Nie zamykajcie żywołapek. Interwencja
Niejeden raz udostępniamy prośby o pomoc w znalezieniu domów dla kotków. Sytuacja w Sanoku nie jest różowa. Nie ma regularnego schroniska dla kotów, najbliższy „przytułek” w Łukawicy bywa przepełniony. Sanockie wolontariuszki robią co mogą by zwierzętom pomagać, jednak spotykają je przykrości.
– Nie przeszkadzajcie pracować wolontariuszom. Nie zamykajcie żywołapek. W niektórych przypadkach jest to jedyna możliwość odłapania kotków. To wcale nie oznacza, że będą one w klatce przetrzymywane długo – proszą wolontariuszki.
Publikujemy poniżej list jaki otrzymały i odpowiedź na „zarzuty”. Pozostawiamy do przemyślenia…
Drogi Pisarzu z ul. Berka Joselewicza jest nam bardzo miło, że doceniasz naszą działalnością, ale abstrahując od Twojego listu, niejednokrotnie nasz sposób działania nie dla wszystkich jest zrozumiały! Zapraszamy w nasze szeregi, pewne kwestie będzie łatwiej pojąć. To jest najprawdopodobniej dziki kot, w każdym razie bardzo boi się człowieka, więc nie weźmiemy go w ręce i pod kurtką nie zaniesiemy do gabinetu (jeżeli posiadasz taką umiejętność prosimy o pomoc). Kot jak wynika ze zdjęć jest chory (koci katar być może cierpi na coś więcej. Niestety żadna z naszych inspektorek nie posiadała umiejętności czytania że znaków dymnych, więc aby zapadła jednoznaczna diagnoza MUSIMY odłowić go za pomocą klatki żywołapki. Jeżeli nie wykazujesz chęci pomocy, to po prostu nam nie przeszkadzaj i nie zamykaj klatki. Takie działania noszą znamiona utrudniania pomocy potrzebującemu zwierzęciu i są karalne.
Koniecznie przeczytaj:
To bardzo trudna praca wymagająca wyrzeczeń. Nie każdy ma psychikę do niej. Pomagają na tyle na ile umieją, a dzikich kotów, które są np. Chore czy potrącone, czy jakkolwiek inaczej cierpią nie złapią żywcem w ręce. A nawet jakby się dało to nir powinno, ponieważ to także spore niebezpieczeństwo dla nich. Stać w upale/mrozie/złej pogodzie czy czekać godzinami także nie mogą. Mają swoje życie, swoje zwierzęta, rodziny. Pomagają, no kochają, a ludzie jeszcze szczekają. Lepiej zgłosić się samemu na wolontariat i zobaczyć z czym muszą się mierzyć. Bo zwierzęta w tej pracy to często najmniejszy kłopot. Ale właśnie tacy bezmyślni ludzie, którzy pozwalają na ich dalsze cierpienie.