Polska jest zalewana plastikowymi odpadami
Jesteśmy coraz bardziej zasypywani tworzywami sztucznymi. Plastiku jest nie tylko więcej, ale też jest on bardziej różnorodny i złożony. Jego przetworzenie i poddanie procesowi recyklingu staje się trudniejsze i droższe, a rosnące koszty tego ponoszą mieszkańcy. By to zmienić, konieczne jest wprowadzenie realnie działającego mechanizmu rozszerzonej odpowiedzialności producenta. Polska jest jednym z niewielu krajów, w którym ROP praktycznie nie funkcjonuje.
Zapotrzebowanie na tworzywa sztuczne systematycznie rośnie. W 2017 roku wyniosło ono w Europie 51,7 mln ton i było „tylko” o około 1 mln ton większe niż w roku 2016. Ale to Polska odnotowuje jeden z najbardziej dynamicznych wzrostów zużycia tworzyw sztucznych w Europie.
Polska niechlubnym liderem
W 2017 r. w Polsce zużyto około 3,5 mln ton tworzyw sztucznych, czyli aż o 9% więcej niż rok wcześniej. Na krajowy rynek wprowadzono około 1-1,1 mln ton opakowań produktowych. – W zakresie opakowań od kilku lat obserwujemy systematyczny i znaczny wzrost ilości wprowadzanych na rynek. Prognozy na najbliższe lata przewidują dalszy wzrost, w roku 2022 do 1,2-1,3 mln ton – informuje Krzysztof Kawczyński, przewodniczący Komitetu Ochrony Środowiska Krajowej Izby Gospodarczej.
Do tych ilości należy doliczyć około 200 tys. ton rocznie jednorazowych wyrobów z tworzyw sztucznych, a także szacowane na 200-300 tys. ton rocznie wyroby z tworzyw sztucznych, np. zabawki dla dzieci, doniczki czy obuwie. Wszystkie te produkty szybko stają się odpadami. Jeśli dodać do tego wyroby z tworzyw sztucznych, których żywotność jest dłuższa niż rok (np. sprzęt AGD i RTV), otrzymujemy roczną ilość odpadów z tworzyw sztucznych w strumieniu odpadów komunalnych na poziomie nawet 2-2,5 mln ton.
– Produkujemy coraz więcej tworzyw sztucznych, już teraz na jednego mieszkańca Polski przypada około 60 kilogramów zużycia tworzyw w różnych zastosowaniach. Polska zajmuje wciąż niską pozycję w europejskim rankingu państw pod względem recyklingu i odzysku energii – przypomina Katarzyna Błachowicz, członek Zarządu Klastra Gospodarki Odpadowej i Recyklingu.
Coraz trudniej sprzedać
Opakowania plastikowe stanowią około 10% masy wszystkich odpadów produkowanych w naszych domach, ale już objętościowo stanowią około 40%. Jednak to nie ilości są największym problemem dla przetwarzających odpady z plastiku, a ich skład.
Plastik widoczny na sklepowych półkach jest coraz bardziej zróżnicowany i kolorowy. W ten sposób producenci starają się przyciągnąć uwagę konsumentów, którzy chętniej sięgają po bardziej wymyślne opakowania. Do ich produkcji wykorzystuje się różne tworzywa, takie jak: LDPE, HDPE, PP, PS oraz PET. Ich zagospodarowanie i przetwarzanie jako odpadów jest coraz bardziej utrudnione i kosztowne.
W przypadku zagospodarowania bezbarwnych butelek PET po napojach, a także butelek w kolorach zielonym i niebieskim problem jest stosunkowo niewielki, bo cena surowca, jakie otrzymuje przedsiębiorstwo zajmujące się ich zagospodarowaniem, to około 2 tys. zł za tonę bezbarwnych butelek PET oraz 1,1-1,2 tys. zł za tonę butelek zielonych i niebieskich. Prawdziwym utrapieniem są butelki PET w innych kolorach – intensywnie barwione, składające się często z kilku rodzajów materiałów.
– Przedsiębiorstwa zajmujące się recyklingiem, odbierające z sortowni ten surowiec, nastawione są na masowe przyjmowanie określonego rodzaju jednorodnego tworzywa. Tak skomplikowane materiały jak kolorowe butelki PET ich nie interesują, bo ich przetworzenie oznacza wyższe koszty – wyjaśnia Piotr Szewczyk, przewodniczący Rady Regionalnych Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych. – Od odbiorców kupujących surowiec do recyklingu mamy jasny sygnał: „takiego surowca nie kupujemy” – dodaje.
Do instalacji przetwarzania trafia także coraz więcej tzw. PET-u chemicznego – butelek i opakowań po produktach chemii domowej, np. płynów do prania i płukania oraz innej chemii gospodarczej. Duży problem jest też z foliami rolniczymi i wykorzystywanymi w tunelach foliowych. W skali kraju problem dotyczy dziesiątek tysięcy ton rocznie. Przedsiębiorstwa gospodarujące odpadami w większości przypadków muszą dopłacać do tych folii zamiast zarabiać na ich przetworzeniu.
Technologie pozwalające na przetworzenie plastiku już istnieją (np. reaktory do termokatalitycznego przekształcania odpadów), jednak przepisy mówią, że z odpadem plastikowym niewiele można zrobić poza recyklingiem materiałowym. Gdy trafi do instalacji, nie wolno go magazynować dłużej niż rok. Plastik należy rozsegregować, a potem sprzedawać. Niezależnie od uzyskanej ceny, która często przybiera wartość ujemną!
W ten sposób powstaje efekt domina. Trudnych do przetworzenia i sprzedaży plastików przybywa, a przetwarzający odpady niejednokrotnie do nich dopłacają. Chcąc utrzymać rentowność, muszą podnosić ceny za przetwarzanie pozostałych odpadów. Koniec końców za wszystko płacą mieszkańcy, bo nieopłacalne przetwarzanie odpadów podbija wysokość opłaty śmieciowej.
ROP to podstawa
Według szacunków Krajowej Izby Gospodarczej, uporządkowanie funkcjonowania ROP w Polsce mogłoby zapewnić około 30-40% udziałów producentów opakowań w kosztach gospodarowania odpadami komunalnymi. Oznacza to, że mieszkańcy mogliby uniknąć znaczących podwyżek opłat. Przy obecnie funkcjonującym systemie nie ma na to szans, ponieważ wpływy z ROP to raptem 40 mln zł rocznie. Przy realnie działającym systemie ROP rocznie mogłyby one wynieść nawet 1-1,5 mld zł.
Tomasz Uciński, prezes Krajowej Izby Gospodarki Odpadami, uważa, że wprowadzenie rozszerzonej finansowej odpowiedzialności wprowadzających na rynek opakowania i produkty w opakowaniach powinno stać się filarem budowy stabilnego rynku odbioru odpadów pochodzących z selektywnej zbiórki.
W podobnym tonie o ROP wypowiadają się także przedstawiciele Związku Miast Polskich. – Trudno znaleźć na świecie państwo, które poradziło sobie z problemem zagospodarowania plastiku bez wdrożenia tego mechanizmu – twierdzi Andrzej Porawski, dyrektor biura ZMP.
Realne wdrożenie ROP od lat postulują organizacje branży gospodarki odpadami (KIG, KIGO, PIGO i Rada RIPOK). O konieczności jej wprowadzenia mówią także – choć z uwagami – przedstawiciele recyklerów oraz producentów opakowań. – ROP jest jednym z elementów systemu. Bardzo ważnym, jednak na pewno nie stanowi leku na całe zło – podkreśla Magdalena Dziczek dyrektor biura zarządu Związku Pracodawców Przemysłu Opakowań i Produktów w Opakowaniach EKO-PAK. – Konieczne jest przy okazji implementacji tego mechanizmu takie uregulowanie rynku gospodarki odpadami komunalnymi, aby był on nakierowany na cele jakościowe i środowiskowe.
A zatem zmiany muszą zajść w całym łańcuchu wartości. Mieszkańcowi musi się opłacać selektywnie zbierać odpady, sortowni jak najwięcej odpadów surowcowych uzyskiwać, a samorząd musi być zainteresowany jak najwyższą jakością selektywnej zbiórki, by sam mógł uzyskać poziomy, a także żeby za odpady opakowaniowe zapłacił wprowadzający, a nie mieszkaniec w opłacie „śmieciowej” – dodaje Dziczek.
– W wielu gminach segregacja na pięć frakcji zbiegła się z trzykrotnym wzrostem opłat za wywóz odpadów. Mieszkańcy nie rozumieją, dlaczego na ten moment karą za prawidłowe sortowanie jest podwyżka – zauważa Szymon Dziak-Czekan, prezes Stowarzyszenia „Polski Recykling”. – Cały odbiór posortowanych odpadów powinien obciążać producentów opakowań, a nie mieszkańców – podsumowuje.
Uczestniczący w debacie wiceminister środowiska Sławomir Mazurek przypomniał, że w resorcie trwają prace nad wprowadzeniem ROP. Jak powiedział, nie jest jeszcze przesądzone, jak ten mechanizm będzie ostatecznie wyglądał – czy np. opakowania byłyby objęte dodatkową opłatą recyklingową, która byłaby ściągana od producentów na pokrycie kosztów zbiórki i recyklingu.
Mazurek wskazał, że wraz z ROP resort będzie chciał „zmusić” producentów, by każde wprowadzane na rynek opakowanie, szczególnie z tworzyw sztucznych, musiało zawierać minimum 30 proc. materiałów pochodzących z recyklingu.
Unijne prawodawstwo przewiduje, że od 2025 r. wszystkie butelki PET będą musiały być wykonane w co najmniej 25 proc. z surowca wtórnego, a od 2030 r. wszystkie butelki plastikowe (niezależnie od rodzaju tworzywa) – w 30 proc. Dyrektywa przewiduje też, że do końca 2025 r. poziom zbiórki i recyklingu opakowań plastikowych po napojach ma wynieść 77 proc., a do 2029 r. – 90 proc.
W Polsce większość ludzi żyje tak, jakby świat miał się zatrzymać. Świat i czas. Tymczasem zapłacimy vwszyscy za śmiecenie – bo nam z tym wygodnie, za palenie węglem, bo nam się opłaca. Opłaca dziś. Najwyżej pożyjemy krócej. Polak jest taki sprytny, że mu się wydaje, że nawet śmierć przechytrzy. I głupi – po szkodzie.