Początek akcji „Wisła”
Szymona Jakubowskiego gawędy o przeszłości
74 lata temu, w kwietniu 1947 roku, na terenie Polski południowo-wschodniej, w tym na ziemi sanockiej, rozpoczęła się akcja „Wisła”, której celem było ostateczne rozprawienie się z działającymi tu oddziałami Ukraińskiej Powstańczej Armii.
Oficjalnym pretekstem do rozpoczęcia kcji „Wisła” (początkowo o kryptonimie „Wschód”) była śmierć w zasadzce UPA pod Jabłonkami w Bieszczadach wiceministra obrony narodowej gen. Karola Świerczewskiego. Wiadomo jednak, że wysiedlenia ludności ukraińskiej planowano już w 1946 roku. W kręgach władzy i wojska, ale również sporej części polskiego społeczeństwa, panowało przekonanie, że tylko w ten sposób, pozbawiając oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii zaplecza i wsparcia miejscowej ludności, można uporać się ze zbrojnym podziemiem ukraińskim, kontrolującym spore połacie dzisiejszej Polski południowo-wschodniej.
Wysiedlenia
Ciężar działań związanych z wysiedleniami i walką z UPA miała przejąć Grupa Operacyjna „Wisła” powołana do życia 20 kwietnia 1947 roku. Jej dowódcą został mianowany gen. Stefan Mossor, legionista, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej i Kampanii Wrześniowej, który po powrocie z niewoli niemieckiej oddał się pod rozkazy nowej władzy.
W skład formacji wchodziły kombinowane pułki z różnych dywizji. Łącznie do akcji zmobilizowano prawie 20 tysięcy żołnierzy, wspartych kilkuset milicjantami, funkcjonariuszami Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i Służby Ochrony Kolei. Według danych wywiadu wojskowego na obszarze objętym Akcją „Wisła” miały działać siły UPA liczące ok. 2400 uzbrojonych członków i ok. 700 członków siatki cywilnej Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Źródła ukraińskie zaniżają tę liczę. Dowódca UPA na tym terenie Mirosław Onyszkiewicz „Orest” liczbę podlegających sobie członków UPA szacował na 1400 osób.
Akcję rozpoczęto o świcie 28 kwietnia. Zazwyczaj polegała ona na wejściu do wsi silnego oddziału wojska i zmuszeniu ludności do opuszczenia domów w ciągu 2-3 godzin. Zazwyczaj pozwalano zabierać z sobą 25 kilogramów bagażu. Wysiedlani przechodzili przez punkty repatriacyjne, skąd kierowani byli wg. Przygotowanych rozdzielników do miejsc osiedlenia w Polsce północnej i zachodniej. Jednocześnie prowadzona była selekcja wysiedlanych, szukano aktywnych członków i sympatyków UPA. Podejrzanych kierowano do owianego złą sławą obozu w Jaworznie, przez który przewinęło się ok. 4 tysięcy osób.
W pierwszej kolejności wysiedlenia dotyczyły powiatów leskiego, sanockiego, przemyskiego, brzozowskiego i częściowo lubaczowskiego, gdzie działania zakończono już w maju. Typowa akcja wojskowa polegała m.in. na zamknięciu granicy polsko-czechosłowackiej, przez którą zamierzały się ewakuować zagrożone sotnie i fizycznej likwidacji oddziałów UPA, usiłujących przeszkodzić wysiedleniom.
Jak skrupulatnie wyliczono, wciągu trzech miesięcy działalności Grupa Operacyjna Wisła przeprowadziła ponad 350 operacji zbrojnych. Zginąć miało w nich 630 członków podziemia, zaś do niewoli wzięto 820 osób. Sąd wojskowy Grupy Operacyjnej „Wisła” w trybie doraźnym prowadził rozprawy osób podejrzanych o działalność w UPA. Na śmierć skazano 173 osoby, na dożywotnie więzienie 58.
Droga w nieznane
W pamięci wysiedlanych Akcja „Wisła” zachowała się jako pasmo udręk i dramatycznego pożegnania z ojcowizną. Tak np. na blogu graziowa.bloog.pl wysiedlenie wspomina mieszkanka bieszczadzkiej Grąziowej:
– „Nasza podróż trwała od kwietnia do czerwca 1947 r. Zaczęło się od apelu wojska o ewakuacji do miejsca postoju, całkowitym opuszczeniu domostw, zabraniu świętych obrazów, niezbędnych rzeczy i pożywienia. Na wozie ciągnionym przez dwa woły jechała babcia i mama ze mną przy piersi. Ojciec z resztą rodzeństwa szli pieszo około 10 km przy wozie. Kolumna wozów z całej wsi ciągnęła się w ciszy do punktu zbornego. Ludzie z kilku wsi koczowali pod gołym niebem na polu przez trzy tygodnie w oczekiwaniu na przydział do transportu. Transport kolejowy obejmował kilkanaście pociągów, a w jednym wagonie umieszczano 8 rodzin. Wojsko pilnowało aby nikt nie uciekł. Ostatnia noc była straszna. Niektórym udało się wymknąć na przełęcz i patrzeć na płonącą Grąziowę. Załadowano do wagonów tylko część dobytku i ruszyliśmy na północ Polski. W naszym przydzielonym wagonie były najbliższe rodziny ze strony mojej babci i ze strony ojca. Osiem rodzin z dziećmi i młodzieżą musiało znosić trud podróży. Dużo ludzi pochorowało się na czerwonkę oraz później na gruźlicę. Wszyscy ludzie byli zawszeni. Kolumna transportu sanitarnego dbała o przydział azotoksu i odzieży na zmianę. Uciążliwością był brak wody pitnej i do mycia oraz wytrzymanie odoru z rogu wagonu gdzie ludzie się załatwiali. W czasie transportu gotowanie posiłków odbywało się na peronach dworców podczas postoju. Parę cegieł ustawiano w formie kuchni i w dużym garze gotowano kaszę i kawę. Przydzielano racje żywnościowe z darów dla wysiedleńców, a w nich kasza, mąka, budyń, margaryna, cukier i chleb. Przez Oświęcim, Poznań, Toruń dotarliśmy pod koniec maja do Sztumu gdzie na dworcu koczowaliśmy dwa tygodnie aż doczekaliśmy się przydziału do Poliks. Każda z naszych ośmiu rodzin otrzymała do zasiedlenia gospodarstwa rolne opuszczone przez Niemców w okolicach Sztumu”.
Autorka relacji miała okazję po latach odwiedzić rodzinne strony. Pierwszy raz do wymarłej wsi mogła przyjechać dopiero w 1963 roku. Na miejscu rosły jeszcze stare owocowe drzewa, widać było pozostałości dawnych zabudowań. Ślad miejscowości zachował się w sanockim skansenie, gdzie przeniesiono ocalałą z wojennej pożogi miejscową cerkiew.
Bilans
Oficjalnie operację zakończono w lipcu 1947, chociaż walka z niedobitkami ukraińskiego podziemia miała trwać jeszcze dłużej. Po trzech miesiącach intensywnych działań wysiedleńczych i zbrojnych akcję „Wisła” uznano za zakończoną. Walki z resztkami UPA trwały jeszcze jakiś czas, niedobitki ukrywały się po lasach nawet do połowy lat 50. Według oficjalnych danych w ciągu trzech miesięcy wysiedlono 140 tys. 575 Ukraińców. Niewielu z nich dane było po latach powrócić.
Tereny na których przeprowadzono Akcję „Wisła” długo pozostawały opuszczone i wyludnione. Zagospodarowaniu ich na nowo nie sprzyjała postawa UPA, która by uniemożliwić osiedlanie się tu Polaków metodycznie paliła i niszczyła pozostawiony przez Ukraińców majątek. Ukraińskiemu podziemiu przypisuje się dokonanie w tym okresie 460 napadów, spalenie ponad 1100 budynków, wysadzenie 11 mostów, zniszczenie dwóch stacji kolejowych i zamordowanie co najmniej 150 osób cywilnych. Oficjalnie po stronie GO „Wisła” zginęło 61 żołnierzy, 91 zostało rannych.
Autor jest wydawcą i redaktorem naczelny dwumiesięcznika „Podkarpacka Historia” oraz portalu www.podkarpackahistoria.pl, autorem licznych publikacji regionalistycznych. Ostatnio ukazała się jego kolejna książka „Byk, Maczuga i inni…” o międzywojennych przestępcach grasujących na terenie dzisiejszego Podkarpacia. Kontakt: redakcja@podkarpackahistoria.pl.
Fot. archiwum, http://www.encyclopediaofukraine.com/, IPN
Smutne, tragiczne wydarzenia dla obu stron. Pojecie religii, narodowosci
wytworzyly tak b. duzo nienawisci, zbrodni, walk.
Czy ludzkosc sie kiedys cos z tego nauczy ? Zastanawiam sie jak np. Amerykanie mogli szybko sie dogadac z Wietnamczykami po ich wojnie,
handlowac, odwiedzac, czy to samo z Japonia po wojnie ?
Na wschodzie Europy truje ludzi b. chora mentalnosc, niestety