Rozmowa z Tomaszem Porębą
Podkarpacie w Europie
W dniach 23–26 maja 2019 w Europie odbędą się wybory do europarlamentu. Kończy się obecna kadencja. O jej podsumowanie – ale także o ostanie wybory samorządowe i plany rozwoju Podkarpacia poprosiliśmy posła VII i VIII kadencji PE Tomasza Porębę.
Zacznę od pytania o wybory samorządowe. Jak pan je ocenia? Jakim osobom zaufali wyborcy, jak pan sądzi? Nie pytam o przynależność partyjną, raczej o cechy charakteru i doświadczenie. Jakie cechy, pańskim zdaniem, powinien mieć dobry gospodarz miasta – prezydent lub burmistrz?
– Wybory samorządowe należą do bardzo trudnych, jeśli chodzi o partie polityczne. Tutaj szyld partyjny nie ma tak dużego znaczenia, jak w wypadku wyborów parlamentarnych. W dużej części wyborcy głosują na osoby, które są im bliżej znane, wszak każdy z nas ma kontakt z radnym, wójtem, burmistrzem czy prezydentem. Jeśli chodzi o cechy, jakimi powinien się charakteryzować dobry prezydent czy burmistrz, to uważam, że powinien być po prostu dobrym gospodarzem. Powinien wiedzieć, jakie są oczekiwania mieszkańców miasta czy gminy. Dobry samorządowiec powinien zadbać o jakość życia mieszkańców, powinien wiedzieć, jakie inwestycje są niezbędne. Istotne jest, żeby wszystkie działania były dopasowane do budżetu, jakim dysponuje, powinien wiedzieć, gdzie może zdobyć dodatkowe środki finansowe. Dlatego ważne jest, żeby współpraca pomiędzy rządem, a samorządem układała się jak najlepiej. Dobrym przykładem jest województwo Podkarpackie, które w ostatnich latach wykonało cywilizacyjny skok do przodu, właśnie dzięki dobremu gospodarzowi i dobrej współpracy na linii rząd – samorząd.
Od wielu lat pracuje pan w Parlamencie Europejskim. Europa się zmienia? Jak to wygląda z perspektywy Brukseli i jakie są kierunki tych zmian?
– Nie mam wątpliwości, że Europa się zmienia i to pod wieloma aspektami. Musimy pamiętać, że Unia Europejska w swoim pierwotnym założeniu była związkiem gospodarczym niezależnych państw, zbudowanym na chrześcijańskich fundamentach. Niewiele osób dziś już pamięta, że ojcowie założyciele UE są kandydatami na ołtarze. Obecnie, niektórzy politycy i urzędnicy europejscy chcą, by Unia stałą się jednym wielkim państwem ze wspólną polityką i wspólną armią, a pod hasłami wolności i tolerancji religijnej coraz mocniej próbuje się odzierać Europę z jej chrześcijańskiej tożsamości. My, jako rząd Prawa i Sprawiedliwości uważamy, że Unia powinna się opierać na współpracy niezależnych państw narodowych i wartościach chrześcijańskich. To od następnych wyborów zależeć będzie, czy o losie Polski i Polaków decydować będzie nominowany urzędnik, a decyzje będą zapadać w Brukseli, czy niezależny, demokratycznie wybrany rząd. Idealnym przykładem jest ostatni kryzys migracyjny, gdzie na zaproszenie kilku państw Europę zalała fala nielegalnych imigrantów, a potem odpowiedzialnością za te decyzje próbowano obarczyć wszystkie kraje członkowskie UE. Na szczęście, dzięki m.in. zdecydowanej postawie rządu Prawa i Sprawiedliwości, te próby zakończyły się fiaskiem.
Walka polityczna – ona przyspiesza czy hamuje rozwój? To dobrze, że Polacy tak zdecydowanie dzielą się na zwolenników różnych opcji politycznych?
Odpowiedź na to pytanie jest niezwykle trudna. Oczywiście podziały są bardzo negatywnym zjawiskiem. Walkę polityczną można porównać do konkurencji w gospodarce. Jeśli konkurencja jest zdrowa, jeśli konkuruje się jakością, nowymi rozwiązaniami, to taka walka przyspiesza rozwój, co do tego nie mam wątpliwości. W Polsce jednak walka polityczna opiera się na nowych pomysłach i rozwiązaniach tylko z jednej strony. Obecna opozycja nie ma nic do zaoferowania Polakom, nie ma programu, nie ma idei, nie ma pomysłu, jak rozwinąć Polskę, a ich działania sprowadzają się do ciągłego atakowania rządu PiS w kraju i za granicą.
VIII kadencja PE dobiega końca. Jak by pan podsumował ten czas? Jaki on był dla Polski, a jaki – dla pana osobiście?
– Bez wątpienia była to bardzo owocna kadencja. Już na jej początku Parlament Europejski przyjął mój raport poświęcony dostępności komunikacyjnej Europy Środkowo-Wschodniej ze szczególnym uwzględnieniem roli szlaku Via Carpathia. Ten dokument stał się bodźcem do wielu działań zarówno w Polsce jak i w Brukseli. Chciałbym przypomnieć, że już kilka miesięcy później rząd Prawa i Sprawiedliwości wyasygnował 21 mld zł na budowę tej drogi, zaś w dokumentach Komisji Europejskiej zaczęła ona funkcjonować jako jeden z najważniejszych korytarzy transportowych z perspektywą finansowania ze środków unijnych. To także wytężona praca na rzecz polskich kolei, zarówno na szczeblu ogólnokrajowym (walka o PKP Cargo) czy lokalnym (obrona LHS przed szkodliwymi zapisami IV pakietu kolejowego czy działania na rzecz modernizacji linii Dębica-Mielec-Ocice). To również skuteczna obrona polskich plantatorów buraków cukrowych i producentów wędlin. Jesteśmy w Sanoku, nie sposób więc nie wspomnieć także o inwestycjach sportowych – cieszę się, że udało mi się przekonać ministra Jarosława Stawiarskiego do wsparcia budowy Centrum Rehabilitacji i Sportu i bieżni lekkoatletycznej. To inwestycje, które dobrze przysłużą się zarówno mieszkańcom, jak i sportowcom i dlatego w swojej pracy wspieram podkarpackie ośrodki sportowe w staraniach o ministerialne dofinansowanie– udało się to nie tylko w przypadku Sanoka, ale także hal sportowych w Rzeszowie i Mielcu czy hali badmintona w Przemyślu. Kończąca się kadencja to także promocja podkarpackiej historii i kultury – wystawy o rodzinie Ulmów z Markowej i ofiarach Rzezi Wołyńskiej jak również projekcje filmowe poświęcone pobycie ks. Prymasa Stefana Wyszyńskiego w Komańczy oraz Ignacemu Łukasiewiczowi. Zdjęcia do tego ostatniego filmu powstawały m.in. w sanockim skansenie i bardzo się cieszę, że już niedługo będę mógł gościć jego twórców na europejskiej prapremierze w Parlamencie Europejskim w Brukseli.
Co jeszcze można zrobić dla Podkarpacia, będąc europarlamentarzystą z tego regionu? Wiele zrobiono, ale problemy niewątpliwie są. Słyszymy wciąż o tym, że północ znacząco wyprzedza w rozwoju południe województwa – jak pan to widzi?
– Z pewnością możliwości do działania nie brakuje. Podstawową kwestią w naszym województwie jest poprawa jego dostępności, co podnoszę od początku swojej działalności politycznej. Dlatego tak mocno zależy mi na budowie szlaku Via Carpathia, który realnie otworzy nasz region na południe Europy a jednocześnie poprawi komunikację z centralną Polską. Pochodzę z rodziny kolejarzy i dlatego zdecydowanie stawiam także na tę gałąź transportu. Cieszę się, że udaje się modernizować linie kolejowe takie jak Dębica-Mielec-Ocice i chciałbym, aby kolej mogła dotrzeć także w Bieszczady. To także wspieranie rodzimych ośrodków przemysłowych, jak miało to miejsce ostatnio w przypadku mieleckich Black Hawków, czy motoryzacyjnych i sportowych jak tu, w Sanoku. Każda część naszego województwa ma własną specjalizację i tradycję, którą warto promować. Dzięki temu będą powstawać kolejne miejsca pracy, co pozwoli powstrzymać odpływ młodych, utalentowanych osób za granicę.
Takie miasta jak Sanok – ich przyszłość to sport, turystyka, kultura? A może jednak przemysł?
Jak już wspomniałem wcześniej, Sanok rozwija się na wielu płaszczyznach i tak powinno pozostać. Sanocki Autosan to jedna z najważniejszych firm w historii polskiej motoryzacji i uznana marka, zaś dzięki nowo powstałemu Centrum Rehabilitacji i Sportu Sanok stanie się ważnym punktem na sportowej mapie Polski. Miasto, które jest „bramą Bieszczad”, jest na turystykę po prostu skazane – każdy, kto pierwszy raz wjeżdża do Sanoka, na zawsze pozostaje pod wrażeniem przepięknej bieszczadzkiej panoramy. Cieszę się, że miasto coraz bardziej otwiera się na turystów, bo naprawdę ma im ono bardzo wiele do zaoferowania. Na koniec – kultura, bo przecież trudno nie wspomnieć o Beksińskim. Sam bardzo miło wspominam zorganizowaną kilka lat temu z dyrektorem Banachem wystawę prac Beksińskiego w Parlamencie Europejskim – cieszyła się ona ogromnym zainteresowaniem i była niewątpliwie dowodem udanej promocji miasta i regionu w Europie.
Coraz więcej młodych osób próbuje swoich sił, zakładając niewielkie firmy – gastronomiczne, turystyczne, ale też inne, bo pomysłów mają wiele, nie boją się pracy i tylko potrzebują pomocy na starcie. Można im w jakiś sposób – systemowo – pomóc?
– Podkarpacie jest wspaniałym regionem, gdzie tradycja łączy się z nowoczesnością. Z jednej strony dbamy o naszą kulturę i nasze tradycje, a z drugiej strony mamy firmy, które opierają się na wykwalifikowanej kadrze i nowoczesnych technologiach. Kiedyś mówiłem o tym, że możemy być drugą Bawarią i wierzę, że stanie się tak w przyszłości. Jednym ze sposobów jest aplikowanie o wsparcie w ramach programów dla małych i średnich przedsiębiorstw, realizowanych m.in. w Programie Polska Wschodnia. Innym, w którego realizacji uczestniczę od początku swojej politycznej aktywności, jest pomoc młodym ludziom w zdobywaniu międzynarodowego doświadczenia poprzez uruchomiony przeze mnie program staży. Skorzystało z niego już ponad 150 młodych osób – część z nich została w Brukseli, część wróciła z powodzeniem na Podkarpacie i tu realizuje swoje marzenia. Grunt to mieć pomysł na siebie i odwagę, by go zrealizować.
Ostatnie komentarze