W dniu 11 lipca obchodzony jest Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej. Święto ustanowiono uchwałą Sejmu RP z 22 lipca 2016 r. jako wyraz uczczenia ofiar rzezi wołyńskiej i innych mordów na obywatelach Polski dokonywanych przez nacjonalistów ukraińskich w latach 1943-1945 podczas II wojny światowej.
Akty ludobójstwa dokonane przez ukraińskich sprawców na ludności polskiej są głównie kojarzone z rokiem 1943 i obszarem Wołynia. Tymczasem okrucieństwa i mordy, których dopuszczali się sprawcy kojarzeni generalnie z Ukraińską Powstańczą Armią, miały miejsce w szerszym wymiarze zarówno czasowym, jak i terytorialnym. Ofiarami zbrodni byli też mieszkańcy ówczesnego województwa lwowskiego, na obszarze którego leżał Sanok i nieodległe okolice. Zatem na bezpośrednie odniesienia do tej gehenny sprzed 80 lat możemy natrafić w naszym mieście i w pobliżu.
Status quo
Historia ludobójstwa Polaków, popełnionego przez Ukraińców, do dnia dzisiejszego wywołuje emocje i pozostaje niezabliźnioną raną, nie tylko dla żyjących jeszcze ocalałych osób, ale też ich krewnych oraz rodaków współodczuwających ból i zszokowanych rozmiarem zbrodni czy wynaturzonymi metodami ich popełniania. Wciąż np. nie przeprowadzono ekshumacji oraz pochówków ciał ofiar i nie ustanowiono należytego upamiętnienia w miejscach mordów.
W tym zakresie nie ma obustronnej zgodności między Polską a Ukrainą, a współczesny spór badaczy, historyków i osób zaangażowanych toczy się na wielu płaszczyznach. Znamienne jest, że omawiane zdarzenia sprzed 80 lat są w wielu językach świata tożsamo nazywane jako rzeź (tudzież masakra) dokonana na Polakach, a tylko w wersji ukraińskiej jest to wyrażenie „tragedia wołyńska” (rozumiana jako akty wzajemnych czystek etnicznych) bądź też wprost „druga wojna polsko-ukraińska” jako kontynuacja tej z lat 1918-1919.
Frapujące wątki
Dość zaskakujący dla niektórych może okazać się fakt, że małżonka przywódcy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów-B, Stepana Bandery, z pochodzenia była sanoczanką. Urodzona w 1917 r. jako Jarosława Opariwśka uczyła się w miejscowym Polskim Gimnazjum Żeńskim im. Emilii Plater (dzisiejsze II LO), gdzie w 1936 r. zdała maturę. Podobnie jak przyszły mąż działała w OUN. Oboje pobrali się w 1940 r. w Krakowie, po czym ona w 1941 r. ponownie trafiła do Sanoka. Zmarła w 1977 r. w kanadyjskim Toronto, a współcześnie bywa określana jako „symbol matki i żony Ukrainki”.
Na wyobraźnię działa też to, że 9 maja 1943 r. w Sanoku odbyły się uroczystości z okazji utworzenia tzw. dywizji SS-Galizien, zgodnie z niemieckim planem formowanej z grona Ukraińców-ochotników. 28 lutego 1944 r. członkowie tej jednostki dokonali pacyfikacji polskiej ludności we wsi Huta Pieniacka, w wyniku czego śmierć poniosło ponad 850 osób.
Pomniki cmentarne
Ślady po ofiarach zbrodni ukraińskiego nacjonalizmu możemy odnaleźć na sanockich cmentarzach. Przy ul. Rymanowskiej leży grobowiec rodziny Junów, gdzie symbolicznie upamiętniono dwóch jej członków. Pierwszy z nich, Franciszek (ur. 1880), był absolwentem sanockiego gimnazjum z 1901 r. Został nauczycielem filologii klasycznej, przez wiele lat pracował w Stanisławowie, gdzie od 1929 r. kierował I Państwowym Gimnazjum im. Mieczysława Romanowskiego. Nieopodal w Czarnym Lesie w połowie sierpnia 1941 r. został zamordowany wraz z innymi przedstawicielami polskiej inteligencji. Egzekucję wykonali Niemcy, ale wcześniejsze aresztowania ułatwili im ukraińscy nauczyciele, którzy sporządzili listy z nazwiskami późniejszych ofiar. Na tym samym grobowcu został wymieniony Karol Jun – „porwany przez UPA w 1944”.
W innym rejonie Cmentarza Centralnego inskrypcja nagrobna informuje, iż spoczęła tam urna z prochami żołnierza Armii Krajowej zamordowanego przez bandy UPA. Był nim Lesław Sobolski ps. „Żbik” (ur. 1909), zabity 16 czerwca 1944 r. w pociągu pod Narolem. Nieco dalej, w starej części przy ul. Matejki upamiętniony został Stefan Schlarp (ur. 1892), oficer rezerwy artylerii Wojska Polskiego i doktor praw, a w latach 30. naczelnik Sądu Grodzkiego w Baligrodzie. W uroczystość Przemienienia Pańskiego 6 sierpnia 1944 r. wierni wychodzący z miejscowego kościoła po mszy zostali zaatakowani przez członków sotni UPA „Burłaki”. Pozbawiono wówczas życia 42 osoby, w tym dr. Schlarpa. 40 lat później ustanowiono pomnik z nazwiskami ofiar i wezwaniem „Wieczny pokój pomordowanym / Hańba mordercom”.
Na tej samej sanockiej nekropolii w kwaterze poległych żołnierzy WP z lat 1918-1948 spoczywają uczestnicy walk z UPA. Wśród nich jest Jan Goryl (ur. 1924 w Białce, powiat nowotarski), szeregowy strzelec poległy 16 listopada 1946 r., a miesiąc później odznaczony Orderem Virtuti Militari. Blisko niego został pochowany kapral Stefan Strzelczyk, który pełniąc funkcję kierowcy Karola Świerczewskiego poniósł śmierć 28 marca 1947 r. pod Jabłonkami w zasadzce sotni „Chrina” i „Stacha” na generała. Nieco dalej, bo na Mauzoleum Ofiar II Wojny Światowej został upamiętniony pochodzący z Nowosielec ks. Franciszek Bętkowski (1881-1944), zamordowany przez UPA w Żulinie, gdzie był proboszczem.
Na cmentarzu w podsanockiej Lisznej postawiono pomnik pamięci mieszkańców tej wsi, których w 1940 r. decyzją sowietów deportowano stamtąd na Wołyń, gdzie w maju 1943 r. zostali wymordowani przez UPA. Wśród ofiar byli m.in. członkowie rodzin Baranów, Filipczaków, Gembalików, Rycyków, Ryniaków i Wojnarowskich. Taki sam los na ziemi wołyńskiej spotkał przedstawicieli rodzin Dzięgałłów, Gindów i Zielskich, zesłanych z Wujskiego.
Inne upamiętnienia
Wspomnianego K. Świerczewskiego uhonorowano sześć lat po jego śmierci tablicą na rogu kamienicy przy ul. Kazimierza Wielkiego 8, gdzie generał spędził ostatnią noc w życiu. Pamiątkę po minionej epoce usunięto przed 30 laty.
W sąsiedztwie, bo przy ul. Adama Mickiewicza na ścianie budynku TG „Sokół” 16 maja 2015 r. poświęcono tablicę pamięci mieszkańców Lwowa i kresów południowo-wschodnich II Rzeczypospolitej – ofiar zbrodni niemieckich, sowieckich i nacjonalistów ukraińskich w latach II wojny światowej. Inicjatywa wyszła od Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich Klub w Sanoku.
Przy tej samej arterii, poniżej gmachu Sanockiego Domu Kultury w 1960 r. odsłonięto obelisk zwieńczony rzeźbą orła upamiętniający 125 oficerów i żołnierzy Wojsk Ochrony Pogranicza, poległych w latach 1945-1947 w walkach z UPA. Główna inskrypcja na kolumnie zaprojektowanej przez Edmunda Królickiego głosi: „W ochronie granic PRL”.
Odniesienia znalazły się także w treści oddanego na placu św. Jana w 2011 r. Pomnika Synom Ziemi Sanockiej Poległym i Pomordowanym za Polskę, którego inicjatorem był ppłk Marian Jarosz, niegdyś uczestnik walk z UPA. U podstawy monumentu wzniesionego według projektu Jana Tutaja umieszczono 37 tabliczek, w tym trzy poświęcone ofiarom ukraińskiego nacjonalizmu. Noszą one hasła: „Wołyń 1942-1945”, „Baligród 1944-1948” i „Jasiel 1946”.
Indywidualny pomnik dedykowany ofiarom ludobójstwa powstał w Parku Kwitnąca Akacja w Trepczy. Dnia 29 listopada 2013 r. w trakcie Zaduszek za Pomordowanych na Wschodzie poświęcono tam kamień pamiątkowy z tablicą zawierającą motto „Narody, które tracą pamięć, tracą życie…” Całość zwieńczył biało-czerwony napis „WOŁYŃ” oraz krzyż otoczony cierniową koroną.
Po latach sprawa zbrodni z 1943 r. powróciła do naszego miasta za sprawą realizacji filmu „Wołyń” w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego. Ujęcia do tej produkcji kręcono w 2014 r. na terenie Muzeum Budownictwa Ludowego, m.in. w tamtejszej cerkwi z Grąziowej, o czym dwa lata później na łamach „TS” pisał Tomasz Majdosz.
W dniu 7 lipca w Cieszanowie Instytut Pamięci Narodowej zaplanował panel dyskusyjny pt. „Jak rozmawiać o Wołyniu w 2023 r.” (relacja w YouTube), a 14 lipca w Muzeum Historycznym w Sanoku odbędzie się sesja popularnonaukowa o zbrodni wołyńskiej.
Piotr Paszkiewicz
„Jeśli zapomnę o nich – Ty Boże na niebie zapomnij o mnie” A. Mickiewicz, „Dziady” cz.III
Miej nas w opiece Ojcze Dyrektorze i Przenajświętsza Maryjo.
Co za hymn na cześć pomników! A w tytule – byk.
Tygodnik staje siękatolicko- historycznym mękoleniem. Ileż można pisać o jednym i tym samym. Wiecznie jęki i martyrologia.
Powiedz to rodzinom bestialsko zamordowanym, którzy od 80 lat nie wiedzą, gdzie spoczywają ich bliscy, i którzy od 80 lat nie usłyszeli od potomków oprawców żadnych przeprosin. Ileż można czekać na przyznanie się do winy, pozwolenie na ekshumacje i postawienie upamiętniającego pomnika?! Minęło już tyle czasu, że ostatni naoczni świadkowie tych wydarzeń prawdopodobnie nie doczekają żadnego zwrotu w tej sprawie, między innymi dzięki takim ludziom jak ty.