Ryzykownie i smacznie: truskawkowe pole

Truskawkowe pole pod Sanokiem ma jedną cechę, która sprawia, że wyróżnia się w skali Polski, a mianowicie amatorzy truskawek mogą sami sobie je zbierać. Paweł Brejta – nasz rozmówca opowiada o zaletach i wadach prowadzenia smacznego, ale i ryzykownego interesu Edycie Wilk.

 

Kiedy wpadłeś na pomysł truskawkowego interesu?

7 lat temu. Pracowałem, a właściwie nadal pracuję w truskawkowej branży w Niemczech. Jestem odpowiedzialny za planowanie i reklamę truskawek. Kilka lat temu pomyślałem sobie – dlaczego podobnych działań nie wdrożyć w naszym kraju? Przecież truskawki są lubiane wszędzie. Sprzedają się w Niemczech to sprzedadzą się i w Polsce. I tak się zaczęło, chociaż większość naszych znajomych mówiła, że to się nie uda bo każdy ma swoje truskawki w ogródku i nie będzie popytu. Pamiętam jak dziś, jak znajomi często robili wiadomy znak koło czoła, mówiąc, ze pomysł jest szalony i popłyniemy.
Jednak po raz siódmy otworzyliście pola dla klientów. Truskawki to praca tylko w sezonie?
Nie, nic bardziej mylnego. To fakt, że truskawki dojrzewają na przełomie maja i czerwca, ale praca trwa cały rok. Po sezonie konserwuje się sprzęt, szykuje się pole. Jest praca, ale oczywiście w mniejszym zakresie niż podczas zbiorów. W szczycie sezonu wstajemy o czwartej rano i pracujemy do późnych godzin wieczornych. Oczywiście pracujemy siedem dni w tygodniu.

Truskawki wiadomo, pyszne, słodkie kuszące czerwienią, co trzeba zrobić by urosły piękne i smaczne?

Truskawki to wrażliwe owoce. Oczywiście jest ich sporo odmian i my również uprawiamy kilka, po to by nie wszystkie dojrzewały w takim samym czasie. Na ich wygląd i smak wpływa szereg czynników. Truskawki trzeba chronić przed mrozem, dlatego czasem na polach można zobaczyć płachty z agrowłókniny. Pogoda ma znaczenie. Mamy teraz trzy pola w Lesku, Załużu i Jurowcach. Czasami jest tak, że np. w Lesku jest słońce, w Załużu pada deszcz, a w Jurowcach grad. Niestety plon to loteria. Na część rzeczy mamy wpływ np. nawożenie, ochrona przed przymrozkiem, ale upały czy zjawiska typu grad nie są i nigdy nie będą kontrolowane.

A jak z popytem? Ilu chętnych jest na truskawki i czy więcej osób indywidualnych, czy firm?

Zdecydowanie więcej osób indywidualnych. Przyjeżdżają osoby po truskawki na dżemy, kompoty, na ciasta. Kiedy byliśmy na targach w Warszawie, wiele osób było zdziwionych naszym systemem sprzedaży. Jesteśmy jednym z pierwszych gospodarstw w Polsce, które zaprasza klientów na pole. Mamy dzięki temu same korzyści. W firmie pracuje tylko rodzina, a zbiór wykonują sami zainteresowani. Klienci mają pewność, że truskawki są świeżutkie! W końcu to oni sami je zbierają! Mało tego! Klienci mogą spróbować jak smakują truskawki. Dodatkowym atutem jest fakt spędzenia czasu na polu, wśród roślin, małej gimnastyki przy tych krzaczkach. Przyjeżdżają całe rodziny i na zbiorze spędzają parę godzin, a potem w kuchni przygotowują z truskawek przetwory. Mamy klientów z całej Polski. Wiele osób z np. Krakowa planując urlop w Bieszczadach, dzwoni i pyta, kiedy truskawki będą dojrzałe, bo chcą tak zaplanować wypoczynek, by wracając do domu zebrać truskawki dla siebie. Wiele osób traktuje pole truskawkowe jako punkt atrakcji turystycznej. To wskazuje na to, że pomysł się spodobał i przyjął.

Jako przedsiębiorca, jakie widzisz trudności bądź zalety w takiej działalności?

Zacznę od trudności. Kiedy zaczynaliśmy, w ogóle nie byliśmy związani z rolnictwem. Maszyny jakie posiadałem służyły do obróbki drewna, a nie do pielęgnacji truskawek. Trudność jest taka, że nie ma dotacji, czy niskoprocentowych kredytów dla takich osób jak ja. W Polsce w ogóle nie bierze się pod uwagę ludzi, którzy chcą się przebranżowić. Takie osoby musza zaczynać od zera. Maszyny trzeba kupić na kredyt lub z oszczędności. Naprawdę szukaliśmy siedem lat temu możliwości, dotacji na sprzęt i nic nie było. Żona znów jakiś czas temu wnikała w temat, ale nic się nie zmieniło. W naszym kraju trudno się przekwalifikować. Nie ma znaczenia, że coś potrafimy, znamy temat np. z pracy za granicą. Wciąż patrzy się przez pryzmat papierka, a nie doświadczenia danego człowieka. Pogoda jest również czynnikiem, który sprawia trudności, choć akurat pogody nie da się zmienić czy zamówić. W tym roku np. było wiele truskawek, kwiatów truskawek niezapylonych. Niestety cały maj padało, co spowodowało, że pszczoły nie latały, bądź latało ich mało i to wpłynęło na mniejszą ilość plonu. A zalety? Można powiedzieć, że ciężko pracuję pół roku, a pół roku mam lżej.

Polecałbyś taki sposób zarabiania młodej osobie, która chce działać na własną rękę?

Czemu nie. Uprawa truskawek jak wspomniałem jest ryzykowna, ale kto nie ryzykuje nie pije szampana. Nie jest to lekka praca, ale jeżeli ktoś lubi zajmować się roślinami, to praca dla niego, choć niekoniecznie muszą to być właśnie truskawki. Osoby które chcą być na własnej działalności gospodarczej z reguły są bardzo kreatywne. Kto wie jakie owoce bądź warzywa pojawią się w okolicy.