Interwencja na ul. Witosa

Mamy w Sanoku materiał na nową „Zemstę”? Na Dąbrówce rozgorzał spór o dojazd drogą wewnętrzną, przy której znajdują się dwie posesje. Na środku drogi postawiono słupek i… nie obyło się bez interwencji policji.

Temat jest „medialny”

Wczoraj wieczorem (tj. 4 stycznia) w mediach społecznościowych, przysłowiowym lotem błyskawicy obiegła informacja, że mieszkańcowi Dąbrówki dzieje się krzywda. Postanowiliśmy zagłębić się w sprawę i dowiedzieć się, co to za spór i czego dotyczy. Sprawa dotyczy posadowienia słupka na ul. Witosa, o czym pisaliśmy TU.

Sąsiad na zagrodzie…

Sąsiedzkie spory się zdarzają. Historia zna wiele przypadków, kiedy to zwaśnieni sąsiedzi robili sobie na złość. Kto w tym przypadku komu robi komuś na złość, możecie Państwo ocenić sami. Fakty, do których dotarliśmy, wprawiły nas w osłupienie.
Pan Piotr, radny dzielnicowy, stanowczo sprzeciwia się powziętej decyzji o posadowieniu słupka, wywołując na wokandę m.in. burmistrzów miasta, radnych, europosłów, mieszkańców. Czy czyni to w sposób wyważony, zachowując chociażby pozory kulturalnego dialogu?

Słupek nie blokuje wjazdu

Początkowo cała sprawa została przedstawiona w taki sposób, iż do posesji pana Piotra w ogóle nie ma dojazdu. Szybko wyjaśniło się, iż dojazd do obydwu posesji istnieje i jest możliwy, więc całą argumentację można uznać za manipulację.

Przyjeżdża policja, nie trzeba karetki…

Wisienką na torcie jest wczorajsza interwencja policji na ul. Witosa, podczas której rzekomo „pokrzywdzony” (jak sam o sobie mówi) rzucił się pod samochód, udając że to wypadek i na koniec domagał się karetki, chociaż wszyscy widzieli, iż był to jedynie pozorowany popis. O powyższej sytuacji opowiedziała nam nie tylko 80-letnia sąsiadka, ale również potwierdziła ją rzecznik prasowy policji. Zajście zarejestrowała kamera zamontowana w samochodzie, a także kamera na domu sąsiadki pana Piotra. Obecnie prowadzone są czynności wyjaśniające, ale nie ma tu mowy o wypadku, lecz o celowym działaniu zdesperowanego radnego dzielnicy.

Sypią się groźby

W redakcji rozdzwoniły się telefony, piętnujące zachowanie pana Piotra – osoby publicznej, angażującej się w różne akcje na terenie miasta. Burmistrz, pracownicy urzędu, a nawet niektórzy radni otrzymywali od pana Piotra niewybredne wiadomości, pełne wulgaryzmów i gróźb.
Czy tak powinien wyglądać dialog obywatela z władzami miasta? Czy inwektywy przystoją radnemu dzielnicowemu? Czy „uliczny teatr” czemuś się przysłużył? Tak sobie myślimy, że dobry scenarzysta mógłby się zainteresować sprawą. Drugiej „Zemsty” raczej się nie spodziewamy, bo kłótnia o graniczny mur miała w sobie o wiele więcej wdzięku.