Sto dni burmistrza Tomasza Matuszewskiego

Zaprzysiężony 19 listopada 2018 r. burmistrz Sanoka Tomasz Matuszewski zamyka pierwsze sto dni swojego urzędowania. Nastąpi to w środku najbliższego tygodnia, ale już dziś poprosiliśmy burmistrza o rozmowę dla tygodniksanocki.pl

 

 

Mija pierwsze sto dni burmistrza Tomasza Matuszewskiego. Czas na podsumowania.

Prawdę mówiąc, przeoczyłem ten moment. Czas pędzi, a pracy nie ubywa, wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że z dnia na dzień mnożą się zadania do wykonania i do przypilnowania. Coraz więcej jest też takich, które należy sformułować, przedstawić, omówić i dopiero wtedy realizować. Mówię tu o zupełnie nowych projektach, które, według mnie, są szansą rozwoju dla Sanoka. Umówiliśmy się z mieszkańcami, że miasto zacznie się rozwijać i chcę dotrzymać słowa, danego podczas kampanii wyborczej.

Pana pierwsze decyzje? Czego dotyczyły?

Jeżeli mamy mówić o pierwszych dniach urzędowania, to nie towarzyszyły im żadne fajerwerki. Po prostu zwyczajna urzędnicza robota, polegająca na przeglądaniu i dekretowaniu dokumentów. Odpowiedzialna robota, bo od podpisu zależy funkcjonowanie placówek podległych Burmistrzowi Miasta Sanok oraz podmiotów, które z Gminą wchodzą w partnerskie relacje. Niewątpliwie najważniejszą sprawą była analiza projektu uchwały budżetowej, przygotowanego przez poprzedników. Zadłużenie miasta, obligacje komunalne i zmiany dotyczące ich wykupu, optymalne zmniejszenie wydatków tam, gdzie to możliwe, ponieważ najbliższy rok, biorąc pod uwagę pieniądze, jakie mamy do dyspozycji, na pewno nie będzie rokiem tłustym.

Będzie pan odbierał najbardziej kosztowne i zarazem sztandarowe dla poprzedniej ekipy inwestycje. Jaki jest ich stan w setnym dniu pańskiego urzędowania?

Żadna z nich nie została jeszcze ukończona. Najbliżej finału jest Centrum Rehabilitacji i Sportu, potem stadion Wierchy. Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji został objęty audytem, abyśmy mogli prześledzić zasadność wszystkich wydatków, zwłaszcza związanych z funkcjonowaniem ośrodka, właśnie jestem na etapie analizowania wniosków z tej kontroli. Zbliża się termin odbioru dworca przy ulicy Lipińskiego. Razem z wiceburmistrzem Pawłem Hydzikiem zakładamy, że będzie to możliwe wówczas, kiedy wykonawca uwzględni wszystkie uwagi, zgłaszane przez nas i pracowników Wydziału Inwestycji. Spotykamy się też w przedstawicielami Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Rzeszowie, rozmawiamy o postępach na budowie obwodnicy, ale nie tylko. Przed nami remont ulicy Krakowskiej; przypomnę, że udało nam się nanieść korekty do planów przebudowy tego traktu, dzięki czemu będzie na Dąbrówce wyznaczony po obu stronach pas pieszo-rowerowy, co mnie niezmiernie cieszy, ponieważ wiem, jak ważne dla mieszkańców i jak bardzo oczekiwane są te właśnie elementy infrastruktury drogowej. Podjęliśmy również działania mające na celu pozyskanie środków na wymianę oświetlenia ulicznego na tym odcinku.

Podjął pan kilka istotnych decyzji personalnych.

Powołałem wiceburmistrzów: Pawła Hydzika i Grzegorza Korneckiego i z dnia na dzień przekonuję się, że to były właściwe decyzje. Obaj panowie z zaangażowaniem podchodzą do nowych obowiązków. Priorytetowym zadaniem wiceburmistrza do spraw gospodarki komunalnej i architektury jest uporządkowanie zarządzania infrastrukturą lokalową, a mieszkaniową w szczególności. Zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych sanoczan to zadanie, któremu chcemy sprostać. Nie stanie się to z dnia na dzień. Zaczynamy od powołania komisji i oceny stanu, jaki zastaliśmy w tej dziedzinie. Potem będziemy wdrażać nowe pomysły i szukać sposobów na ich realizację. Nie jest do końca prawdą, że w Sanoku potrzebne są tylko mieszkania komunalne. Warto się zastanowić nad budową mieszkań pod wynajem lub na sprzedaż, jednak na takich warunkach, aby sanoczan było na to stać. To można zrobić za pośrednictwem miejskich spółek. Opracowanie takich pomysłów to sporo dni z pierwszej „setki” mojego urzędowania.

Porozmawiajmy o oświacie.

Oświatą zajmuje się już wiceburmistrz Grzegorz Kornecki. Jeszcze w grudniu zleciłem przygotowanie sprawozdań z działalności poszczególnych placówek oświatowych, przeanalizowałem je i swoje spostrzeżenia przekazałem nowemu wiceburmistrzowi. Chcemy, żeby miejskie szkoły przeszły bezpiecznie przez kolejny etap reformy – stracimy 15 oddziałów, trzeba będzie uważnie pochylić się nad arkuszami organizacyjnymi. Kontynuowana jest przebudowa budynku po Gimnazjum nr 1 na potrzeby przedszkola przy ulicy Kochanowskiego, której wykonawcą jest SPGM. Wiążą się tym wydatki. Od dyrekcji otrzymaliśmy preliminarz potrzeb z kwotą 2 i pół miliona złotych. Wydatków jest mnóstwo. Trzeba myśleć o tym, by wzrosły dochody do budżetu.

Wspomnieliśmy o dworcu, dofinansowywanym z programu Miejskich Obszarów Funkcjonalnych. Co z autobusami, które powinien wyprodukować Autosan?

Spotkałem się z prezesem Eugeniuszem Szymonikiem. Ostanie ustalenia są takie, że autobusy zostaną dostarczone w połowie kwietnia. Autosan ma swoje problemy, jednak wierzę, że wywiąże się z zobowiązań wobec miasta. SPGK dysponuje wyeksploatowanym taborem, mieszkańcy czekają na dobry miejski transport. Poczekajmy razem jeszcze miesiąc.

Co pana najbardziej martwi?

Sytuacja sanockiego szpitala. To nie jest, co prawda zadanie burmistrza, ponieważ szpital jest powiatowy, niemniej martwią mnie sygnały, niekiedy bardzo niepokojące, dotyczące sytuacji finansowej, a co za tym idzie funkcjonowania tej placówki. Podzielam pogląd, że potrzebny jest plan – nie wiem, jak go nazwać – naprawczy, finansowy czy strategiczny dla tej instytucji, przygotowany przez dyrektora i starostę. Mam wrażenie, że bez takiego planu każda pomoc, udzielona szpitalowi, jest czymś w rodzaju kroplówki z solą fizjologiczną, która być może wzmacnia, jednak nie leczy.

Wróćmy do posumowania pańskich stu dni. Pański kalendarz jest bardzo napięty. Wiem, z jakim trudem znalazł pan chwilę, żeby udzielić tego wywiadu. Co wypełnia pański czas?

Obecnie to sprawy bieżące, tworzenie nowego schematu organizacyjnego, a przede wszystkim spotkania z mieszkańcami. Nie tylko podczas dyżurów. Spotykam się, słucham, poznaję ludzi i ich problemy, o których wcześniej miałem jedynie mgliste pojęcie. Poznaję też osoby, które przychodzą z pomysłami – są młodzi, pełni zapału, mają bardzo nowatorskie podejście do niektórych spraw i przyznam, że ich energia jest dla mnie ogromnym wsparciem. Najważniejszym kapitałem miasta są jego mieszkańcy. Trzeba ich aktywizować, broń Boże nie zniechęcać, a – w miarę możliwości – wspierać. Kiedy przychodzą kupcy i chcą przywrócić funkcjonalność bazarowi na Posadzie, to trzeba ich staraniom wyjść naprzeciw. Niech spróbują, skoro chcą, a urzędnicy są od tego, by ich wysłuchać i pomóc, oczywiście w zakresie swoich możliwości – prawnych, organizacyjnych, finansowych. Kiedy przychodzą młodzi przedsiębiorcy z pomysłem, by ożywić ruch turystyczny, też warto posłuchać i przemyśleć ich propozycje. Takimi spotkaniami wypełniony jest mój kalendarz. Do tego spotkania z dyrektorami podległych jednostek i instytucji, które współpracują z miastem, z naczelnikami wydziałów, z prezesami firm. Chcę postawić na ludzi przedsiębiorczych, którym potrzebna jest przysłowiowa wędka, a o resztę zatroszczą się sami. Jak inaczej myśleć o dochodach do budżetu? Wyjeżdżam też na umówione spotkania do innych miast, prowadziłem cenne dla mnie rozmowy z panią wojewodą Ewą Leniart, z marszałkiem Tadeuszem Ortylem, prezydentem Rzeszowa Tadeuszem Ferencem. Staram się, aby to nie były wyłącznie kurtuazyjne wizyty.

Słyszymy o starzejącym się społeczeństwie, o tendencji „wyludniania się” Sanoka. Bierze pan to pod uwagę?

Oczywiście, że się starzejemy. Spotykam się z osobami w wieku, o którym zwykło się mówić „senioralny”, ale one są pełne wigoru i chęci do działania. Uruchomiłem „Telefon dla Seniora”, który ma już swój odzew. Pracujemy nad formalną dokumentacją „Rady Seniorów” – także „Rady Młodzieży” i „Rady Biznesu”. To wkrótce będą organy doradcze, działające w oparciu o przygotowane właśnie statuty. W ramach MOF-u, we współpracy z Caritas Diecezji Przemyskiej powstanie na Posadzie dom dziennego pobytu dla osób niesamodzielnych i to jest inny aspekt polityki senioralnej, równie istotny. Niedawno przeczytałem raport, według którego w naszym regionie żyjemy statystycznie najdłużej. Idąc za tym raportem, warto podjąć działania, które spowodują, ze staniemy się dla polskich seniorów miejscem, w którym będą chcieli mieszkać i żyć po przejściu na emeryturę. Poznałem niedawno panią, która przeprowadziła się do Sanoka z Warszawy i powody swojej decyzji, które mi przedstawiła, dają asumpt do optymizmu. Warto i takie punkty wprowadzić do strategii rozwoju, nad którą pracujemy.

Czego się nie udało zrobić w ciągu pierwszych stu dni?

Źle postawione pytanie. Mam temperament sportowca, ale nie wyczynowca i nie chcę ścigać się na rekordy. Każdą decyzję wolę przemyśleć i przedyskutować, przeanalizować jej skutki, położyć na szale złe i dobre strony. Od pierwszych dni mówię o reorganizacji pracy w urzędzie. Byłoby wspaniale ogłosić, że jest gotowa. Tymczasem poczekamy z wdrożeniem jej do momentu, kiedy nabiorę pewności, że jest już tym, czego oczekuję. Może to będzie w sto piątym, a może sto dziesiątym dniu urzędowania. Na pewno cieszę się z porozumienia „bieszczadzkiego trójmiasta” i z planów oszczędnościowych, jakie zamierzamy wprowadzić wspólnie z burmistrzami Leska i Ustrzyk. Dzięki tej współpracy wynikł też istotny aspekt promocyjny i o Sanoku razem z dyrektorem Wiesławem Banachem mogliśmy opowiedzieć ekipom ogólnopolskich stacji telewizyjnych. Przypomnę, że podjęta została uchwała o Roku Beksińskiego, która zaowocuje realnym wzrostem ruchu turystycznego podczas zbliżających się wakacji. Uczestniczyłem w koncertach i spotkaniach Forum Pianistycznego, rozpoznałem promocyjne aspekty takich inicjatyw, jak Międzynarodowy Konkurs „Młody Wirtuoz”, przekonałem się, podczas promocji albumu fotografii ze zbiorów Muzeum Historycznego, jak bogata jest przeszłość Sanoka i jak wielu mieszkańców chce dbać o nasze dziedzictwo kulturowe. O tym, jak ważny jest dla Sanoka sport, wiem nie od dziś i nie przestaję myśleć o rozwiązaniach, które pozwoliłyby tę dziedzinę realnie wspierać – także dzięki hojności sponsorów. Nasza rozmowa zmierza do końca, a pominęliśmy trudny temat podwyżki opłat za wywóz odpadów komunalnych. Ta decyzja była nieunikniona, podobne decyzje podjęło wiele gmin pod wpływem regulacji, jakie wdraża rząd, zobligowany decyzjami Unii Europejskiej. W Sanoku jej źródłem są nie tylko te wszystkie, wymienione wyżej regulacje, ale także brak długofalowej polityki gospodarowania odpadami komunalnymi. Analizujemy utworzenie punktu selektywnej zbiórki odpadów komunalnych w nowej lokalizacji, postaramy się, by ta lokalizacja nie była uciążliwa dla mieszkańców. Potem przyjdzie czas na następne działania. Rozmawiałem z burmistrzem słowackiej miejscowości Medzilaborce, gdzie za wywóz odpadów płaci się kilka razy mniej, niż w Sanoku. Tam zadbano o to wcześniej, przewidując rozwój wydarzeń. Zobaczymy, co jeszcze u nas uda się w tej sprawie zrobić.

Rozmawiała Małgorzata Sienkiewicz-Woskowicz