Czarnobyl – 30 lat po…

W Gminnym Ośrodku Kultury w Baligrodzie zaprezentowano niedawno wystawę zdjęć z podróży do Czarnobyla – znanej w Bieszczadach przewodniczki oraz podróżniczki, Urszuli Wałachowskiej. Zdjęcia były doskonałym tłem do jej prezentacji oraz opowieści o Czarnobylu, oglądanego całkiem od innej strony, niż możemy sobie to wyobrazić. ..

Urszula Wałachowska to podróżniczka, instruktor survivalu, przewodnik po bieszczadzkich górach i wielu bezdrożach. Wraz z mężem, Kubą, w Bieszczadach prowadzą Szkołę Przetrwania. Często wybierają się we wspólne wyprawy w dalekie „znane i nieznane”. Byli już na Bliskim Wschodzie, w Japonii i Korei Południowej, odwiedzili w Rumunii wioskę trędowatych .

Obecna wystawa fotograficzna jest dokumentacją podróży po Ukrainie, podczas której udało się Uli i Kubie oraz grupie ich przyjaciół zobaczyć Czwarty Reaktor, eksplorować opuszczoną Prypeć, wdrapać się na Oko Moskwy, odnaleźć tajną bazę rakietową oraz stację pogodową. Autorka wystawy w obrazowy i bardzo barwny sposób opowiadała o swoich przeżyciach i odczuciach, o tym, co ją w szczególny sposób zaciekawiło i zaskoczyło.
– Spędziliśmy w Czarnobylu trzy dni – opowiada Ula podczas prezentacji multimedialnej. – I chociaż mieliśmy wszystkie możliwe i niemożliwe dokumenty, do samego końca nie mieliśmy pewności, że tam się dostaniemy. Ukraina faktycznie rządzi się własnymi prawami i tak naprawdę do końca nie wiadomo nic.
– Była to wyjątkowa wyprawa, ponieważ od momentu wybuchu w Czarnobylu nikt do tej pory nie miał zgody na wjazd tam samochodami terenowymi -opowiada dalej. – Odwiedziliśmy miejsca, gdzie nawet nasi przewodnicy od momentu wybuchu nie mieli możliwości być.

Na wystawie jest możliwość zobaczenia zdjęć z miejsc, które nie były nigdy przez nikogo wcześniej (od wybuchu) odwiedzane turystycznie.

Dzięki zdjęciom oraz fascynującej opowieści Uli dowiadujemy się, że w 1986 roku po wysiedleniu ludności ze strefy wybuchu, dwa lata po – osiedlili się na powrót tam ludzie. Niewielu, ale wrócili. I cieszą się dobrym zdrowiem.

Dowiadujemy się również, cóż to takiego jest „Oko Moskwy” – ogromna konstrukcja, ogromne nadajniki, anteny. Konstrukcja ma wysokość 136 m, długość 500 m.
Podczas prezentacji mogliśmy zobaczyć budzące uczucie żalu, smutku, wręcz przerażenia – pomieszczenia: szpitali, przedszkoli, szkół, mieszkań. Porzucone zabawki, pozostawione jeszcze lekarstwa i przedmioty w szpitalach, przewrócone ławki i krzesła. Ula wyjaśnia nam widok lalek w maskach gazowych. Niestety są to „ustawione” przez zdobywców fotografii przedmioty. Dzieci nie bawiły się maskami gazowymi, które były, owszem, w magazynach w skrzyniach, lecz niewykorzystywane. Na potrzeby zrobienia przez dziennikarzy tzw. „dobrego zdjęcia”, zakładano te maski na twarze lalek, misiów. Przykry i bardzo drastyczny to widok.

– Mieliśmy również możliwość dostać się, chociaż nasi przewodnicy nie wiedzieli, gdzie to jest i nigdy tam nie byli, – mówi Ula – do tajnej bazy pogodowej i do tajnej bazy rakietowej. Nie mieliśmy pojęcia, gdzie to jest, korzystaliśmy tylko z mapki w Google. Poszukiwaliśmy, błądziliśmy. Znaleźliśmy stare ruiny z zalanymi piwnicami. Okazało się, że to tajna baza pogodowa, z której wystrzeliwany był tlenek srebra do nieba, by w Moskwie była ładna pogoda.
Nasi bieszczadzcy podróżnicy dotarli także w końcu do tajnej bazy rakietowej – na zdjęciach możemy zobaczyć zniszczone wyrzutnie rakietowe.
Podsumowując całą prezentację multimedialną Urszuli Wałachowskiej oraz jej świetne zdjęcia: przede wszystkim można było wiele dowiedzieć się o Czarnobylu, o Prypeci, zobaczyć zdjęcia, których nikt wcześniej nie wykonał, obalić mity na temat skażenia i promieniowania. Zobaczyliśmy niesamowite i przygnębiające miejsca, które jednocześnie przedstawiane są medialnie całkiem w inny, tragiczny i drastyczny sposób.
W pewien sposób zobaczyliśmy fakty i obaliliśmy mity związane z tym miejscem.
Fascynująca opowieść, niezwykła wystawa i wrażenia, które pozostaną na długo w pamięci.

Prezentacja idealnie nadająca się do spotkań z młodzieżą w szkołach, a także w Ośrodkach Kultury.

Lidia Tul-Chmielewska