Jeszcze przed ostatnim meczem sezonu drużyny Wiki swoje odejście z klubu zapowiedział grający trener Patryk Fryc. Tę podwójną rolę pełnił od stycznia 2023 r., najpierw uzyskując awans z A-klasy, a w niedawno zajął wraz z drużyną szóstą lokatę w klasie okręgowej. Już po zakończeniu rozgrywek udzielił wywiadu dla Czytelników „TS”.

Trenerze, na początek, jak ocenić zakończony sezon w wykonaniu Wiki?
Koniec sezonu zarówno dla klubu jak i dla zawodników uważam za bardzo dobry. Osiągnęliśmy nad wyraz udany wynik i myślę, że nikt nie spodziewał się tego. W gronie beniaminków zdobyliśmy najwięcej punktów i wywalczyliśmy najwyższe miejsce. Jako zespół zajęliśmy wysoką lokatę.

Ostatnia seria 12 meczów to zapewne najlepszy dowód na rozwój tej drużyny?
Już w A-klasie mieliśmy 13 spotkań bez porażki i bez straty bramki, zdobywając pierwsze miejsce. To pokazało wartość drużyny, bo mało ekip tak potrafi. W minionym sezonie zawodnicy mocno przepracowali zimę i to również dużo dało. Ale też w szatni było widać, że każdy bardzo tego pragnął, aby zdobyć jak najwięcej punktów dla klubu i osiągnąć cel.

Zgodzi się pan, że ze wszystkich formacji najbardziej brakowało w zespole jednego, stałego napastnika?
Tak, zgodzę się. Nie ma co udawać, że z tym był największy problem. Liczyliśmy bardzo na Mateusza Kuzię, ale po rozmowie z prezesem uznaliśmy, że dalsza współpraca nie będzie możliwa. Zdecydowaliśmy, że dla dobra drużyny do końca damy radę sami. Nie ma co ukrywać, że Dominik Pielech na co dzień nie był w treningu, więc ciężko go oceniać. Ma bardzo duży potencjał, ale brakuje mu przygotowań w tygodniu.

Na boisku zawsze widać było w panu pełne zaangażowanie, a czasem nawet sportową złość wynikającą z boiskowych wydarzeń. Potwierdzi pan, że zawodnik z doświadczeniem ekstraklasowym nie potrafi przejść obok meczu i zawsze daje z siebie wszystko, nawet na szóstym poziomie ligowym?
Angażuję się bardzo wtedy, gdy dostaję szanse jako zawodnik czy trener. Zawsze dawałem z siebie 100%. Tego samego oczekuję od piłkarzy. Najbardziej boli mnie, gdy zawodnik nie dokłada tego samego. Jeśli podpisuje deklarację, że jest dla tego klubu i bierze pieniądze, to oznacza że powinien poświęcać się w pełni dla zespołu. Gdy patrzy się na to z boku, to widać wszystko, co dzieje się na boisku, tzn. czy zawodnik daje mniej czy więcej. Jako trener przeglądałem zapisy meczów z kamery i analizowałem grę zawodników.

Przed ostatnim meczem ogłosił pan odejście z Wiki. Co było tego przyczyną?
Poświęcałem bardzo dużo czasu dla klubu, ale żeby czegoś dokonać, trzeba przeznaczyć jeszcze więcej. Ja nie jestem takim trenerem ani zawodnikiem, który na treningu jedynie rzuca piłkę podopiecznym albo tylko co nieco mówi, ale typem, który chce drużynę i siebie właściwie przygotować. Natomiast na to brakuje czasu, bo jestem cały czas w rozjazdach. Mieszkam w Korczynie i mam do Sanoka 50 km. Jeździłem długie dystanse, wszystko było robione na ostatnią minutę i nie ma takich możliwości, żeby to pogodzić. A nie da się tego robić na siłę. Przed treningiem trzeba przyjechać wcześniej i przygotować się należycie.

Jakie ma pan dalsze plany?
Zobaczymy. Zamierzam jeszcze grać. Póki co mam zdrowie.

I na koniec, jakie to było dla pana 1,5 roku w Sanoku?
Bardzo dobre. Chcę podziękować Jerzemu Domaradzkiemu za to, że dał mi szansę i możliwości pokazania się jako trener. Myślę, że starałem się jak najlepiej i nie zawiodłem. Drużyna była za mną. Dążyłem do tego, aby była jednością i jak wspierająca się rodzina, a w tej lidze jest to najważniejsze. Zawsze powtarzałem, że zawodnik musi przychodzić na trening szczęśliwy, a nie za karę jak w monotonnej pracy. Chciałem, aby każdy gracz przychodził na zajęcia z chęcią i myślę, że to mi się udało. Uważam, że zrobiliśmy bardzo dobry wynik i mam szacunek do chłopaków, bo poświęcili dużo swojego czasu. Czasami bardzo męczyłem się na analizach wideo, bo jest to ciężkie, ale taka jest piłka. Bardzo dużo zawdzięczam zawodnikom, prezesowi, kierownikowi i wszystkim w hotelu. Na przyszłość nie mówię „nie”, bo może być taka sytuacja, że jeszcze tu wrócę.

Rozmawiał Piotr Paszkiewicz

Na zdjęciu Patryk Fryc podczas ostatniego meczu w barwach Wiki 22 czerwca 2024 r. Fot. autor