Tereny inwestycyjne potrzebne od zaraz

O PMC Project z Sanoka pisaliśmy na łamach „Tygodnika Sanockiego” już w 2016 roku. Wówczas mogłoby się wydawać raczkująca firma, która na rynku istniała zaledwie dwa lata, odniosła wielki sukces – znalazła się w pierwszej trójce dostawców przyrządów kontrolnych dla światowego koncernu motoryzacyjnego z Niemiec. Dziś, po kolejnych dwóch latach działalności, rozwija się jeszcze prężniej, a jej właściciele współpracują z wieloma firmami w Polsce i za granicą. W tym wszystkim jest jednak jeden szkopuł. W przyszłym roku wspólnicy częściowo przenoszą firmę do Krosna. Co jest powodem? – W Sanoku nie ma terenów inwestycyjnych dla tego typu przedsiębiorstw – odpowiadają ze smutkiem.

Chcieć to móc

Sanoczanie Marcin Mołczan, Paweł Wojtuszewski oraz Maciej Zając swoje siły połączyli w 2016 roku. Wcześniej działali niezależnie, prowadząc odrębne biznesy. – Każdy miał swoich klientów, specjalizował się w czymś innym – tłumaczą. – Po pewnym czasie stwierdziliśmy, że może stworzymy coś razem. Tak powstała spółka.

Początkowo koncentrowali się na projektowaniu i produkcji oprzyrządowania dla firm motoryzacyjnych. Zaczynali od przyrządów do wyrobów gumowych (m.in. uszczelek), następnie do blach samochodowych aż w końcu do części plastikowych oraz zespołów montażowych (np. układów chłodniczych). Prosta maszyna pomiarowa po pewnym czasie została wymieniona na rzadko spotykany w naszym regionie wysoce precyzyjny sprzęt o dużych dokładnościach i większych gabarytach. Startowali zupełnie od zera, teraz mają najnowsze urządzenia technologiczne i wykwalifikowany personel. Zatrudniają blisko dwudziestu pracowników.

Ich umiejętności techniczne, kreatywność, ale przede wszystkim upór i determinacja, zadecydowały, że firma w bardzo krótkim czasie zaczęła odnosić pierwsze sukcesy. Obecnie wspólnicy stale poszerzają ofertę, spełniając wymagania nawet najbardziej wymagających klientów. Jednym z nich jest światowej klasy koncern motoryzacyjny z Niemiec. – Znaleźliśmy się w trójce największych dostawców oprzyrządowania kontrolnego w Europie! Nie w Polsce, tylko w Europie – podkreślają. – Jest to duży sukces.

Realizują zamówienia nie tylko w Europie, ale na całym świecie. Mają klientów w Stanach Zjednoczonych, Meksyku czy nawet Chinach. Na porządku dziennym są zaś zlecenia z Francji, Węgier, Rumunii, Portugalii i krajów skandynawskich. – Tak naprawdę ze wszystkich państw, gdzie produkuje się części samochodowe. A jest tego naprawdę cała masa – zaznacza Marcin Mołczan.

Zapotrzebowanie jest bardzo duże

Obecnie branża samochodowa przeżywa prawdziwy rozkwit. – Po ostatnich kryzysach w 2010 roku wszystko się odrodziło – zauważa Paweł Wojtuszewski. – Część firm upadło, ale musiały być już wcześniej w złej kondycji. Zapotrzebowanie jest duże, natomiast jest to trudna działalność i nie każdy chce się tym zajmować. Wprawdzie na rynku istnieje wiele przedsiębiorstw tego typu, jednak specjalizują się one w konkretnej dziedzinie. Są firmy, które ograniczyły się do frezowania, inne do produkcji, a jeszcze inne do projektowania. Czym na tle innych wyróżnia się zatem PMC Project? Od samego początku istnienia działalności, właściciele z uwagi na wykształcenie w tym kierunku, a także zdobyte doświadczenie, nie ograniczali się do jednego procesu. – Mamy konstrukcję i wytwarzanie, czyli wszystkie procesy techniczne jak frezowanie, toczenie, szlifowanie, montaż i pomiary zgodne z wymogami branży motoryzacyjnej – wymieniają kolejno. – Wiele firm realizuje natomiast tylko wybrane aspekty.

– Obecnie problemem nie jest już zdobycie zlecenia – kontynuuje pan Paweł. – Problemem jest to żeby sprostać wymaganiom i odpowiednio się rozwijać. Jeżeli nie będziemy wychodzić naprzeciw oczekiwaniom klientów, będą oni zmuszeni szukać innych partnerów.

W Krośnie mamy lepsze perspektywy

Wydawać by się mogło, że tak jasna i przejrzysta strategia firmy, sprecyzowane cele i zadania na przyszłe lata, a zarazem zrozumienie potrzeb konsumenta będą gwarantem istnienia firmy w naszym mieście. Nic bardziej mylnego. Oprócz całej logistyki i umiejętnego zarządzania, potrzebne jest jeszcze zaplecze. A na takie w Sanoku, właściciele firmy PMC Project nie mogą liczyć. W związku z tym w pierwszym kwartale przyszłego roku część przedsiębiorstwa przenoszą do nowo powstałego budynku w Krośnie.

– Żeby się rozwijać, potrzeba więcej miejsca oraz maszyn, ale to wszystko musi mieć jakąś infrastrukturę. Dla takich firm jak nasza, które działają legalnie na rynkach międzynarodowych, taką pomocą są ulgi podatkowe oraz wydzielone specjalne strefy ekonomiczne – tłumaczą właściciele. – Dwa lata temu najbliższa strefa była w Krośnie. Wówczas Sanok nie miał nic do zaoferowania.

W związku z tym mężczyźni zdecydowali się podjąć kroki oraz zdobyć odpowiednie zezwolenie od ministerstwa. W końcu się udało, a przedsiębiorcy bez najmniejszego problemu nabyli tam uzbrojoną działkę. W międzyczasie zmieniła się ustawa, która funkcjonuje do dziś i zakłada, że cała Polska objęta jest specjalną strefą ekonomiczną. To znaczy, że obecnie na terenie całego kraju można uzyskać podobne ulgi. – Co z tego? – pytają wspólnicy. – W Sanoku dalej nie ma odpowiednich terenów, na których mogłyby powstać tego typu firmy, jak nasza.

W Krośnie o taką strefę zabiegano już w 2007 roku. – Tymczasem w naszym mieście do tej pory nic nie zrobiono – skarżą się przedsiębiorcy. –Praktycznie 90 proc. miast w województwie ma tereny inwestycyjne: Zagórz, Miejsce Piastowe, Boguchwała, aż w końcu Mielec i Rzeszów. Jeżeli Sanok chce być konkurencyjny, musi działać.

Sanok a Krosno – wielka przepaść
Jako rozwiązanie dla Sanoka właściciele PMC Project podpowiadają w pierwszej kolejności uzbrojenie terenów. Przedsiębiorcy wielokrotnie rozmawiali na ten temat z poprzednimi władzami miasta, jednak byli odprawiani z przysłowiowym „kwitkiem”. – Zaproponowano nam budowę zakładu w miejscu, gdzie przez środek przechodziły linie energetyczne. W dodatku kosztowałoby to dwa razy więcej niż w Krośnie w specjalnej strefie ekonomicznej – tłumaczą wspólnicy. – Tam mieliśmy wszystko, uzbrojony teren z dostępem do mediów oraz płaski teren, gdzie mogliśmy się budować.

Innym pomysłem mogłoby być stworzenie inkubatorów przedsiębiorczości o których jest zresztą coraz głośniej. Wówczas właściciele firm ponosiliby jedynie koszty wynajmu. W zamian mieliby do dyspozycji biura, ogólnodostępne sale konferencyjne, w których mogliby się spotykać z klientami. Takie miejsca funkcjonują już w wielu podkarpackich miastach.

– Od 10 lat mieszkam w Krośnie i widzę potężną różnicę. Kiedyś były to równe miasta. Teraz jest pomiędzy nimi wielka przepaść – zaznacza pan Paweł.

Właściciele mają zamówienia do marca przyszłego roku. Plany na przyszłość też już są. Oprócz zatrudnienia nowych pracowników, chcą zainwestować w nowe maszyny oraz skrócić czas dostawy oprzyrządowania. W kolejnych latach zamierzają stworzyć podobne oddziały w innych miastach, gdzie mają klientów. Strategię firmy opierają na współpracy, w związku z czym blisko 30 proc. prac zlecają podwykonawcom. Obecnie specjalizują się w projektowaniu oprzyrządowania, precyzyjnej obróbce pięcioosiowej i pomiarach współrzędnościowych. Myślą też o poszerzeniu oferty o przyrządy do kontroli szyb samochodowych, jednak to pociąga za sobą kolejne inwestycje.

Biznesmeni nie ukrywają, że gdyby tylko w Sanoku były tereny inwestycyjne, zdecydowaliby się na budowę zakładu na miejscu. Tym bardziej, że mają już tutaj sporo klientów. Obecnie Krosno jest jednak bezkonkurencyjne. – Jest tam nie tylko taniej, ale są znacznie lepsze warunki oraz pewniejsza przyszłość – podkreślają rozmówcy.
Edyta Szczepek