Międzygatunkowe relacje – czyli o tym, jak spotkania ludzi i zwierząt zawirowały genami

Podczas spaceru z czworonożnym przyjacielem w leśno-jeziornej scenerii Wigier, zastanawiałam się nad tematem przyrodniczego artykułu na ten tydzień. Już po przejściu kilku km, kiedy to Misia umilała mi każdy krok swoim spojrzeniem, psią ciekawością i o dziwo słuchaniem komend, zdecydowałam – udomowienie zwierząt.

Skąd one się wzięły w naszym domowym otoczeniu? Dlaczego zawsze dążymy do doskonalenia ras i czy te wszystkie zabiegi są miłe dla zwierząt?

„Wielkość narodu i jego moralny rozwój może być mierzony przez sposób, w jaki traktuje on zwierzęta” (Mahatma Gandhi)

Życie człowieka dawniej, było zdecydowanie bardziej, niż obecnie (a może nam się tylko tak wydaje) uzależnione od świata przyrody. Nie rozumieliśmy zmian w niej zachodzących, przewidywania pogody czy chociażby świata roślin i zwierząt. Człowiek jako jeden z elementów przyrody ożywionej, uczył się w niej żyć i, co ważniejsze, dążył do tego, jak przeżyć łatwiej i przyjemniej (to nam zostało). Podstawę egzystencji stanowiło mięso zdobywane w polowaniach na dzikie zwierzęta. Dieta była wzbogacana darami runa leśnego. Zwierzęta były uważane za krwiożercze bestie z ciemnych gęstwin. Podziwiane były jednocześnie jako istoty obce i tajemnicze. Świadczą o tym wizerunki zwierząt na ścianach wielu jaskiń. Najstarsze pochodzą sprzed około 30 tys. lat przed Chrystusem z terenów Europy Zachodniej, zwłaszcza południowej Francji i Hiszpanii. Wielkim przełomem w życiu człowieka było przejście na osiadły tryb życia.  Było to możliwe dzięki uprawie roślin i domestykacji (udomowienia) zwierząt, które wystąpiły około 10-12 tys. lat p.n.e. 

Najpierw człowiek zajął się uprawą roślin i wedle znaczących teorii antropologicznych to kobieta była tą istotą, której przypadał obowiązek opieki nad florą. Prawdopodobnie już w paleolicie kobiety odkryły związek między zasianiem ziarna a powstaniem rośliny. Do pierwszej domestykacji ssaków doszło najprawdopodobniej ok. 15 tys. lat temu na terenach dzisiejszych Chin, a tym zwierzęciem był właśnie pies – najwierniejszy przyjaciel człowieka. Człowiek szybko zobaczył, że zwierzęta to nie tylko życiodajne mięso, ale także pomoc przy pracy np. w polu.

Około 3,5 tys. lat p.n.e. zaczęto zaprzęgać w Europie Środkowej bydło do radeł, dając początek ornej uprawie roli. Różne zwierzęta udomowiono w różnych częściach globu. Konie w Azji i Europie, kury w Indiach a kozy w Egipcie. Tak podają źródła archeologiczne. Uważają one także, że ten moment z przejścia na osiadły tryb życia był przełomowym impulsem w rozwoju ludzkości. Niekoniecznie miłym dla kobiet. Mężczyzna, który nie musiał już biegać całymi dniami za zwierzyną, miał nagle zdecydowanie więcej wolnego czasu, kiedy mógł skupić się na myśleniu. Antropolodzy stawiają tezę, że to właśnie wtedy mężczyzna zaprowadził patriarchat i ustanowił niejako niższym stworzeniem kobietę, która z uwagi na ilość swoich obowiązków na roli oraz przy ognisku domowym, m.in. opiekę nad dziećmi, nie miała zbytnio czasu na bardziej skomplikowane myślenie.

Zwierzęta schwytane i utrzymywane przy ludzkich osadach nie tylko ewoluowały, ale także zmieniały się genetycznie. W obrębie gatunku, a nawet populacji, pojawiało się duże zróżnicowanie międzyosobnicze w temperamencie, usposobieniu i charakterze. Są takie zwierzęta, które mają względnie dużą tolerancję w stosunku do innych zwierząt; określamy to jako małe poczucie terytorializmu. Mogą też mieć dużą zdolność adaptacji, czyli przystosowania się do ograniczenia wolności, do zabiegów stosowanych przez człowieka i do nowej diety. Dieta proponowana przez człowieka była dużą barierą w przetrwaniu. Łatwiej było zwierzętom mięsożernym, bo one jadły resztki po ludziach, ale ze zwierzętami roślinożernymi był problem. Wczesny hodowca nie zbierał trawy, bo nie miał ani sierpa ani kosy, rwał liście i gałęzie z otaczających drzew. Ale były to 3-4 gatunki, podczas gdy zwierzę żyjące na wolności zjada kilkaset gatunków roślin. Takie zubożenie diety ograniczało zestaw pierwiastków i związków chemicznych potrzebnych do prawidłowego rozwoju. Stres związany z oswojeniem wytrzymywały te zwierzęta, które były powolniejsze, mniejsze i miały słabiej rozwinięty mózg (miał on mniejszą masę). Właśnie takie zwierzęta rozmnażały się w niewoli i to one dały początek udomowieniu.

Na podstawie obserwacji współczesnych udomowień (ten etap wciąż trwa) obliczono szacunkowo, że po to, aby ujawniły się dziedziczne cechy, związane z udomowieniem, musi minąć minimum 50-100 pokoleń. W przeliczeniu na czas wynosi to 200-400 lat dla dużych zwierząt i 100-200 lat dla małych.  Szacuje się, że człowiek jest odpowiedzialny w mniej lub bardziej świadomy sposób za powstanie ponad 8 tys. ras zwierząt, z tego aż 85% to tzw. rasy lokalne. Zazwyczaj mają one niższą produktywność, ale są zdecydowanie lepiej przystosowane do warunków, panujących na danym terenie, a także są cennym rezerwuarem genów dla przyszłych pokoleń. Najwięcej ras jest w obrębie bydła (1224) i owiec (1382), a znacznie mniej u koni (818) oraz świń (602) i kóz (672). Część zarejestrowanych w FAO ras już wymarła (647), 602 ma status krytyczny, a 1458 jest w różnym stopniu zagrożenia wyginięciem. O tym, że z rolnictwa i hodowli można czerpać zysk, wiadomo jest nie od dzisiaj.

Każdy z nas zna powiedzenie cesarza rzymskiego Wespazjana pecunia non olet (pieniądz nie śmierdzi). Nie każdy jednak wie, że wyraz pecunia, czyli pieniądze, pochodzi od słowa pecus, oznaczającego bydło rogate, które dawniej stanowiło umowny miernik wartości. Podobnie rzecz się miała ze Słowianami, którzy na bydło mówili skot. Jeszcze w średniowiecznej Polsce posługiwano się jednostką pieniężną zwaną skojec. Więc nic dziwnego, że człowiek, żądny większych zysków, zaczął tak krzyżować zwierzęta, aby dawały więcej mleka, szybciej przyrastały, znosiły większe jajka, a czasem były ładniejszą ozdobą domu.

Kolejny etap w udomowianiu i udoskonalaniu zwierząt oparty jest na wiedzy i związany bezpośrednio z powstaniem nowych technologii, w tym automatyzacji. Falę tę rozpoczyna koniec II wojny światowej, a później gwałtowny wzrost demograficzny, co wiązało się ze zwiększonym zapotrzebowaniem na żywność. W ciągu ostatnich 50 lat produkcja żywności na świecie zwiększyła się kilkakrotnie, w tym podstawowych zbóż, mleka, wołowiny,  wieprzowiny i jaj. Rekordowo, bo aż dwunastokrotnie powiększyliśmy produkcję  mięsa drobiowego. Możliwe to było dzięki ogromnemu postępowi w naukach biologicznych. W ostatnim 10-leciu poznano m.in. sekwencję genomu poszczególnych gatunków zwierząt. W związku z tym, w praktyce wykorzystujemy już powszechnie selekcję genomową. Połączenie najnowszych osiągnięć genetyki i żywienia zwierząt pozwala na uzyskiwanie rekordowych wydajności.

Człowiek chce tworzyć i zaskakiwać. Może dlatego powstała rasa kotów  munchkin w 1983 roku w Luizjanie. Koty tej rasy mogą posiadać sierść różnej długości i występować w różnych odmianach barwnych. Charakterystyczne dla nich są krótkie kończyny (przednie często krótsze od tylnych), czasem połączone z deformacjami kręgosłupa (lordoza) i spłaszczeniem klatki piersiowej. Rasa jest uznawana tylko przez niektóre organizacje felinologiczne ze względu na znaczną szkodliwość (dominującej) mutacji dla zdrowia kotów (towarzyszące krótkim kończynom inne wady wrodzone oraz ok. 25% śmiertelność płodów). Przez wielu uznawana za niemoralne posunięcie człowieka.

Postęp zawsze jest potrzebny, trudne sytuacje zazwyczaj motywują do działania, a człowiek zawsze chciał zmieniać rzeczywistość. Zastanówmy się jednak, gdzie kończy się chęć przetrwania dzięki udomowieniu zwierząt, a gdzie zaczyna się ekstrawagancja i krzywdzenie istot żywych. Chcąc podsumować powyższe dywagacje, znalazłam bardzo obrazowy cytat: „Pytanie, czym się różni świnia domowa od dzika, jest zbliżone do pytania, czym różni się człowiek od szympansa.”