Sanocki skansen jako plan filmowy
Malownicza sceneria i bogata historia
Choć Sanok kojarzy się przede wszystkim z historią, kulturą i pięknem Podkarpacia, to warto również zwrócić uwagę na jego filmowy potencjał. Już od 1971 roku, kiedy to Tadeusz Konwicki kręcił tu sceny do filmu „Jak daleko stąd, jak blisko”. Sanok stał się plenerem dla wielu produkcji filmowych i seriali. Otwarcie „Podkarpackiego Szlaku Filmowego w Sanoku” to doskonała okazja, aby odkryć bogatą filmografię tego miasta.
Sanocki Skansen – Muzeum Budownictwa Ludowego – od lat cieszy się dużą popularnością nie tylko wśród turystów, ale również filmowców. Jego malownicza sceneria, bogata historia i różnorodność obiektów sprawiają, że jest to idealne miejsce do kręcenia filmów i seriali z różnych epok. Generalnie MBL jest gotowym planem filmowym.
– Przygotowywałem kiedyś prezentację do Urzędu Marszałkowskiego i wniknąłem w temat „filmowy” w MBL. Okazuje się, że skansen stał się planem filmowym, i tu wspominam o dużych, konkretnych produkcja dla ponad 50. filmów i produkcji. Jesteśmy na pierwszym miejscu na Podkarpaciu, które jest wybierane jako plan filmowy – opowiada dyrektor muzeum Marcin Krowiak.
„Oko proroka”, „Jak daleko stąd, jak blisko” to pierwsze filmy kręcone w latach 70. właśnie w skansenie. Na tych właśnie produkcjach, na ekranie pojawiają się obiekty, które spłonęły. Przypomnijmy: 2 lipca 1994 roku w MBL wybuchł tragiczny w skutkach pożar. W ciągu kilkunastu minut ogień strawił 15 obiektów architektonicznych oraz ponad 1300 zgromadzonych w nim eksponatów. Był to jeden z najtragiczniejszych pożarów w historii polskich skansenów. Straty w dziedzictwie kulturowym były ogromne.
Dzięki kręconym filmom przed rokiem 1994, możemy nadal podziwiać zabytki sprzed tej tragedii.
– Największy „bum” na skansen jako plan filmowy zaczął się około roku dwutysięcznego. – to jest ten czas, kiedy powstawały „Wołyń” Wojciecha Smarzowskiego, „Syberiada” Janusza Zaorskiego, „1920. Wojna i miłość” Macieja Migasa, „Eter” Krzysztofa Zanussiego. Cała seria kręcona przez telewizję Obiektyw, dobrych merytorycznych filmów o wybitnych osobach – kontynuuje dyrektor. – Ostatnio mieliśmy wielu gości z Izraela. To było ciekawe doświadczenie. Inna religia, inna kultura i sposób pracy. Niemniej powiem, że bardzo dobrze się współpracowało.
Poprosiliśmy dyrektora o przywołanie wspomnień, nieco innych, niecodziennych. Czy w skansenie podczas filmów miały miejsce sytuacje do nieopanowania lub może zabawne?
– Podczas kręcenia jednego z filmów, reżyser stwierdził, że chcą jak najrealistyczniej zrobić zdjęcia i wywołać pożar na jednej z chat. Reżyser chciał polać kawałek strzechy. Ogień niby miał tylko pełznąć, a straż pożarna miała być w gotowości. Oczywiście nie pozwolono na taki zabieg. Z innych ciekawostek to wspomnę o scenie kręconej w cerkwi z Ropek. Była to brutalna scena katowania bohatera (serial „1920. wojna i miłość”). Użyto środka, który był „krwią”. Podobno wystarczyło go zmyć tylko wodą. Niestety się nie udało. Zanim usunęliśmy plamy, przewodnicy pokazywali plamy opowiadając o serialu. Turyści zamiast zachwycać się pobytem w dziewiętnastowiecznej cerkwi, zaciekawieni byli plamami „krwi” na podłodze. Ot, taka w sumie wesoła historia. Miałem przyjemność być przy wielu produkcjach, przez ostatnie dwadzieścia lat. Zapraszam serdecznie na festiwal filmowy. Podczas festiwalu zdradzimy wiele innych ciekawostek z planów filmowych. – zachęca dyrektor do udziału w wydarzeniu.
Na przestrzeni lat zmieniła się technika. Wielkie kamery i lampy oświetleniowe zastąpiły małe i zgrabne urządzenia. Dzięki temu łatwiej i prawie bezinwazyjnie filmuje się takie obiekty jak chociażby nasz sanocki skansen.
Podsumowując – warto zaplanować drugi weekend w Sanoku. Oprócz ciekawostek o których wspomnieliśmy, szykuje się bardzo bogaty program. Wielu sanoczan było statystami podczas różnych produkcji, postaramy się opisać ich wspomnienia.
Ostatnie komentarze