Wywiad z zespołem Kretes

40 lat minęło jak jeden dzień

2 grudnia w Eliksir Coctail Bar o godz. 20 odbędzie się koncert z okazji 40-lecia zespołu Kretes. Na wejściu będzie czekała niespodzianka, a podczas występu, chętni będą mogli zakupić płyty zespołu. Z tej okazji zaprosiliśmy muzyków na rozmowę, pytając co się zmieniło i co jeszcze przed nimi? Zapraszamy. 

Cofnijmy się w czasie. Jakie wydarzenie należy uznać za początek artystycznej drogi zespołu? Pamiętacie jeszcze skąd wzięła się nazwa Kretes? Chcieliście, żeby słuchacze przepadli w Waszej muzyce z kretesem?

Maciej Stasicki (gitara): Szczerze mówiąc ja już nie pamiętam o co chodziło z nazwą Kretes. Na pewno było głosowanie, ale nie pamiętamy nawet reszty propozycji. Czterdzieści lat zrobiło swoje (śmiech). Moglibyśmy coś wymyślić, ale mogłyby to być konfabulacje. Wracając do naszych początków. Grywaliśmy wtedy w Sanockim Domu Kultury w kilku zespołach, między innymi z Sylwkiem Siedlińskim, który notabene był głównym założycielem i motorem zespołu. Był liderem i tworzył większość muzyki, ja głównie pisałem teksty, ale z biegiem czasu układało się to w różne strony, każdy z nas wniósł swój wkład w całokształt zespołu. Działaliśmy w miarę demokratycznie i każdy z nas miał coś do powiedzenia.

A jak jest teraz? Wiemy, że obecny Kretes odrobinę się zmienił, doszli nowi członkowie.

Maciej: Wiesz co, w dalszym ciągu staramy się podejmować demokratycznie decyzje. Nie ma dyktatury, staramy się rozsądnie rozmawiać na argumenty i rozwiązywać powstałe spory, bo wiadome, że tego nie da się uniknąć. Tak, po reaktywacji zespołu dołączył do nas Jacek Galant, a od trzech miesięcy gra z nami również gitarzysta Piotrek Szlaga, na basie nadal słyszymy Grzegorza Stabryłę, ja, czyli Maciej Stasicki na drugiej gitarze, a Mariusz Dorotniak znany jako Kola nieustannie daje po garach (perkusja) – tak obecnie wygląda Kretes.

Jacek Galant (wokal): Czasami tylko rozwiązujemy sprawy siłowo. Strzelba, którą widzisz na ścianie nie wisi tu na darmo, ale jeszcze żyjemy (śmiech). Piotrek gra z nami od około trzech miesięcy, ale jesteśmy naprawdę pod wrażeniem jego umiejętności. Cieszymy się, że tak świetny gitarzysta dołączył do naszego zespołu.

Maciej: Mamy trochę materiału do ogrania, utwory są wymagające, pamięciowo również, ponieważ są dosyć rozbudowane harmonicznie, jest tam dużo do roboty, a później przychodzi koncert i wiadomo dochodzi stres, więc myślę, że jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.

Około dziesięć lat temu, kiedy obchodziliście 30-lecie mówiliście dla TS, że nagracie płytę i powoli trzeba będzie kończyć, a jednak jesteśmy tu dzisiaj. 10 lat później, niebawem zagracie kolejny koncert, tym razem z okazji 40-lecia. Ciężko się rozstać? Czy powtarzacie sobie – jeszcze tylko ten jeden raz?

Maciej: Mówi się, że trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść, ale to jeszcze nie ten czas (śmiech). Przede wszystkim sprawia nam to przyjemność. Jeżeli coś jest pasją na całe życie i znajdujemy na to czas, to naprawdę ciężko jest z tego zrezygnować, jeżeli się nie musi na przykład przez wzgląd na wyjazd, czy zdrowie. Jednak, trzymamy się razem, daje nam to frajdę i w miarę możliwości ciągniemy to, jak długo? Zobaczymy. Nie chciałbym deklarować, że to już koniec, chociaż z pewnością bliżej nam końca. Czas pokaże.

Jacek: Muzyka jest naszą odskocznią od codzienności. Wszyscy pracujemy, mamy swoje życie, problemy, sprawy doczesne, a dzięki temu możemy wyrwać się, zapomnieć o wszystkim co nas denerwuje. Spotkamy się na próbie, pogramy, ja wykrzyczę wszystkie bolączki, chłopaki również odreagowują stres. Zdajemy sobie sprawę, że nie zarobimy na tym milionów, bo muzyka rockowa jest niszowa i jeśli nie jesteś na topie, to zwyczajnie tego nie ma. Nie wspominając już o tym, że w takim miasteczku jak Sanok nie ma nawet wielu możliwości do zagrania koncertów, mamy Ruderę, Eliksir i tak naprawdę to tyle.

To może na 50-lecie teledysk (śmiech)?

(śmiech zespołu)

Maciej: Na oddziale geriatrycznym (śmiech). Swoją drogą to świetny pomysł, może faktycznie to przemyślimy.

Jacek: Mamy artystów malarzy w Sanoku można byłoby pomyśleć o komiksowym teledysku.

Maciej: Świetnych artystów! Zresztą już współpracowaliśmy z nimi.

Jacek: Warto dodać, że logo Kretesu, które widzicie w internecie czy na plakatach robił nam Daniel Białowąs.

Maciej: Natomiast, jeśli chodzi o oprawę graficzną płyty to zrobił ją nam Adam Gromek z SDKu i jesteśmy z niej bardzo zadowoleni.

 

Gdybyście mieli wskazać tylko jeden ulubiony utwór, to która by to była piosenka?

Maciej: Dla mnie jest to „Kamienne miasto” z tekstem napisanym przez prof. Jerzego Pawliszewskiego. Akurat ten utwór jest najbliższy mojemu sercu. Chociaż tych utworów jest wiele i każdy ma inny charakter.

Jacek: Ja lubię „Wiedźmę”. Jest to jeden z nowszych kawałków, powstał już po reaktywacji zespołu, autorstwa Grześka Stabryły do którego tekst napisała Agnieszka Stabryła.

Mariusz Dorotniak (perkusja): Dla mnie to „Głowy katów” nasz stary kawałek.

Piotrek Szlaga (gitara): Jestem nowym członkiem, ale Kretes znam od lat i naprawdę ciężko mi wybrać jeden utwór, szczególnie teraz, gdy jestem po drugiej stronie i odkrywam je na nowo.

Grzegorz Stabryła (bas): Po dłuższym zastanowieniu, moim ulubionym utworem jest „Błysk” autorstwa Maćka.

Co przygotowaliście na zbliżający się koncert?

Maciej: Mamy swój żelazny repertuar, a oprócz tego wyciągnęliśmy z lamusa utwór, który na początku słuchałaś „Atomowa śmierć”, nie graliśmy go po reaktywacji, ale stwierdziliśmy, że warto go odświeżyć. Oprócz tego skomponowałem wolniejszy utwór pt. Skrzypce Paganiniego. Nic więcej nowego nie zdążyliśmy  przygotować, oprócz tych starów piosenek. W sumie będzie ich szesnaście lub siedemnaście. Musieliśmy poświęcić czas na przygotowanie Piotrka, bo wiadomym jest, że musiał się zgrać z zespołem. Idzie to sprawnie, no ale jednak nie mogliśmy sobie pozwolić na odświeżanie utworów, których sami nie graliśmy od lat. Plany były, ale nie wyrobilibyśmy się, co nie znaczy, że nie zrobimy tego w przyszłości.

Jacek: Sam plan koncertu wyszedł wcześniej, a to że Kretes obchodzi czterdziestolecie wyszło zupełnie przez przypadek i to za sprawą Piotrka, który dowiedział się, że zespół powstał w 1983 roku i że teraz mija czterdzieści lat, więc pomyśleliśmy, że trzeba zrobić to z pompą. Byłem nieugięty w tym temacie.

Maciej: W każdym razie jesteśmy nadal młodym, dobrze rokującym zespołem (śmiech).

Jacek: Mamy nadzieję, że tę imprezę ludzie zapamiętają na ładnych kilka lat.

Rozmawiała Emilia Wituszyńska