Podpalone kolumbarium na cmentarzu
Zgłosiła się do nas zaniepokojona czytelniczka.
– Bardzo często odwiedzam sanockie kolumbarium, ponieważ niedawno zmarła bliska mi osoba. Już dwa razy widziałam palące się ozdoby przy kolumbarium. Za drugim razem miałam nawet dzwonić po strażaków, ale pomyślałam, że zanim przyjadą, sama dam radę opanować ogień. Wodą, przygotowaną do wymiany w wazonie, w którym były żywe kwiaty, udało mi się ugasić płomienie. Niestety kolumbarium zostało osmolone, a kilka zniczy i kwiatów spłonęło. Dlaczego ludzie są tak nieuważni i zapalają znicze zaraz przy murze? Czy jest jakiś regulamin lub zarządca, który mógłby przyjrzeć się sprawie? Może warto by było pomyśleć o monitoringu?
Rzeczywiście, na przesłanych do redakcji zdjęciach widać, że płomień był duży, a ogień pozostawił brzydkie ślady. Plastik potrafi się palić szybko i niestety daje dużo dymu. Zajęcie się większej ilości ozdób może skutkować zniszczeniem kolumbarium.
– Ponownie proszę o pomoc, bo w innym miejscu również doszło do nadpaleń – zadzwoniła po kilku dniach czytelniczka.
Przypomnijmy informacje z regulaminu:
§11
1. Gmina ani zarządca nie odpowiadają za szkody na grobach i kolumbariach powstałe na skutek
klęsk żywiołowych, działania czynników atmosferycznych, kradzieży, ataków
2. Ubezpieczenie grobów od kradzieży, dewastacji, uszkodzeń spowodowanych przez osoby
trzecie oraz czynniki atmosferyczne (w tym za zniszczenia powstałe na skutek złamania
gałęzi, drzew lub powalenie się drzewa na miejsce pochówku) należy do dysponenta grobu.
3. Osoby dotknięte czynami przestępczymi, kradzieży lub ataków wandalizmu zobowiązane są
do zgłaszania tych zdarzeń zarządcy i Komendzie Powiatowej Policji w Sanoku.
Natomiast w paragrafie 13, punkcie 2 i podpunkcie 4 czytamy: osoby odwiedzające cmentarze winny informować zarządcę o wszelkich zauważonych uszkodzeniach, zniszczeniach oraz zrachowaniach niezgodnych z regulaminem.
Do zaprószenia ognia doszło prawdopodobnie nie specjalnie, a przez nieuwagę. Każdy chce wyrazić tęsknotę i pamięć za bliskimi, którzy odeszli, zostawiając znicz bądź kwiaty. Zauważmy, że znicze mają delikatne części plastikowe, które się szybko topią. Przy wysokich temperaturach otoczenia taki plastik może szybko zająć się ogniem i przejść na plastikowe rośliny.
– Identyczny problem występuje na wielu cmentarzach, nie tylko w Sanoku. Ciekawie rozwiązał to Rzeszów, mianowicie przy kolumbarium montuję się pochyłą płytę, dzięki której znicze musi się położyć w pewnej odległości od muru. To naturalnie sprawia, że nie dochodzi do osmaleń kolumbarium. Ze swojej strony zaproponowałem takie rozwiązanie w Urzędzie Miasta. Zanim jednak zainstalujemy taką płytę, bardzo proszę odwiedzających cmentarz o rozsądek i uwagę – skomentował problem prezes SPGM Jan Paszkieiwicz.
Apelujemy o uważność
Monitoring w takim miejscu nie ma generalnie sensu. Czy ktoś będzie ścigał staruszkę za położenie znicza za blisko łatwopalnej ozdoby? Mało prawdopodobne jest by ktoś specjalnie chciał doprowadzić do pożaru kolumbarium. Apelujemy jeszcze raz o uważność w ustawianiu ozdób i zniczy przy kolumbarium, by nie dochodziło do niepotrzebnych nadpaleń i zabrudzeń wyżej wspomnianego.
Te wszystkie sztuczne wiązanki – obrzydlistwo. Załatwianie sprawy najłatwiej jak można, bo taki sztuczny kwiatek nie zwiędnie. „Wylewa” się to wszystko na chodnik. Może wprowadzić zakaz zostawiania sztucznych wiązanek pod kolumbarium, nie ma tam na to miejsca!