Ścieżka historyczna „Bieszczady Odnalezione”

Za plecami zostaw cały hałas świata

Tym razem proponuję zobaczenie klimatycznej ścieżki, wartościowej nie tylko dla zmysłu, jakim jest wzrok. Ne powiem, że widziałam-polecam. Powiem inaczej – widziałam-poczułam- polecam.

Ścieżka historyczna „Bieszczady Odnalezione”

To ścieżka historyczna „Bieszczady Odnalezione” – trasa Zawój- Łuh- Jaworzec. Zdecydowanie trasa nie dla hałaśliwych, nie dla szukających mocnych wrażeń i połonin. To jest ścieżka dla osób ceniących spokój, koneserów wartościowego i duchowego piękna, a przede wszystkim – ludzi, którzy czytają. Bo należy się do tego miejsca przygotować. Bez wiedzy, zobaczymy, tylko jakieś ogrodzone krzyże, nagrobki, stojący samotnie żuraw, czy też niedokończone zarysy chaty. Jeśli jesteś na tyle „dorosłym duchowo turystą”- zdecydowanie polecam to miejsce. Trasa ze względu na odległość (10 km) jest wspaniała dla rowerów, ale pieszo jak najbardziej do zrealizowania.

Można zacząć od Polanek i kierunku na Sine Wiry, idąc dalej dojdziemy do wsi Zawój. Stoi tutaj ogromna wiata, przygotowana do odpoczynku. A przede wszystkim – doskonale przygotowane tablice informacyjne. O Zawoju pierwsze datowania były w 1552 r., wieś nie była duża i dość biedna. Zamieszkiwali ją prawie wyłącznie Rusini, wyznania grekokatolickiego. Położona była w lesie, bez bitej, utwardzonej drogi. Do pobliskich osad i wsi przemieszczano się brodami na rzece. Miała swoją cerkiew drewnianą pw. Św. Michała Archanioła z 1860 roku, która usytuowana była na szczycie stromego wzgórza nad wsią – pozostałości możemy zobaczyć po prawej stronie.

Wrażenie robi ogromna lipa.

Po lewej stronie, możemy zejść na dół do strumienia starą bojkowską drogą, prowadzącą do brodu, gdzie mamy również wiatę na ognisko. Wędrując dalej dojdziemy do wsi Łuh. Po prawej stronie, na zboczu wyraźnie widzimy miejsce gdzie stała kiedyś greckokatolicka cerkiew. Na ogrodzonym miejscu, gdzie stała cerkiew, widzimy jeden nagrobek z krzyżem. Wieś została założona w 1552 r, nazywała się początkowo Wielki Low, Łuchy Wielkie a następnie Łuh (od podmokłej łąki łąki  – ukr.) . Wioska była mała, ale miała dwór, zabudowania dworskie, karczmę i młyn wodny. Cerkiew w niej z 1864 r. była drewniana pw. Św. Mikołaja Cudotwórcy, trójdzielna, z trzema baniastymi hełmami. Zniszczona, tak jak i cała wioska w 1946 r. po całkowitym wysiedleniu jej mieszkańców. Kierując się dalej, docieramy do Jaworca.

Tutaj gratka dla koneserów historii. Mamy oprócz cmentarza, z kilkoma nagrobkami, również piwnice gospodarcze, mamy krzyż pańszczyźniany, rekonstrukcje zabudowy – chaty bojkowskiej, oraz miejsce po cerkwi z okropnie usytuowanym krzyżem cerkiewnym – w „cokoliku” przypominającym zapalniczkę (ohyda). Widoki z Jaworca, piękne, zwłaszcza na wyraźne jeszcze tarasy pól, gdzie we wsi Łuh gospodarzył kiedyś człowiek. W Jaworcu – doskonałe miejsce na nocleg- w czynnej cały rok bacówce – schronisku PTTK. Trasę kończymy w Kalnicy, gdzie możemy jeszcze zahaczyć o maleńki cmentarzyk – z wyraźnym śladem po cerkwi.

Oczywiście całość trasy możemy rozpocząć od Kalnicy właśnie, a skończyć na Polankach. Trasa Bieszczady Odnalezione – to perełka. Zagospodarowana, zadbana, czytelna w wiedzę i przygotowana do roli, jaką ma spełniać. Dlatego też wielki ukłon dla grup nieformalnych i Stowarzyszenia Rozwoju Wetliny i okolic, które starają się ocalić od zapomnienia i zniszczenia to, co jeszcze zostało, bo historia będzie żywa, jeśli będziemy o niej pamiętać, bez budowania wzajemnych antagonizmów.
Zdecydowanie – POLECAM.

Lidia Tul-Chmielewska