Podejmujemy dziś temat szaletów miejskich, który niejednokrotnie już gościł na łamach miejskiej prasy przed i po 1989 r. Zazwyczaj w kontekście interwencji, zaś obecnie skupimy się na przedstawieniu aktualnego stanu rzeczy w tym zakresie.

Publiczne toalety tworzono w Sanoku w latach PRL, m.in. w 1976 r. informowano o decyzji dotyczącej budowy szaletów koło SDH i przy ul. Traugutta, a w 1981 r. na dworcu autobusowym przy ul. Daszyńskiego oraz planie postawienia przy ul. Lipińskiego. W połowie lat 80. istniało pięć takowych „WuCetów”, z czego dwa pozostawały jeszcze zamknięte. Ostatecznie, po ich otwarciu przez lata funkcjonowały trzy szalety prowadzone przez magistrat, tj. przy Placu Pokoju (późniejszy plac św. Michała), przy ul. Feliksa Gieli i obok ww. „Okęcia”. Prócz nich korzystano z toalet przy dworcach kolejowych – głównym i Sanok Miasto – zawiadywanych przez PKP.

A jak jest współcześnie? O tym dowiedzieliśmy się u źródła, tj. w Wydziale Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Urzędu Miasta. Szalety miejskie są własnością gminy miejskiej, zaś z dniem 1 kwietnia 2014 r. zarząd nad nimi powierzono Sanockiemu Przedsiębiorstwu Gospodarki Komunalnej. Na mocy przeprowadzonego przetargu SPGM w dniu 22 czerwca 2018 r. zawarło umowę z prywatnym najemcą.

Ciężar utrzymywania szaletów został podzielony na dwa podmioty. Otóż gmina miejska uiszcza opłaty za prąd i wodę, natomiast prowadzący toalety jest zobowiązany do zachowania w nich w czystości. Zawarta umowa reguluje prawa i obowiązki obu stron, przy czym zarząd spoczywa na SPGM, które z kolei podlega kontroli WGKiOŚ.

Zarządzeniem burmistrza ustalono opłaty za korzystanie z WC. I tak, klienci uiszczają 1 zł za wejście do kabiny, zaś wybór pisuaru wyceniono na 50 groszy. Cały uzyskany z tego tytułu dochód trafia do najemcy. Do tego otrzymuje on od UM ustaloną w przetargu stałą opłatę w wysokości 5 zł za każdą godzinę otwarcia szaletu.

Przy małym rynku

Wspomniany przedsiębiorca prowadzi trzy takie „przybytki”. Pierwszy znajduje się przy ul. Łaziennej 2 i przylega do placu św. Michała obok wejścia na halę targową. Jest otwarty w godzinach 7-20, w zimie do 18, a w wakacje do 21. Znajdują się tam dwie toalety męskie i trzy damskie.

Jak powiedział nam pracujący tam pan Paweł, najczęściej słyszy od klientów, że sanockie szalety są najtańsze w Polsce. Faktycznie, opłaty w innych miastach to wielokrotność złotówki. Dzienna frekwencja użytkowników przedstawia się różnie – od kilku do kilkudziesięciu. Zazwyczaj to okoliczni przedsiębiorcy czy taksówkarze z postoju na placu. Problemów z intruzami nie ma, aczkolwiek ostatnio jeden przybysz osunął się na pisuar rozbijając go i przy tym raniąc siebie.

W ubiegłym roku Sanepid wydał decyzję obligującą miasto do poprawienia stanu technicznego obiektu. Chodzi o konieczność stworzenia kabiny dla osób niepełnosprawnych oraz przebudowy wejścia dla potrzeb takich ludzi.

Wprawdzie pierwotnie zabezpieczono pieniądze w budżecie na ten cel, ale z uwagi na trudną sytuację finansową miasta zrezygnowano z tego i sprawa pozostaje w zawieszeniu. Pojawił się pomysł postawienia wolnostojącego kontenera z funkcją szaletu, który mógłby istnieć w pobliżu. To jednak wymaga czasu, gdyż wiąże się z wydaniem pozwolenia na budowę i podłączenia mediów. Tak czy inaczej, decyzja rozwiązująca kłopotliwy stan wreszcie będzie musiała zostać podjęta.

Przy ul. Feliksa Gieli

Drugi z prowadzonych szaletów leży przy ul. Gieli 5 poniżej placu Miast Partnerskich. Wnętrza tej placówki prezentują się lepiej niż powyższe. Istnieją tam trzy toalety męskie i pisuar oraz trzy damskie i jedno miejsce dla inwalidów.

Z obserwacji osoby opiekującej się tym miejscem wynika, że z toalet najczęściej korzystają przyjezdni z okolic Sanoka przybywający do miasta na zakupy, do pracy lub do szkół. Wysiadając na przystanku przy ul. Słowackiego mają WC po drodze do centrum. Oczywiście, tak jak i na małym rynku, szalet odwiedzają również turyści. Rzecz jasna, także tu zdarzają się kłopotliwi klienci, np. niemający czym zapłacić za skorzystanie i tacy ogólnie bywają tolerowani. Niedawno jeden użytkownik, zamknąwszy się w kabinie, uszkodził spłuczkę, którą trzeba było wymienić.

Jak wiadomo, na zadaszeniu tego szaletu znajduje się roślinność. Problemem była cieknąca po ścianach woda i zawilgocenie wnętrza. Wprowadzono jednak mechanizm, dzięki któremu w pomieszczeniach można utrzymać suche powietrze.

Podsumowanie

Ostatni z szaletów jest umiejscowiony na tzw. Zielonym Rynku przy ul. Lipińskiego. Z uwagi na oddalenie od centrum i niewielką frekwencję zakupowiczów w tym miejscu, cieszy się mniejszym zainteresowaniem.

Gwoli uzupełnienia warto wspomnieć jeszcze o nieczynnym już szalecie, którego budynek nadal istnieje. Znajduje się on przy „okopisku”, a kilkanaście lat temu został wykupiony przez spółkę, która nabyła okoliczny teren i zbudowała tam Galerię Sanok.

Podsumowując: istnienie publicznych toalet miejskich jest nieodzowne. Nawet jeśli nie wszyscy z nich korzystają, to one spełniają swoją rolę i są przydatne w codzienności. Osobną kwestią jest ich należyte utrzymanie, określenie pułapu cen za korzystanie i dostosowanie do potrzeb osób niepełnosprawnych.

Piotr Paszkiewicz

Fot. autor