Prosty Gest
„Dla serc szlachetnych najwyższa rozkoszą, gdy drugim radość w niedoli przynoszą” – napisał Adam Asnyk. Tak to już jest ten świat poukładany, że nierówno szczęście i pieniądze podzielone są między ludźmi. Kłopoty, choroby i potrzeby pojawiają się często zupełnie niespodziewanie i nie zawsze jesteśmy sobie sami w stanie z zaistniałą sytuacja poradzić. Na szczęście jest wiele osób, które bezinteresownie wyciągają pomocną dłoń ku innym. Czasem wystarczy prosty gest, by świat drugiego człowieka nabrał kolorów, a jego serce nadziei.
Fundacja „Prosty Gest” istnieje od niedawna. Powstała z myślą o pomaganiu lokalnie – sanoczanom. Pomysł zrodził się w grupie przyjaciół, którzy z potrzeby serca bardzo często brali udział w różnych charytatywnych zbiórkach. Żyjemy niestety w czasach, kiedy część zbiórek c jest organizowana celem wyłudzenia funduszy. Grupa przyjaciół zdecydowała założyć fundację, również po to, by wiedzieć dokładnie gdzie ich pomoc trafia. Dzięki temu pomogli już wielu mieszkańcom Sanoka. Nie o wszystkich możemy napisać, bo niektóre sprawy są delikatne. „Prosty Gest” zaopiekował się również Domem Dziecka. Na rozmowę o gestach pomocy zaprosiliśmy Damiana Niemczyka.
Działacie formalnie od… pierwsze wasze działanie zakończyło się fiaskiem.
Tak, niestety przez obostrzenia covidowe nie odbyła się wycieczka dzieci z sanockiego Domu Dziecka. Był to nasz pierwszy gest, który chcieliśmy wykonać. Pracujemy w niewielkiej odległości od Domu Dziecka i rzeczą naturalną były nasze kroki właśnie tam. Wycieczka nie odbyła się, ale poprosiliśmy dyrektor Domu o listę najpotrzebniejszych rzeczy i udało nam zapakowane po brzegi auto wysłać do dzieciaczków. Koce, przybory szkolne czy suszarki na bieliznę wywołały uśmiech u małych mieszkańców Domu. Naprawiliśmy również wszystkie rowery wychowankom. Mieliśmy z tego niesamowitą feajdę, bo sami pojeździliśmy na nich, sprawdzając sprawność.
Zorganizowaliście również Dzień Dziecka maluchom.
Tak, okazało się, że zwykła pizza wywołała okrzyki radości i uśmiech od ucha do ucha na małych buziach. Wspólnie z Daga – Jagą, która dostarczyła pizzę przekonaliśmy się, że taka zwykła rzecz wywołała ogromną radość. To przecież prosty gest – zamówienie pizzy.
Zostawmy na chwilę Dom Dziecka i przejdźmy się do Tatr, opowiedz o akcji którą wspieracie.
Żołnierze 16 Batalionu Powietrznodesantowego postanowili pomóc 12-letniej Gabrysi Gorgoń z Kazimierzy Wielkiej w województwie świętokrzyskim. Dziewczynka cierpi na artrogrypozę i zespół Pierre’a Robina, a więc szereg wad wrodzonych dotyczących zniekształceń budowy ciała, zrostów kości w obu rękach, zwichniętych bioder i rozszczepu podniebienia. Gabrysia czeka na operację nóg, po której będzie mogła się samodzielnie poruszać. Niestety, zabieg nie jest refundowany przez NFZ, a jego koszt wynosi 360 tysięcy złotych. Żołnierze postanowili, że pokonają 360 kilometrów po górach, by w ten sposób zebrać pieniądze na operację dziecka. Trasa, którą przemierzyli spadochroniarze miała aż 18 kilometrów przewyższeń, a wiodła z Tarnicy (1346 m n.p.m.), w Bieszczadach przez Szczawnicę, Jurgów, Bukowinę Tatrzańską, Łysą Polanę aż do najwyższego szczytu w Tatrach. Żołnierze zeszli już z Rys, ale zrzutka dla Gabrysi trwa nadal.
Wróćmy do Sanoka i ogromnej pracy, którą wykonaliście na rzecz podopiecznej Domu Dziecka.
Dowiedzieliśmy się, że jedna z wychowanek musi się usamodzielnić bo kończy 18 lat. Dziewczyna musiała znaleźć mieszkanie. Tu pomoc okazał Burmistrz Miasta, który przydzielił kawalerkę wychowance. Warunek jednak był taki, że musiała sama zorganizować remont. Kawalerka malutka bo 11 m2, ale okazała się w fatalnym stanie. Całość zagrzybiona, nie nadająca się do zamieszkania. Tu wkroczyliśmy my. Wspólnie z kilkoma firmami odremontowaliśmy pomieszczenie. Oczywiście trwało to kilka tygodni. Okazało się, że w Sanoku jest wiele osób o dobrym sercu. Firmy, sklepy w których kupowaliśmy potrzebne rzeczy do remontu, kiedy dowiedziały się dla kogo to kupujemy – przyznawały duże rabaty. Wiele osób prywatnych fundowało różne rzeczy np. jedna pani przyszła i kupiła drzwi. Ten czas remontu był czasem poznawania ludzi o wielkich sercach. Każdy dawał od siebie co mógł. Jedni pieniądze, drudzy konkretne rzeczy a inni pracę. Mieszkanie jest nie do poznania. Mało tego, kiedy młoda wychowanka usamodzielni się mamy słowo burmistrza, że następny wychowanek będzie mógł z niego korzystać. To ogromna pomoc!
Pomoc materialna, to nie wszystko co „oferujecie”.
Tak. Młodą wychowankę zostawiliśmy z zapewnieniem, że w każdej chwili może do nas zadzwonić, kiedy będzie np. coś się psuło lub będzie potrzebowała coś przetransportować. Staliśmy się dla niej ciociami i wujkami do których może się zwrócić z każdą sprawą. Mamy kilka takich osób pod opieką.
To zrozumiałe. Chcecie tez wyjść naprzeciw innym osobom czy fundacjom.
Tak. Mamy dzięki jednemu z darczyńców do dyspozycji autobus. Jeżeli komuś się przyda możemy go użyczyć. Szukamy też stowarzyszeń, które np. by móc uzyskać dofinansowanie, potrzebują wkład własny. Ogólnie rozglądamy się po Sanoku i chcemy by wszystkim żyło się tu piękniej. Mamy chęci i energię, jesteśmy gotowi do współpracy.
Rozmawiała Edyta Wilk
W związku z działaniami Fundacji, poprosiliśmy panią Mariole Hałasik – Mazurek o komentarz:
W tak trudnych czasach, kiedy na co dzień często spotykamy się z brakiem wrażliwości na drugiego człowieka, bezinteresowna pomoc stanowi przykład godny naśladowania. Nie każdy ma tę możliwość, aby wychowywać się w pełnej rodzinie w domu na przedmieściach czy mieszkaniu w prestiżowej dzielnicy. Jednak każdy ma prawo do szczęścia.
Wychowankowie Domu Dziecka im. Św. Józefa w Sanoku niejednokrotnie w życiu nie mieli powodów do uśmiechu. Tym bardziej cieszy, że są ludzie, którzy mają za cel pomóc potrzebującym i za pomocą prostych gestów niosą radość, tym którym życie poskąpiło nadziei na lepsze jutro. Chociaż osoby te nazwały swoją fundację „Prosty gest”, to ich misja nie zawsze jest prosta, wymaga właściwej organizacji, poświęcania czasu i energii, niejednokrotnie nakazuje uzbroić się w cierpliwość, żeby dążyć do celu. Niełatwo jest zebrać grupę zaangażowanych pracowników, którzy z sercem przykładają się do tego, co robią, a Fundacji „Prosty Gest” udaje się to świetnie.
Przez ten krótki kilkumiesięczny czas współpracy fundacja pomogła naprawić rowery w domu dziecka, przekazała dary rzeczowe (suszarki do ubrań, koce do pokoi, ręczniki, pościel, telewizor, sprzęt AGD i wiele innych przydatnych wychowankom rzeczy), a przede wszystkim pomogła wyremontować mieszkanie komunalne dla usamodzielniającej się w czerwcu wychowanki. Mieszkanie jest wyremontowane i w pełni urządzone, a młoda dziewczyna otrzymała niesamowite wsparcie na początku dorosłości.
Pragniemy serdecznie podziękować wszystkim pracownikom Fundacji „Prosty Gest”. Szczególne podziękowania składamy trzem osobom: Pani Karolinie, Pani Patrycji oraz Pani Ewelinie, których zaangażowanie, pomysłowość, gust oraz ogromna życzliwość przeszły nasze najśmielsze oczekiwania.
Dzięki wrażliwości i ofiarności ludzi WIELKIEGO SERCA, do których Was zaliczamy, dzieci nie mające na co dzień zbyt wielu powodów do radości mogą uwierzyć w marzenia.
Żywimy głębokie przekonanie, iż niedaleka przyszłość przyniesie jeszcze wiele okazji do dalszych kontaktów i wspólnych działań dla dobra dziecka.
Jeszcze raz serdecznie dziękuję za okazane serce.
Dyrekcja, pracownicy i wychowankowie
Domu Dziecka im. Św. Józefa w Sanoku
Kawalerka przed remontem i w trakcie:
Mieszkanko po remoncie:
Ostatnie komentarze