Komańcza pod okiem briologów
O tym, iż małe jest piękne już niejednokrotnie Państwu pisałam. I tym razem moim celem naukowo – ciekawskim były organizmy dość niewielkich rozmiarów. Często wrzucane do ,,jednego wora” z moimi ukochanymi porostami – co oczywiście jest błędem. Mowa o mchach. Już od 40-tu lat prężnie działa Sekcji Briologicznej PTB. Tegoroczne XVII Warsztaty Briologiczne pod tytułem „W górach i dolinach” odbyły się w dniach 11-15 września 2019 roku w Komańczy. Zjazd był podzielony na część terenową oraz referatową. Dla mnie to nowe doświadczenie, możliwość nauczenia się czegoś nowego, poznania osób, które mają podobnego ,,bzika” co ja.
Zazwyczaj, tereny wybierane na zjazdy nie są opracowane naukowo pod danym kątem – tak też było i w tym przypadku. Teren wybrany do badań (część terenowa – w której miałam przyjemność uczestniczy) Sekcji Briologicznej znajduje się na granicy dwóch dużych jednostek geomorfologicznych Karpat, ponieważ obiekty wytypowane do eksploracji terenowych leżą w dolinach Osławicy i Osławy. Rezerwat „Przełom Osławy pod Duszatynem” razem z rezerwatem „Kamień nad Rzepedzią” położonym ok. 5 km na północny-zachód od NE granic Ciśniańsko- Wetlińskiego PK, zostały wytypowane do przeprowadzenia szczegółowej inwentaryzacji briologicznej w czasie sesji terenowych. Wybór rezerwatów był podyktowany m.in. wyjątkowymi walorami przyrodniczymi tych obiektów, zróżnicowaniem i bogactwem siedlisk dostępnych dla mszaków, ale przede wszystkim brakiem danych o występowaniu mchów i wątrobowców. Rezerwat „Przełom Osławy pod Duszatynem” został utworzony w 2012 roku. Rezerwat jest położony w dolinie Osławy, pomiędzy wsiami Duszatyn i Prełuki, przy granicy i częściowo na terenie Ciśniańsko-Wetlińskiego Parku Krajobrazowego i Międzynarodowego Rezerwatu Biosfery „Beskidy Wschodnie”. Obejmuje rejon przełomu rzeki przez lesiste wzniesienia Bieszczadów Zachodnich wraz z malowniczym meandrem Osławy w uroczysku Łokieć oraz przyległymi zboczami góry Karnaflowy Łaz (709 a n.p.m.). Rzeka ma tu szybki prąd i tworzy liczne bystrza na zalegających jej koryto progach skalnych i głazach – o jej bystrości mogłam się przekonać na własnej skórze. Wg aktu powołującego, celem ochrony jest zachowanie ze względów naukowych, dydaktycznych i krajobrazowych najpiękniejszego fragmentu doliny rzeki Osławy od Smolnika po Turzańsk. Zbocza wniesień porasta żyzna buczyna karpacka w strefie przejścia z piętra pogórza w regiel dolny ze stanowiskami roślin rzadkich i chronionych. W rezerwacie rosną m.in. wawrzynek wilczełyko, parzydło leśne i omieg górski. Lasy rezerwatu, mające charakter naturalny, stanowią ostoję zwierząt. Drugi wybrany rezerwat „Kamień nad Rzepedzią” utworzonym został w 2012 roku. Wg aktu powołującego, celem ochrony jest zachowanie i ochrona grupy skał piaskowca eoceńskiego wraz z otaczającym je drzewostanem. Wspomniane wychodnie skalne ciągną się pasem długości ok. 1,5 km wzdłuż południowo-zachodniej granicy rezerwatu i stanowią niewątpliwie interesujący briologicznie punkt eksploracji terenowych. Rezerwat położony jest w masywie Kamienia (717 m n.p.m.), około 3 km na zachód od miejscowości Rzepedź.
W szacie roślinnej dominuje drzewostan jodłowo-bukowy (żyzna buczyna karpacka). Znajduje się on w granicach obszaru ptasiego Natura 2000 „Beskid Niski” oraz Obszaru Chronionego Krajobrazu Beskidu Niskiego.
Zaopatrzeni w mapy, GPS, lupki i świetny humor ruszyliśmy w teren. Uczestnicy podzielili się na kilka mniejszych grup, aby objąć cały teren rezerwatu. W grupie do której mnie przydzielono dowodził Pan Robert Zubel, ale o tym Panu słów kilka jeszcze później. W naszej grupie była również Pani Zofia Daszkiewicz, Inżynier Nadzory Nadleśnictwa Komańcza. Wszechstronna kobieta, która nie jednego mogłaby kolokwialnie mówiąc zagiąć w wielu dziedzinach. Nic więc dziwnego, iż mchy i wątrobowce także nie były jej obce i bez trudu wtórowała wieloletnim ,,mcharzom”. Także mój serdeczny przyjaciel Mariusz Wierzgoń, który jak zawsze próbował naprowadzić mnie na właściwą drogę ,,na mchy”. Taką ekipą ruszyliśmy w teren. Co chwile zatrzymywaliśmy się, aby zebrać okazy, spisać gatunki i pozachwycać się finezją tych organizmów.
Z obu warsztatów terenowych zostaną opublikowane dane co do brioflory, które niewątpliwie będą wykorzystane chociażby do Planu Ochrony.
Na części referatowej mogliśmy wysłuchać wystąpień dotyczących występowania epifitycznych mszaków we Wrocławiu, wpływu klimatu i ekologicznej ciągłości lasów na potencjalne wstępowanie mszaków, o nowym mchu dla Polski, o mchach Puszczy Boreckiej i wiele innych ciekawych tematów. Kończącym referat był początkiem kolejnej części warsztatów. Mianowicie Pan Robert Zubel przedstawił plansze, które już wisiały na ścianie: Od Kluka do klucza i z powrotem – rzecz o księdzu, mszakach i jubileuszu. Artystyczne, naukowe i fotograficzne impresje na temat wybranych gatunków mszaków i roślin naczyniowych Roztocza.
Impulsem do powstania wystawy były dwa jubileusze związane z osobą Ks. Krzysztofa Kluka. W roku 2018 minęło 230 lat od wydania trzeciego tomu Dykcyonarza roślinnego – jednego z najbardziej znanych dzieł Ks. Kluka. W roku 1788 powstał i został opublikowany ostatni tom tego opracowania. W ten sposób autor zakończył pracę nad pierwszym wydaniem polskiej encyklopedii botanicznej, z której niegdyś czerpano wiele podstawowych wiadomości, i która do dzisiaj pozostaje bezcennym świadectwem ówczesnego, bynajmniej nie niskiego, poziomu znajomości roślin, na ziemiach polskich. O popularności tej pracy świadczą aż cztery wydania. Autor zawarł tam w porządku alfabetycznym opisy dla ponad 1500 roślin, w tym także dla kilkadziesięciu gatunków mchów i wątrobowców. Drugi powód, to przypadająca w bieżącym roku, 280 rocznica urodzin Ks. Krzysztofa Kluka (1739-1796). Był on człowiekiem ogromnie pracowitym i poza swoimi zwykłymi obowiązkami proboszcza w Ciechanowcu, z zapałem zajmował się naukami przyrodniczymi. Niewątpliwą zasługą ks. Kluka było wprowadzenie do botanicznej literatury polskiej podwójnej nomenklatury gatunków (linneuszowskiej) oraz stworzenie polskich terminów botanicznych m.in. ogonek liściowy, kolce, wąsy, ciernie, kwiatostan, kielich czy korona. Sam współautor Pan Robert Zubel pochodzi z Sanoka. Wybitny botanik – briolog. (Przyznał się, że woli wątrobowce). Pracownik Uniwersytetu UMCS w Lublinie. Fotograf i zapalony wędrowca gór. Ja do tego mogę dorzucić – człowiek o niezłomnej cierpliwości i świetnym podejściu pedagogicznym. Wiem, że moje pytania mogą męczyć ….
Pana Adam Rybarczyk jeszcze nie miałam okazji osobiście poznać ..ale to kwestia czasu. Z wykształcenia “artysta leśnik” (Technikum Leśne w Rogozińcu, Akademia Sztuk Pięknych w Poznaniu). Po perypetiach przeróżnych, do botaniki w postaci czystej powrócił i przy niej pozostał. Dewiza życiowa: “Podstawowym zajęciem leśnika jest obserwacja” .Tak też czyni, mistrza starając się doścignąć. Poznać przyrody nie sposób, gdyż jest zmienna. Poznawać jednak należy i z nią wzrastać. Takie informacje widnieją na planszach wystawy.
Podobne zjazdy nie tylko są okazją do przepływu informacji pomiędzy naukowcami – bo przecież czytają swoje publikacje, jest to czas potrzebny do narodzin nowych pomysłów, wspominek o przeszłości i wprowadzeniu nowych briologów w tajniki tej sztuki. I po raz kolejny mogę powiedzieć, że fajnie być przyrodnikiem.
Ostatnie komentarze