Przed oficjalnym otwarciem Wierchów*
WYWIAD TYGODNIA
Sport jest mi bardzo bliski

Na „Wierchach” finiszuje pierwszy etap prac, których przebieg śledzi pan od początku. Warto było inwestować w stary stadion?

Jak najbardziej. To historyczny obiekt, na którym Stal grała w II lidze, a kilka lat później eliminowała Legię Warszawa z Pucharu Polski. Dla mnie likwidacja „Wierchów” od początku była nie do przyjęcia, dlatego zmieniliśmy plan zagospodarowania przestrzennego. Na remont udało się zdobyć znaczne dofinansowanie. Kończymy pierwszy etap prac, czyli modernizację budynku z trybuną główną. To tam mieściła się siłownia, w której ciężarowcy trenowali mimo fatalnych warunków. Obiekt zyska nowe życie. Będzie bieżnia tartanowa, telebim, oświetlenie. Całość powinniśmy zakończyć wczesną jesienią przyszłego roku.

Czy z bieżni lekkoatleci będą mogli korzystać na preferencyjnych zasadach?

Oczywiście – tak jak hokeiści z lodowiska, piłkarze z boisk, a łyżwiarze z toru. Cieszą mnie sukcesy młodych zawodników Komunalnych, którzy osiągają dobre wyniki. Tym bardziej, że lekkoatletyka to królowa sportu, podstawa niemal wszystkich innych dyscyplin. Wracając do bieżni tartanowej – biegać będą tam mogli także zwykli mieszkańcy. To ważne tym bardziej, że naszym obowiązkiem jest zachęcanie młodzieży do uprawiania sportu.

Porozmawiajmy o piłce nożnej, która zaczyna się odradzać na zdrowych zasadach. Ostatnio uczestniczył pan w 10-leciu Ekoballu. Co pan sądzi o takim pomyśle na sport: transparentnym pod względem organizacyjnym i nastawionym przede wszystkim na szkolenie młodzieży?

Ostatnio dobrze się dzieje w naszym futbolu, nie tylko ze względu na działalność Ekoballu, który jest spadkobiercą Stali, ale i Akademii Piłkarskiej. Bardzo cieszy mnie fakt, że skład drużyny Ekoballu, która w dwóch poprzednich sezonach świętowała awanse, a obecnie jako beniaminek jest liderem IV ligi podkarpackiej, tworzą głównie wychowankowie. Mam nadzieję, że już wkrótce sanocki zespół wróci przynajmniej do III ligi.

Czy podobny pomysł, jak na piłkę nożną, miałby szansę sprawdzić się w hokeju?

Obecnie tak się właśnie dzieje. Po latach tłustych, gdy nasze drużyny seniorów i juniorów zdobywały złote medale mistrzostw kraju, przyszły chude, co doprowadziło do rozwiązania pierwszego zespołu. Na szczęście po roku niebytu odradza on się w oparciu o wychowanków, którzy zawsze są mocno związani z macierzystym klubem. Rozgrywki II ligi słowackiej wydają się znacznie lepszym pomysłem na pierwszy sezon po reaktywacji, niż I liga polska.

W siatkówce sytuacja jest odwrotna – drużynę TSV tworzą głównie zawodnicy przyjezdni, w składzie jest tylko jeden wychowanek…

Zarząd klubu postanowił utrzymać zespół na wysokim, I-ligowym poziomie. Nie prezentuje go większość wychowanków, stąd sięganie po siatkarzy przyjezdnych, głównie ze szkółki Resovii. Mam jednak nadzieję, że nasza młodzież za parę lat zacznie stopniowo wchodzić do składu. W poprzednim sezonie najstarszą grupą byli kadeci, nieźle prezentujący się podczas ćwierćfinałów mistrzostw Polski. To samo zresztą dotyczy młodzików.

Sport to nie jest dziedzina panu obojętna. Czy to prawda, że studiował pan na Akademii Wychowania Fizycznego? Uprawiał pan konkretną dyscyplinę sportu? Może też odnosił pan sukcesy w sporcie?...

Przez rok studiowałem dwa kierunki, m.in. na krakowskiej AWF. Zgodnie z programem uprawiałem różne dyscypliny. W żadnej nie byłem najlepszy, ale w każdej na tyle dobry, że później zdobyłem mistrzostwo Uniwersytetu Jagiellońskiego w tzw. ciężkiej atletyce, na którą składały się cztery konkurencje siłowe. Niestety, studia na AWF przerwałem po pierwszym roku ze względu na kontuzję ręki, która przytrafiła mi się podczas zajęć na lodowisku. Gdyby nie to, na pewno bym je kontynuował.

Na koniec pytanie osobiste: ulubiona dyscyplina sportu do oglądania i kibicowania, ulubiony sportowiec, drużyna, zawody o międzynarodowej randze...

Był taki czas, że bardzo dużo chodziłem po górach. Zaliczyłem Rysy, Orlą Perć, Czerwony Wierch, także Bieszczady – Krzemieniec, Tarnica, Mała Rawka, Wielka Rawka, Połoniny. Ostatnio z braku czasu już tylko kibicuję. Jak już wspomniałem, moją ulubioną dyscypliną jest lekkoatletyka. Ale lubię i chętnie oglądam też inne – zwłaszcza drużynowe, czy zimowe – bo sport jest mi bardzo bliski. Myślę, że w pewnym stopniu przekłada się to na jego zrównoważony rozwój w Sanoku. Nie mogę forować jednej dyscypliny, dlatego też w miarę rozsądnie staramy się finansować wszystkie, oczywiście w wydaniu młodzieżowym. Takich pieniędzy jakie otrzymały wszystkie kluby sanockie, na szkolenie młodzieży jeszcze nigdy w Sanoku nie było. Jest zrozumienie Radnych i liczę, że będzie to kontynuowane w następnych latach.

Rozmawiał Tomasz Majdosz

* Oficjalne otwarcie Wierchów będzie w środę 30 sierpnia (w gazecie na str. 2 wkradł się błąd i napisaliśmy, że w poniedziałek, za co przepraszamy).