześniejsza praktyka zaowocowała tym, że to zadanie zostało zaliczone na maksymalną liczbę punktów. Przypuszczam nawet, że to zadanie przeważyło i dostałem się do etapu centralnego.
Czym się interesujesz poza matematyką?
Oprócz matematyki interesuję się także ogólnie pojętą ekonomią oraz informatyką. Od października rozpoczynam studia na kierunku matematyka, natomiast po drugim roku planuję poszerzyć horyzonty i rozpocząć studia na kierunku: matematyka i analiza danych. Wiele osób pytało mnie, dlaczego nie idę na informatykę. Nie chciałem pracować ciągle przy komputerze. Wiem, że w dzisiejszych czasach jesteśmy na to skazani, ale mimo to wolę pracować z innymi osobami, bardzo lubię kontakt z ludźmi. Może po studiach zostanę nauczycielem akademickim?
Jak przygotowywałeś się do olimpiady?
Rozwiązywałem, rozwiązywałem i jeszcze raz rozwiązywałem zadania. Korzystając z okazji chciałbym podziękować pani profesor Joannie Marzec i pani profesor Marzenie Mandzelowskiej. Gdyby nie pomoc pań profesor, to nie osiągnąłbym takiego wyniku. Matematyka uczy pracy, ale potrzebni są mentorzy, do których możemy się zwrócić z naszymi wątpliwościami czy pytaniami. Dzięki ich pomocy i zaangażowaniu oraz mojej ciężkiej i systematycznej pracy osiągnęliśmy wspólny sukces.
Ostatnie komentarze