Mieszkańcy Sanoka i Bieszczadów zostają odcięci od połączeń kolejowych na najbliższy rok?
Od miłośnika kolei otrzymaliśmy list, który publikujemy poniżej, zachęcając do dyskusji: co Państwo sądzą o sprawie oraz do odpowiedzi na pytanie: czy transport publiczny powinien być rentowny czy nie?
Mieszkańcy Sanoka i Bieszczadów zostają odcięci od połączeń kolejowych na najbliższy rok
Od 10 grudnia 2017 roku do 10 marca 2018, ale również w rozkładzie rocznym PKP do 8 grudnia 2018 roku jedyne pociągi dalekobieżne PKP Intercity z Bydgoszczy/Gdyni przestają całkowicie dojeżdżać w Bieszczady, a więc do stacji końcowej w Zagórzu. Zarówno w przyszłym rozkładzie jak i rocznym ostatnią, jak i zarówno pierwszą, stacją będzie Jasło. Mowa tutaj o połączeniach TLK KARPATY oraz TLK MAŁOPOLSKA. By móc skorzystać z połączenia PKP IC z Jasła, mieszkańcy Sanoka, Krosna i Bieszczadów, którzy nie korzystają z własnego samochodu, muszą przesiadać się z jednego busa na drugi (w przypadku Sanoka – są to dwie, Krosna – jedna przesiadka).
Problem stanowi również dojazd bezpośredni do Jasła; by móc z niego skorzystać – przez najbliższe PÓŁ ROKU, do czasu zakończenia remontu linii nr 106 łączącej Jasło z Rzeszowem zostały zawieszone jakiekolwiek połączenia regionalne łączące Zagórz, Sanok, Krosno jak i Jasło.
Pomimo promocyjnego połączenia w sierpniu bieżącego roku na odcinku Sanok – Komańcza, wykonywanego przez prywatnego przewoźnika SKPL tzw. „motoraczkiem”, kursującego codziennie i po raz pierwszy od kilkunastu lat przywracającego w minimalnym stopniu normalne warunki komunikacji publicznej, autobus szynowy stoi bezczynnie w szopie w Zagórzu od już 3 miesięcy, pomimo obietnic wielu ludzi, którzy uczestniczyli w otwarciu takich połączeń, na horyzoncie nie widać, by mieszkańcy Komańczy, Sanoka, Krosna jak i Jasła otrzymali obiecane połączenia regionalne umożliwiające dojazd uczniów, pracowników i turystów między miastami.
Obecnie w wyszukiwarkach połączeń jak i w miejscach przeznaczonych na plakaty połączeń PKP nie znajdziemy już jakiegokolwiek połączenia – zostaliśmy wymazani w PKP tak jak ponad 8 lat temu miasta i wioski położone obok linii kolejowej od Zagórza w kierunku Krościenka – m. in. Ustrzyki Dolne i Uherce.
Świetlanej przyszłości również nie widać po zakończeniu remontu linii łączącej Jasło z Rzeszowem, mieszkańcy Sanoka jak i Komańczy nadal będą mogli liczyć wyłącznie na jedno połączenie w weekend, podczas gdy Jasło z Targowiskami będzie połączone w tygodniu dwoma kursami.
Czy faktycznie nasz region to przysłowiowe „za……pie”?
Czy jesteśmy skazani przez najbliższy rok wyłącznie na komunikację autobusową?
(Imię i nazwisko do wiadomości redakcji)
Kolei nie ma, autobusów nie ma, oto „dobra zmiana”, która zawitała do nas po 2014 roku już (zmiana władz powiatowych i wojewódzkich na pisowskie). Po co dawać głosy na PiS, obojętnie w jakich wyborach, skoro transport publiczny nie funkcjonuje. Uzależnieni jesteśmy od krośnieńskiego Kubusia, który jak to prywaciarz z fantazją, jeździ kiedy chce, a plan kojarzy mu się z komuną, a nie z cywilizacją
Kubuś jest monopolem na linii Sanok-Krosno-Jasło, w zasadzie nie miał się czego obawiać bo kolej nie istniała a PKS od dawna przestał tam jeździć.
Obecnie Marcel zbiera żniwa pasażerskie na najbardziej obleganych liniach. Już teraz widzimy nowe połączenia z Sanoka do Rzeszowa – ekspresowe.
Największym kopniakiem w stronę UM jest Jasło-Rzeszów wykonywany przez Marcela, chodź linią nr 106 Jasło-Rzeszów, tak naprawdę szybciej się dostaniemy do Rzeszowa niż autobusem czy samochodem.
Mieszkańcy takich wiosek i miast jak Milcza, Wróblik Szlachecki, Widacz, Komańcza, Czaszyn są generalnie odcięci od połączeń publicznych do miast, ba nawet stolicy województwa, kolej byłaby dopełnieniem transportu, ale jak widać nikt u nas nie myśli i woli inwestować w transport drogowy, który z roku na rok przyczynia się do wypadków, korków i niszczenia infrastruktury przez tiry.
A może nie opłaca się uruchamiać tych połączeń? Kto będzie nimi jeździł (poza miłośnikami kolei)?
Nie jest to prawda, obecnie konkurencyjność połączeń w kierunku Krosna z Sanoka to czas przejazdu mieszący się w 55 minutach, więc o kilka minut szybciej od Kubusia, chodź i tak przemawia za tym bezkonkurencyjność jeśli chodzi o korki. Problemem naszego województwa są złe dobrane rozkłady jazdy, nie konsultowane ze społecznością, dopasowane tylko tak by coś było. Świadczyć o tym może chociażby denne połączenie z Jasła do Targowisk – szynobus zamiast wykonywać połączenie dalej, przez 6h stoi w Targowiskach by wrócić do Jasła.
Ludzie odzwyczaili się od transportu kolejowego, niszczonego od lat przez władze w naszym regionie, katastroficzny stan linii od Zagórza do Krościenka już teraz prosi się o rozbiórkę albo remont.
Połączenia w Sierpniu Sanok – Łupków, pokazały że ludzie chcą jeździć, dziennie korzystało z niego około 60 osób, więc więcej niż szynobus mógł pomieścić. Połączenia do Krakowa z Jasła ciągle jeżdżą pełne, a w niektórych miejscach są nawet przepełnione.
Proszę pamiętać że wokół linii kolejowej Jasło-Zagórz możemy relatywnie blisko od stacji dostać się do szkół, uczelni wyższych czy miejsc pracy. Dowóz uczniów do szkoły w Besku, gdzie szkoła jest zaledwie kilkadziesiąt metrów od przystanku osobowego. Studentów do PWSZ w Krośnie, gdzie przystanki osobowe są blisko takich miejsc, czy znów miejsc pracy, takich jak autosan, stomil i innych położonych blisko rożnych przystanków, proszą się o dowóz koleją.
W latach 2019-2020 ma być remont tej linii, która pozwoli osiągać prędkości do 120km/h, przyczyni się to do skrócenia czasu przejazdu do 1h na odcinku z Zagórza do Jasła, a więc już wtedy będzie dobrą konkurencją dla przewozów samochodowych.
Oczywiście by mógł transport publiczny funkcjonować, muszą też funkcjonować systemy przesiadkowe i połączenia „dojazdowe” – chociażby dowóz pasażerów z Leska Łukawicy do Leska PKS.
A jak jest w innych wschodnich województwach? Czy czytelnik, miłośnik kolei ma informacje i mógłby się podzielić?
Jeśli chodzi o połączenia w naszym województwie, to wyłącznie sensowny rozkład jazdy istnieje na odcinku Rzeszów – Przemyśl oraz w pewnym stopniu Tarnów-Rzeszów. W godzinach szczytu pasażerowie nie mieszczą się do trójczłonowych zespołów trakcyjnych mieszczących po 300 osób. Im idziemy dalej od Rzeszowa, tym gorzej – Na linii prowadzącej z Rzeszowa do Tarnobrzega i dalej w kierunku Lublina, kursuje zaledwie kilka pociągów, te do Lublina są na prośbę województwa lubelskiego, które chciały mieć bezpośrednie połączenie kursują tylko w trzech godzinach. Nie jest też za ciekawie ze Stalową Wolą, która również w ilości trzech kursów do stolicy podkarpackiego/lubelskiego jak i Przeworska wykonuje połączenia.
Najgorzej jest jednak w przypadku połączeń z Jasła do/z Rzeszowa – wyłącznie dwa kursy z rana z Jasła i dwa z Rzeszowa – co przyczyniły się do wprowadzenia na tą linię prywatnego przewoźnika busowego, który zgarnia ludzi. Przyszłe pseudo preferencje UM co do stworzenia kolei aglomeracyjnej nie za dobrze również świadczą o tych połączeniach do Strzyżowa nad Wisłokiem i Boguchwały, nie dość że są niewielkie to zawsze wożą powietrze.
Odcinek z Jasła do Stróż od wielu, wielu lat jest niewykorzystywany, dopiero niedawno Jasło ma możliwość dostać się do Krakowa w piątek i niedzielę za sprawą Kolei Małopolskich. Niestety w przypadku połączeń do Zagórza, Komańczy czy Ustrzyk, wszyscy zapomnieli i jak widać od przyszłego rozkładu jazdy wymazali z plakatów i relacji.