Obrzędowość i zwyczaje wiosenne
Wiosno przybywaj
21 marca świętować będziemy nadejście kalendarzowej wiosny wchodząc jednocześnie w czwartą, a więc ostatnią dekadę Wielkiego Postu. Zaprosiliśmy etnolog Helenę Urbańczyk, by przypomniała nam dawne obrzędy i zwyczaje związane z wiosną.
Tradycje polskiej wsi stanowią rodzaj mozaiki znaczeń, gdzie liturgia chrześcijańska w mniej lub bardziej dosłowny sposób przywołuje dawne wierzenia związane kultem solarnym i obrzędowością agrarną. W przypadku Sanoka i jego okolic należy pamiętać, że mozaika ta bogatsza jest dodatkowo o elementy kultury obrządku wschodniego chrześcijaństwa – prawosławia i grekokatolicyzmu, którego wierni obchodzą święta według prawideł kalendarza juliańskiego.
Data Świąt Wielkanocnych obchodzonych w Cerkwi zależna jest tu od fazy księżyca. W tym roku różnica czasowa w obchodach Paschy obu obrządków wynosi aż pięć tygodni. Bywa jednak, że daty kalendarza gregoriańskiego i juliańskiego synchronizują się, a chrześcijanie obu rytów zasiadają do świątecznego stołu wspólnie.
Wielki Post w tradycji rzymskokatolickiej rozpoczyna się z dniem Środy Popielcowej, która jest symbolicznym zamknięciem okresu zabaw karnawałowych: zapustnej hulanki, a więc tańców, muzyki, jedzenia i picia. W dzień Wstępnej Środy (bo tak też niegdyś nazywano pierwszy dzień Wielkiego Postu) ksiądz w kościele posypuje popiołem głowy wiernych wypowiadając słowa „Pamiętaj człowieku, że z prochu powstałeś i w proch się obrócisz”. Popiół jako symbol śmierci, zniszczenia i jałowości jest tu jednocześnie alegorią zmiany, która ma wkrótce nastać. Posypywanie ciała popiołem na znak rytualnego przejścia znane było w wielu kulturach świata.
Druga połowa marca jest więc dla nas czasem wyciszenia, zadumy i modlitwy, kiedy ustają wszelkie zabawy i spotkania towarzyskie. Na tradycyjnej wsi Wielki Post traktowany był rygorystycznie i stanowił rodzaj dyscypliny polegającej na oczyszczeniu ciała i duszy. Z jednej strony więc przygotowaniu na cykliczne i doniosłe zmiany w rytmie przyrody, a więc życiu ziemskim. Z drugiej był czujnym oczekiwaniem na dopełnienie się istoty wiary chrześcijańskiej- zbawienia ludzkości poprzez ukrzyżowanie i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa.
W tym czasie zaprzestawano spożywania mięsa i tłuszczów zwierzęcych, powstrzymywano się od spożywania nabiału, miodu, cukru i alkoholu. Indywidualnie rezygnowano również z palenia tytoniu aż do dnia Niedzieli Wielkanocnej. Potrawy postne maszczone najczęściej olejem lnianym to przede wszystkim żur, kapusta gotowana surowa i kwaszona, ziemniaki, brukiew, kasze, śledzie, chleb. W bieszczadzkich wsiach zamieszkiwanych przez ludność bojkowską w okresie tym spożywano przede wszystkim żur owsiany, ziemniaki pieczone z warem (kwasem z kiszonej kapusty) i suszone owoce.
W praktyce poszczenia można upatrywać się biologicznej mądrości człowieka i wynikającej z niej pragmatycznej potrzeby oczyszczenia ciała po okresie zimowego bezruchu i obfitego, tłustego jedzenia. Przygotowanie do nowego, pomyślnego cyklu wegetacyjnego, a tym samym kolejnego cyklu ciężkiej pracy w gospodarstwie było istotą ludowych obrzędów wiosennych.
Druga strona praktyk rytualnych, nawiązująca w swojej formie jeszcze do czasów przedchrześcijańskich wiąże się z dokonywaną przez człowieka obserwacją budzącej się po okresie zimowej stagnacji przyrody i potrzeby wpłynięcia na pozytywny bieg rzeczy.
W czwartą niedzielę Wielkiego Postu, nazywaną Laetare (łac. radować się) młodsze i starsze dziewczęta przygotowywały kukłę. Zwyczaj ten obchodzony był przede wszystkim w Polsce południowej i zachodniej o czym wspominają XV wieczne kroniki Jana Długosza.
Kukła zwana w zależności od regionu Marzanną, Moreną, Marzoniokiem, Śmiercią sporządzona była ze słomy lub szmacianych gałganów i przebierana w odświętny strój. Stanowiła wyobrażenie wszystkich utrapień związanych z długim okresem zimy, a więc śmiercią, chorobą i głodem. Panienki w radosnym pochodzie obchodziły wieś z Marzanną odwiedzając po drodze wszystkie gospodarstwa, żeby dokonać symbolicznego oczyszczenia domu – „zabrać złe”, po czym udawały się poza granice wsi. Tam odbywał się swoisty sąd nad kukłą, którą szarpano, podpalano i ostatecznie wrzucano do wody – stawu lub rzeki. Woda „zabierała” w ten sposób zimę – śmierć.
Żeby jednak zagwarantować odrodzenie się cyklu przyrody następnego dnia do wsi wprowadzano tzw. gaik (maik, nowe latko), a więc sosnową lub świerkową gałąź. Ozdobiona kolorowymi, papierowymi ozdobami oraz wydmuszkami stanowiła symbol odradzającego się życia z którym, tak jak wcześniej z Marzanną ponownie obchodzono wszystkie gospodarstwa we wsi, by tym razem symbolicznie „wnieść” do gospodarstwa życie, siły witalne.
19 marca w dzień św. Józefa rozpoczynano cykl prac polowych o czym mówi przysłowie „Na święty Józwa przez pole bruzda”. Wtenczas również w niektórych regionach Polski wypatrywano przylotu bocianów.
Na zwiastowanie przybywaj bocianie!
Tym czego nie sposób pominąć kiedy mowa o dawnych wczesnowiosennych zwyczajach i wierzeniach to data 25 marca, a więc dzień Zwiastowania Najświętszej Marii Panny zwany niegdyś Dniem Matki Boskiej Roztwornej. Maria z Nazaretu, która w momencie zwiastowania dowiaduje się, że będzie matką Jezusa Chrystusa staje się uosobieniem płodności i patronką rodzącej się przyrody. To właśnie 25 marca będzie zatem dniem, który w ludowym kalendarzu utożsamiany był z rozpoczęciem wiosny – otwarciem się ziemi dokonującym się przez przywołanie biblijnego wydarzenia.
Również z tym dniem w niektórych regionach Polski, np. na Podlasiu wiązano fakt powrotu bocianów. Ten darzony w Polsce szczególnym szacunkiem ptak żywiący się m.in. gadami i płazami, a więc stworzeniami wiązanymi ze światem podziemnym w które wcielać się ma szatan, od najdawniejszych czasów był symbolem oczyszczenia. Wierzono, że wraz ze swoim przybyciem przynosi klucze otwierające ziemię i bierze w ten sposób udział w „wypuszczeniu” roślin.
Jego pojawienie się przy gospodarstwie miało przynosić szczęście, którego upatrywano się w fakcie „pomnażania”. Bywało, że gospodarze zachęcali ptaki do osiedlenia się przy gospodarstwie poprzez umieszczanie w jego otoczeniu starego koła od wozu lub bron na których bocian mógłby uwić gniazdo. Na Podlasiu i Kurpiach na dzień Zwiastowania NMP gospodynie wypiekały specjalny rodzaj pieczywa w kształcie bocianich łap, tzw. busłowe łapy, lub też narzędzi gospodarskich, np. bron. Pieczywo wkładano pod strzechę domu lub do starego gniazda bocianiego, aby przywołać pomyślność w nadchodzącym cyklu prac gospodarskich. Co więcej, gdy spostrzeżono, że nad domostwem kołuje bocian, nawoływano go wznosząc do góry busłowe łapy, aby skłonić go do zasiedlenia w otoczeniu domu.
Wczesna wiosna sprzyjała obserwacjom meteorologicznym. Poprzez śledzenie zachowań zwierząt prognozowano pogodę i tak np. chodząca pieszo po śniegu sroka zwiastować miała nadejście odwilży. Współcześnie dawne sposoby prognozowania pogody możemy odczytywać ze starych przysłów np. „Gdy przed Zwiastowaniem ruszy się pszczoła, to mokrą wiosnę nam przywoła” lub „Gdy w marcu grzmi, w maju śniegiem ćmi”.
Niezależnie od tego czy bocian z ulicy Lipińskiego, najbardziej znanego gniazda w Sanoku przyleci w tym roku 19, czy 25 marca pierwsze oznaki wiosny obserwować możemy od paru tygodni. Nastrajają optymistycznie i niosą nadzieję, że już niebawem cykl przyrody znów się odrodzi i wszystko wróci do normy, a my z radością udamy się na spacer wzdłuż szerokiego Sanu żeby posłuchać o dawnych tradycjach mieszkańców tych Ziem.
Wysłuchała Edyta Wilk
Wiedziec o zwyczajach to nie zla rzecz, ale one tylko pokazuja jak biedne i zacofane polskie spoleczenstwo bylo. Smutne to, moze wnet bedzie o wiele lepiej.
Może i nie bogate było, ale gdzie tu szanowna pani widzi zacofanie? W obserwacji natury?