O urlopie mogę jedynie pomarzyć – rozmowa z burmistrzem Tomaszem Matuszewskim
Trwają wakacje – tak się zwykło mówić o tej porze roku. Wakacje czyli odpoczynek, urlopy. Burmistrz myśli o urlopie?
Na razie nie planuję urlopu. Lipiec to miesiąc, kiedy zwoływane są posiedzenia Rady, przed nami, 25 lipca, uroczysta sesja, podczas której nadamy tytuł Honorowego Obywatela Sanoka pani Janinie Szombarze, którą serdecznie pozdrawiam za pośrednictwem „Tygodnika Sanockiego”. Pod koniec lipca kolejna sesja, podczas której zostanie przedstawiony statutu Rady Seniorów, która, mam nadzieję będzie ważnym organem doradczym dla burmistrza. Lipiec jest miesiącem nie tylko pracowitym, ale też – ze względu na anomalie pogodowe – absorbującym i zaskakującym.
Ma pan na myśli to, co się wydarzyło na obiektach Centrum Rehabilitacji i Sportu?
Zamknięcie Centrum Rehabilitacji i Sportu to ogromny problem dla MOSiR-u i dla miasta. Baseny szybko stały się atrakcją, w ciągu dnia korzystało z nich – po otwarciu basenów zewnętrznych – ponad tysiąc osób. Po ulewie, jaka przeszła nad Sanokiem 13 lipca, trzeba było basen zamknąć. Komisja pracuje nad raportem – mówiłem o tym podczas ostatniej konferencji prasowej. Po przeanalizowaniu raportu zapadnie decyzja, kiedy CRiS zostanie otwarte. Osobiście uważam, że trzeba doprowadzić do takiego stanu, aby obiekt był bezpieczny i odporny na wszelkie zewnętrzne anomalie, pogodowe lub inne. Kiedy to ode mnie zależało, dokładałem starań, aby kolejne etapy budowy CRiS były prowadzone ze szczególną starannością. Nie można przyspieszać otwarcia obiektu, jeżeli jest chociażby przypuszczenie, że pewne elementy mogą nas zawieść podczas eksploatacji. O tym, jakie decyzje zapadną odnośnie terminu otwarcia basenów, będziemy Państwa informować na bieżąco. Czekamy na raport komisji.
Realizuje pan budżet, uchwalony przez Radę i burmistrza poprzedniej kadencji. Są w nim środki na realizację pańskich zamierzeń?
Zmieniła się struktura organizacyjna Urzędu. Inaczej pracują poszczególne wydziały, inne są ich zadania i kompetencje. Nowy model pracy wymaga wdrożenia, oswojenia się zarówno urzędników, jak i mieszkańców, którzy oczekują od nas, władzy samorządowej, wsparcia. Oceniam zmiany pozytywnie, odbieram sygnały, że podobnie uważa wielu sanoczan. Budżet jest bardzo skromny, dlatego składamy wnioski o dofinansowanie miejskich inwestycji. Potrzeby są ogromne. Odpowiadając na pytanie wprost, przyznam, że w tym roku nie ma mowy, żeby zrealizować wszystkie zamierzenia. Koncentrujemy się na działaniach, które niewielkim kosztem mogą wpłynąć na poprawę infrastruktury miejskiej, przykładem oświetlenie ledowe, zasilane ogniwami fotowoltaicznymi.
Nie ma Wydziału Promocji. Co to oznacza?
Promocja miasta jest priorytetem, jednak sposób, w jaki była realizowana przez lata, nie przyniósł spektakularnych efektów. Turyści przyjeżdżają do Muzeum Budownictwa Ludowego, zwiedzają Muzeum Historyczne – to są marki, które trzeba promować. Nie są to jednak jednostki miejskie. W miejskich jednostkach odpowiedzialnych za promocję – mam tu na myśli przede wszystkim Sanocki Dom Kultury – podczas wakacji niewiele się dzieje. Uważam to za błąd, ponieważ właśnie takie miasta, jak Sanok, aspirujące do bycia ośrodkiem turystycznym, powinny w czasie wakacji tętnić życiem. Jednak nie poprzez inwestowanie w kosztowne koncerty gwiazd, ponieważ na to nas w tej chwili nie stać. Trzeba pomyśleć o dużej imprezie kulturalnej, w którą zaangażują się SDK, Miejska Biblioteka Publiczna, BWA we współpracy z instytucjami i stowarzyszeniami, które pielęgnują dziedzictwo kulturowe ziemi sanockiej lub przyczyniają się do jej rozwoju. Sanok był areną takich dużych imprez kulturalnych, że wymienię tu festiwal filmowy Romana Gutka, o którym wiele słyszałem.
Zapytam o drewniane „domki” w Rynku. Smutno się robi, patrząc, jak stoją puste.
Podczas ostatniej wizyty w Reinheim widziałem kiermasz lokalnego rękodzieła i nie tylko rękodzieła. Nie było tam gwiazd estrady, tańczyły zespoły młodzieżowe, między innymi nasze „Sanok” i „Flamenco”. Pomyślałem, że skoro w Sanoku mamy około 30 drewnianych budek, to można by spróbować udostępnić je rękodzielnikom. Prawo jest bezwzględne, jeżeli chodzi o pozwolenie na handel w takich obiektach, ale można w nich zaprezentować to, co powstaje w pracowniach rękodzielniczych. Czy to się w Sanoku spodoba? Nie wiem. Jeżeli nie – budki znikną i wykorzystamy je dopiero podczas Jarmarku Ikon.
Padają pytania o Fundację Sanockiego Sportu. Mówił pan o tym podczas jednej z konferencji prasowych.
Podobne fundacje działają z powodzeniem w wielu polskich miastach. Dzięki nim można zracjonalizować wydatki na rozwój sportu i sprawić, że będą one transparentne, a to ważny sygnał dla potencjalnych sponsorów. Prowadzę rozmowy z kilkoma firmami, nie tylko lokalnymi, i prezesi tych firm są zainteresowani powstaniem fundacji i po jej powstaniu – wsparciem sanockiego sportu. Fundacja będzie podmiotem, który będzie rozliczał i aplikował wnioski do instytucji sponsorujących sanocki sport. Obecnie kończą się prace nad statutem, jego projekt powinien szybko trafić pod obrady komisji Rady Miasta, ponieważ na jego uchwalenie czekają środowiska sportowe, z którymi jestem w kontakcie.
Co pan sądzi o pomyśle, żeby radni posługiwali się tabletami?
Uważam to za dobry pomysł, o ile wszyscy wyrażą na to zgodę i zechcą się takimi urządzeniami posługiwać. Wszelkie działania proekologiczne są godne rozpatrzenia. Zamierzam do procedury przetargowej wprowadzić zapis o plastikowych naczyniach, aby skłonić restauratorów, by rezygnowali z plastikowych talerzyków, mieszadełek, sztućców. Zastanawiamy się nad zaprojektowaniem na terenie miasta tak zwanych kwietnych łąk – żeby dosiać rośliny tam, gdzie są ku temu warunki, jak na przykład w parku miejskim, ale też by spółdzielnie wyznaczyły stosowne miejsca. Nasiona i pielęgnacja kwietnych łąk nie są tanie, ale oszczędza się na koszeniu trawników i – co ważne – przyczynia do poprawy jakości środowiska.
Ten rok to czas konsultacji z mieszkańcami, sondowania potrzeb, liczenia pieniędzy. Trzeba wyremontować sporo miejskich dróg. Rozpoczynamy prace na ulicy Łany, mam nadzieję, że uda nam się pozyskać środki na remont ulicy Tysiąclecia, o które wnioskowaliśmy do Urzędu Wojewody. Realizujemy projekt zagospodarowania brzegów Sanu. Trzeba rozsądnie zaplanować pracę na kolejny rok. Jest wiele do zrobienia, więc o urlopie mogę jedynie pomarzyć.
Rozmawiał Andrzej Borowski
Ostatnie komentarze