Rafał Szałajko w wehikule Beksińskiego

Miesiące przygotowań, ogromne wyzwanie i zmierzenie się z postacią Zdzisława Beksińskiego. Rafał Szałajko wcielił się w rolę mistrza w spektaklu „Wywiad, którego nie będzie”, był przedstawiony z okazji 90. rocznicy urodzin malarza w ramach „Długiego weekendu z Beksińskim”.

Trudne początki

Rafał Szałajko urodził się w Sanoku. Jest aktorem teatralnym, filmowym, telewizyjnym. Ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną we Wrocławiu na wydziale aktorskim. Jest kochającym mężem oraz ojcem czwórki synów. Z Sanoka wyjechał zaraz po maturze ponieważ swoją przyszłość wiązał właśnie z aktorstwem.

– Jestem wychowankiem Sławomira Woźniaka, absolwenta Akademii Teatralnej w Warszawie na kierunku wiedza o teatrze. Prowadził on teatr, który nazywał się „Zgrzyt” w Sanockim Domu Kultury. Aktorstwo interesowało mnie już od najmłodszych lat. Miałem tę łatwość występowania przed innymi – mówi Rafał Szałajko.

Początki były trudne. Na początku lat 90. z Sanoka jechało się do Krakowa autobusem nawet osiem godzin, a do Warszawy pociągiem przez całą noc. Nie było Internetu, który jest zdecydowanym ułatwieniem w dzisiejszych czasach. Dla Szałajki decyzja o opuszczeniu rodzinnego miasta była trudna, jednak wybór ścieżki zawodowej i związanie swojej przyszłości z aktorstwem było dla niego na tyle ważne, że postanowił zdawać do szkoły teatralnej.

– To był zdecydowanie trudniejszy czas. Sławomir teatr prowadził niezwykle profesjonalnie, jeździliśmy na festiwale po całej Polsce, odnosiliśmy wiele sukcesów. Miałem ciekawe role do odegrania. To właśnie on utwierdził mnie w przekonaniu, że moje wybory, podjęte decyzje oraz zawodowa droga jest słuszna – wyjaśnia aktor.

Niestety za pierwszym razem nie udało mu się dostać do Szkoły Teatralnej. Nie poddał się i kontynuował swoją naukę w studiu aktorskim Lart w Krakowie. Tam przygotowywał się do egzaminów. W końcu udało mu się dostać na wydział aktorski w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej we Wrocławiu. Gdy podchodził do egzaminów na jedno miejsce zdawało 18 osób. Z Wrocławiem związał się zawodowo na wiele lat. Grał w Teatrze Współczesnym. Potem przeniósł się do Krakowa, gdzie związał się z teatrem Stu . Od 2005 roku występuje na deskach warszawskich teatrów.

– Moje całe życie związane jest z Warszawą. To właśnie tutaj założyłem rodzinę, mieszkam, pracuję. Występuję na deskach Teatru Kamienica Emiliana Kamińskiego oraz Capitol. Realizuję się zawodowo. Gram również w serialu „Leśniczówka” rolę Wiesława Kurka oraz w serialu „Pierwsza miłość”, gdzie wcielam się w rolę policjanta Huberta. Aktorstwa uczymy się w teatrze, dzięki temu możemy grać w filmach czy serialach. Uwielbiam obie te sfery. To jest nieustanna przygoda. Praca aktora buduje i rozwija. Aktorstwo teatralne jest zupełnie inne od telewizyjnego. Jednak z obydwu tych dziedzin czerpie się rozmaite doświadczenia – tłumaczy.

Połączeni

Szałajko zdecydował się zagrać rolę Zdzisława Beksińskiego ponieważ zaproponował mu to Wiesław Banach, dyrektor Muzeum Historycznego w Sanoku, który był jego profesorem w liceum. Z Banachem miał zajęcia z historii sztuki.

– Zawsze zwracam się do niego panie profesorze, a on się wciąż złości. Jednak to jest mój profesor i ciągle będę się do niego w taki sposób zwraca. To człowiek, który również miał na mnie duży wpływ. On także zbudował mnie jako artystę, człowieka, który może myśle, że przez sztukę może się realizować . To człowiek o szerokich horyzontach. Uwielbia sztukę, chodzi na wystawy, wie co się dzieje w tej dziedzinie. Dla mnie bardzo ważna jest sanocka szkoła malarstwa. Bardzo cenię sanockich malarzy, Jana Szczepkowskiego, Tomasza Mistaka, Sylwestra Stabryłę. Z dumą kolekcjonuję ich obrazy – opowiada.

Prawie wszyscy sanoczanie poniekąd są związani z rodziną Beksińskich. Rodzina Szałajki również, choć w dość osobliwy sposób. Ojciec aktora był równolatkiem artysty. Razem pracowali w Autosanie w latach 60. w jednym wydziale na tzw. desce. Ojciec Szałajki był technologiem produkcji.

– Ciągle ze sobą współpracowali. Dla ojca, jak i dla innych Beksiński zawsze był Zdziskiem. Mój brat Ryszard był kolegą Tomka Beksińskiego. Historia naszych rodzin jest dla mnie bardzo niesamowita. Udało mi się zagrać w filmie „Ostatnia rodzina”. Obraz opowiada historię rodziny Beksińskich. Zagrałem tam niedużą rolę lekarza w zakładzie psychiatrycznym, gdzie trafił Tomek po pierwszej próbie samobójczej. W tym samym dniu umarł mój ojciec. Mój brat także nie żyje. To wszystko się jakoś dziwnie połączyło. Dla mnie to bardzo osobiste – wyjaśnia.

Gdy pojawiła się propozycja zagrania mistrza, Szałajko pomyślał, że to jest właśnie to. Dla niego Beksiński to człowiek nierozerwanie związany z Sanokiem poprzez swoją drogę artystyczną. To w pewien sposób również jego droga. Podobnie jak artysta wyjechał z Sanoka do Warszawy. Wszystko się ze sobą jakoś łączy.

Wehikuł Beksińskiego

Nad spektaklem pracowali przez wiele miesięcy. Realizacja projektu była nie lada wyzwaniem. Inspiracją do napisania sztuki przez Wiesława Banacha był tajemniczy SMS, „Zadzwoń”, który otrzymał z telefonu Zdzisława Beksińskiego w pierwszą rocznicę jego śmierci. „Wywiad, którego nie będzie” to kontynuacja rozmowy pomiędzy Banachem a Beksińskim poskładana z tekstów, nagrań z różnych okresów życia artysty.

– To otchłań dla aktora. Przez półtorej godziny mówić jakby nie swoim tekstem. Musiał się stać on moim tekstem, jak i cała biografia Beksińskiego. Jednak z racji tego, że również jestem sanoczaninem to gdzieś jest ona także moją biografią oraz ludzi, którzy stąd pochodzą. Dlatego było to dla mnie łatwiejsze. Natomiast pod względem technicznym rola była niesamowicie trudna. Jej przygotowanie zajęło mi parę miesięcy. To głównie praca z samym sobą – twierdzi aktor.

Nieopisany udział w tym wszystkim miał Wiesław Banach, który zgromadził wszystkie teksty i umiejętnie je wybrał do sztuki, a także wystąpił na scenie. Za realizację wizyjną całego przedstawienia odpowiadał Janusz Barycki. Natomiast Szałajko musiał wszystko sobie dokładnie ułożyć i zaplanować. Wymyślić jak zagrać Beksińskiego, przecież nie mógł zwyczajnie przeczytać tekstu.

– Musiałem stać się na ten moment Beksińskim, ale podczas tego spektaklu go nie udaje, jestem po prostu Rafałem Szałajko, który czyta te teksty jako aktor, mówi pewne rzeczy jako Beksiński w tym czasie. Nazywam to takim performatywnym odczytaniem tych tekstów – wyjaśnia.

Biografia Beksińskiego jest mocno związana z malarstwem, czasami wybija się na pierwszy plan, jednak obaj walczyli, by to sztuka stała się pierwszoplanowa, a nie tylko biografia artysty.

– Wiesława Banacha wyjątkowo irytowała sensacyjność biografii Beksińskiego, że ludzie widzą tylko samo życie artysty. Łączą z nim śmierć, a nie widzą jego dzieł. Przez obcowanie z tymi tekstami zrozumiałem, że to jego malarstwo było wehikułem, dzięki któremu artysta wiedział, że stanie się nieśmiertelny . Zaś samo spotkanie ze śmiercią go nie przerażało, a sama sztuka była dla niego niejako obronną tarczą. Nasza małość egzystencji ludzkiej zawsze się kończy śmiercią, która jest nieunikniona. Beksiński poprzez sztukę potrafił to oswoić. Dzięki niemu to zrozumiałem – tłumaczy.
Aktor twierdzi, że wybory artysty stały się takie ponieważ korzystał z wielu technik artystycznych. Swoja drogę wybrał świadomie i konsekwentnie ją realizował do końca swojego życia.

– To niesamowite, że taka osoba urodziła się w naszym mieście, była związana z Sanokiem. Chociaż miłość z rodzinnym miastem była szorstka, to Beksiński doskonale wiedział, że z Sanokiem został powiązany na zawsze – kontynuuje.

Spektakl zostanie przedstawiony ponownie 27 listopada w Sanoku. Dwa spektakle odbędą się dzień później w Rzeszowie. W lutym bądź marcu sztuka zostanie pokazana szerszej publiczności w Warszawie na Służewcu w dzielnicy gdzie mieszkał Beksiński i w której został zamordowany w swoim mieszkaniu.

–Chodzi o prawdę. My nie próbujemy wypromować się na nazwisku Beksińskiego. Także jesteśmy sanoczaninami, czy to z urodzenia, czy to z wyboru , tak jak przypadku Wiesława Banacha. Jesteśmy szczerze związani z tym miastem. Sztuka została dobrze oceniona przez innych, dlatego ten spektakl nie jest tylko jednorazowym epizodem. Planujemy go pokazywać w całej Polsce – dodaje na koniec Rafał Szałajko.

Dominika Czerwińska