Galicja pachnie chlebem

Kuszą aromatycznym zapachem, który rozciąga się po całym Miasteczku Galicyjskim. Zwabieni turyści idą za aromatem, który doprowadza ich do jedynego takiego miejsca w skansenie. Do piekarni „Sezonowo”, którą prowadzi rodzina Wolaninów. Tradycyjny chleb na zakwasie wypiekany w piecu opalanym drewnem bukowym to nie lada uczta dla smakoszy. W piekarni wypieka się dziennie nawet 200 bochenków.

Na sanockim skansenie działają już od sześciu lat. Mieli już stoisko z drewnianymi pamiątkami oraz garncarnię. Zajmowali się uprawą starych odmian zbóż, m.in. komosy ryżowej, płaskurki, samopszy, orkiszu czy prosa. Teraz wpadli na pomysł, aby otworzyć piekarnię, w której będą wypiekać tradycyjny chleb. Cenią to co naturalne, zdrowe, pochodzące wprost z natury. Elżbieta, Aleksander oraz ich syn Michał Wolaninowie mieszkają w Moderówce. W Miasteczku Galicyjskim otworzyli piekarnię oraz cukiernię „Sezonowo”. Piekarnia zaczęła działać od 1 maja. Jest czynna od 9 do 17, choć jak zapewniają właściciele jeśli ktoś, przyjdzie nieco później to z pewnością spróbuje jeszcze ich specjałów.
– Chleb zaczęliśmy wypiekać z sentymentu, a wszystkiemu winne są wspomnienia. Pamiętam, gdy byłam mała i jeździło się do wioski obok, w której mieszkała moja babcia. Widziałam jak rozpalała piec, wyciągała rozczyn z chłodnej piwnicy i wyrabiała ciasto. Robiła to ze spokojem, z uśmiechem. To był wspaniały rytuał – mówi Elżbieta Wolanin, właścicielka piekarni oraz cukierni „Sezonowo”.

Dwie receptury na wypiek chlebów wymyślił Michał, który jest znakomitym kucharzem. Rodzina dojeżdża codzienne do Sanoka z oddalonej o 56 km Moderówki. Wstają skoro świt, a kładą się późno po północy. W końcu trzeba wszystko przygotować. Chleb pszenno -żytnio -orkiszowy na zakwasie żytnim, chleb pszenno- żytni z odrobiną grahamki, również na zakwasie z małą ilości drożdży , a ponadto amoniaczki, chałki, ciastka owsiane, serniki czy jabłeczniki. To wszystko czeka na odwiedzających piekarnię oraz cukiernię.
– Mąka z której wypiekany jest nasz chleb pochodzi z młyna z Izdebek. Takiego młyna jak w Izdebkach już nigdzie nie ma, a jeśli nie ma dobrej mąki, to się nie upiecze smacznego chleba. Wszystko robimy bez żadnych ulepszaczy i konserwantów, tylko na naturalnym zakwasie. Chcemy dawać ludziom, to co sami chcemy zjeść – opowiada Aleksander.
Wolaninowie starają się promować to co zdrowe. Organizują warsztaty pieczenia chleba dla dzieci. Są to zorganizowane grupy. W przyszłości planują, by takie zajęcia organizować dla mniejszych grup, takich jak chociażby dla rodzin z dziećmi.

– Dzieci już od najmłodszych lat należy uczyć szacunku do chleba. W dzisiejszych czasach chleb jest tak powszedni, że nie okazuje mu się należytego uznania. Pokazujemy dzieciom ile osób musi włożyć swojej pracy w to, aby powstał bochenek chleba – twierdzi właściciel.
Zajęcia trwają około godziny wraz z poczęstunkiem .Warsztaty zaczynają się od opowiedzenia dzieciom o samej piekarni oraz z czego składa się chleb. Uczestnicy warsztatów dokładnie przyglądają się całemu procesowi jego powstawania. Próbują w żarnach mielić mąkę, co jest bardzo żmudnym zajeciem.
– Potem robimy chlebowe ludziki, ozdabiamy je rozmaitymi ziarnami, o których także opowiadamy. Następnie prace dzieciaków wypiekamy. A na samym końcu sami je zjadają. Są bardzo zadowolone, to znakomita zabawa, a przy okazji nauka – dodaje Elżbieta.
Budynek udostępniło im Muzeum Budownictwa Ludowego, który jest wybudowany na wzór piekarni, która stoi nadal w Lesku. Odwzorowana kopia wybudowana jest ze starego drewna oraz z różnych materiałów pochodzących z okolicznych budynków. Tym samym doskonale wpasowała się w klimat miasteczka.

– Miło patrzeć na ludzi, którzy stoją w kolejce, by kupić nasz chleb. Sprawia nam to ogromną radość i satysfakcję, jak ktoś docenia naszą prace, a przede wszystkim, że nasze produkty smakują. Ważne jest, by robić w życiu coś co daje poczucie spełnienia – mówi Aleksander.
Gdy ktoś odwiedza piekarnię widzi dokładnie cały proces powstawania chleba, jak jest wyrabiane ciasto, jak jest wkładane do pieca i to kiedy jest z niego wyciągane. Nie sposób oprzeć się chrupiącej skórce oraz wspaniałym zapachom.
– Tęsknie za starymi czasami. Teraz wszyscy za czymś gonią. Chciałabym, aby ktoś kto do nas przychodzi mógł na chwilę się zatrzymać i poczuć klimat dawnych czasów. By zaznał spokoju i mógł pobyć w harmonii z naturą – dodaje na koniec Elżbieta.

Dominika Czerwińska