Pociąga mnie świat srebrnego ekranu
W wakacyjnym czasie powrócimy do przedstawienia sylwetek sanockich olimpijczyków. Dziś rozmowa z Emilią Błażewicz, laureatką Olimpiady Wiedzy o Mediach.
Dlaczego akurat ta olimpiada?
Zawsze pociągał mnie świat mediów, szczególnie ten zamknięty w srebrnym ekranie. On jest żywy. Nie tylko daje świadectwo, ale i sam napędza bieg wydarzeń. Przyklaskuję opinii Stańczyka z „Wesela” Wyspiańskiego, że media zasługują na miano „czwartej władzy”, medium między zjadaczem powszedniego chleba a wielkim światem, gdyż ich barki symetrycznie uginają się pod ciężarem zarówno odpowiedzialności za przewodzenie społecznym nastrojom, jak i niebezpieczeństwa mącenia narodowej kadzi. Srebrny ekran ma osobliwą zdolność uwieczniania życia, którego jest pełen, w sposób zarazem oddający jego dynamikę, jak i trwały, „zalaminowany”, zaaranżowany; wyreżyserowany. Wciąż często piękny, satysfakcjonujący estetycznie, więc najskuteczniej, bo za pomocą bodźca obrazu, skłaniający do refleksji, motywujący, dający wytchnienie, uśmiech. Słowem, ten świat jest pełen energii – radosnej, twórczej, udzielającej się odbiorcy. Ja spożytkowałam ją na udział w Olimpiadzie Wiedzy o Mediach. Jest ona, jak mało która, atrakcyjna dla uczestników. W etapie centralnym, w tym roku wyjątkowo w wirtualnym formacie, zawsze mają miejsce spotkania z postaciami kultury i zwiedzanie Uniwersytetu Warszawskiego. Ponadto jej tematyka obejmuje poziom rozszerzony moich ulubionych, humanistycznych przedmiotów, w których od lat próbuję swoich sił. Po raz pierwszy, w gimnazjum, włożyłam serce w Konkurs Przedmiotowy z Języka Polskiego, zajmując I miejsce. To właśnie ówczesny nauczyciel prowadzący p. Marek Wojtowicz zainspirował mnie do mierzenia się w dalszym ciągu przede wszystkim z samą sobą, co parafrazując słowa p. Jacka Mączki, z którym miałam przyjemność pogłębiać wiedzę humanistyczną na warsztatach, jest najistotniejszą w życiu rywalizacją. W tym roku startowałam w Olimpiadzie Wiedzy o Mediach, Olimpiadzie Wiedzy o Polsce i Świecie Współczesnym (do obu przygotowywała mnie p. Urszula Małek), Olimpiadzie Literatury i Języka Polskiego, Dyktandzie Niepodległościowym (p. Krystyna Wojtowicz) oraz Olimpiadzie z Języka Angielskiego i Olimpiadzie Langtech (p. Agata Kuczma, wychowawczyni). Choć wciąż nie spełniam każdego ze swoich oczekiwań wobec siebie, jestem dumna z sukcesów: odniesionych w szkolnej ławce, czy pozą nią przeze mnie, ale i wszystkich uczniów, w tym osoby mi bliskie, których wsparcie było nie bez znaczenia dla mojego wyniku. Mimo iż część nauczycieli jest zbyt skromna, by tak sądzić, to też ich sukcesy. W tym miejscu chciałabym złożyć na ich ręce – nauczycieli, ale też uczniów – najserdeczniejsze podziękowania za wiedzę, podręcznikową i nie tylko, czas poświęcany do późnych godzin, torowanie drogi, w tym zwolnienia z obowiązków szkolnych w razie potrzeby, konstruktywną krytykę, a także, co niemniej ważne, za śmiech, poufałość, bliskość, ciepło, uprzejmość, słowa pokrzepiające serce. I Liceum może poszczycić się wspaniałą kadrą i społecznością uczniowską, atmosferą i podejściem wobec nas. Udowodniło to, tytułem przykładu, decydując się na brak form sprawdzania wiedzy do końca roku szkolnego, abyśmy czas, jaki pozostał, poświęcili na reintegrację.
Jak wyglądały i ile trwały przygotowania do olimpiady?
Tytuł laureatki udało mi się uzyskać już w klasie I, znałam więc program i literaturę. Można powiedzieć, że przygotowania trwały od początku liceum. W tym roku starałam się pogłębić wiedzę i być na bieżąco z wydarzeniami ze świata. Udało mi się zająć VII miejsce w rankingu ogólnopolskim, o jedno wyżej niż poprzednio! Jednak w przypadku OWM na szali Temidy zaważyły nie fakty, a łut szczęścia, gdyż program obejmuje wszystko, co dotyka kwestii słowa i jego nośnika, więc niemal całą historię cywilizacji, a to zakres, z którego nigdy nie jest się „nauczonym”. Kluczowe jest ogólne obycie. To paradoksalnie jest dla mnie największym atutem owej olimpiady.
Które zagadnienie jest ci najbliższe, a które było wyzwaniem? Może przytoczysz jakieś pytanie, zadanie?
Najbliższe są mi zagadnienia z pogranicza psychologii i socjologii – teoria, historia, bieżące wydarzenia. W finale padło pytanie nawet o najnowszą stację Telewizji Polskiej, jaką jest TVP Kobieta, która rozpoczęła nadawanie w wypadający zaledwie cztery dni wcześniej Dzień Kobiet. Jest to więc wiedza, której próżno szukać w wykazie literatury. Zaś wyzwaniem dla mnie jest techniczny aspekt mediów.
Jakie drzwi otworzyła ci olimpiada?
Tytuł laureatki OWM idzie ręka w rękę z indeksem na dziennikarstwo i kierunki pokrewne. Prawdopodobnie podejmę się właśnie żurnalistyki ze specjalizacją telewizyjną na Uniwersytecie Warszawskim. Również ze względu na te „drzwi” zdecydowałam się na ową olimpiadę. Myślę o jednoczesnych studiach filologicznych, tudzież kierunkach pochodnych do prawa.
Jako młody człowiek masz na pewno jeszcze inne pasje i zainteresowania.
Oczywiście! Oprócz mediów, interesuję się wizażem, modą, naukami społecznymi, humanistycznymi, językami. Ważne jest dla mnie zaangażowanie w życie społeczne – i własne. Pracowałam już jako kelnerka, w handlu odzieżą, a w tym roku szkolnym także jako konsultantka firmy kosmetycznej i przy anglojęzycznych transkrypcjach dla Muzeum POLIN wywiadów z potomkami polskich Żydów, naznaczonymi piętnem II wojny światowej. Ich transkrybowanie to szkoła języka, lecz nade wszystko otarcie się o żywą historię, jakiej próżno szukać w kompendiach, bogatą w ludzkie, zatrważająco piękne w swej przyziemności emocje.
Rozmawiała Edyta Wilk
Autor zdjęć – Łukasz Pilecki
Taka dziewczyna to skarb, gratuluję sukcesu.
Dziewczyna na poziomie, niesamowicie piękna, mądra i elegancka, jakich mało.
Taka młoda, a wygląda jak dobrze zakonserwowana pięćdziesiątka.