Okrągły rok burmistrza

9:56:35

19 listopada minął  rok od pańskiego zaprzysiężenia. Jak panu upłynął ten czas? Jak go pan ocenia?

Upłynął bardzo szybko. Błyskawicznie. Co do ocen – nie wypada, bym to ja był adresatem takich pytań. Mogę jedynie powiedzieć, że każdy dzień był wyzwaniem, każde spotkanie okazją do odkrycia czegoś nowego, poznania ludzi, ich problemów, ale też ich sukcesów, pasji, chęci angażowania się w sprawy miasta. W mieszkańcach Sanoka tkwi ogromny potencjał – o tym się przekonałem w ciągu pierwszego roku sprawowania urzędu burmistrza.

Mówi pan o potencjale mieszkańców, tymczasem raport Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju, o którym pan wspomniał podczas I Forum Gospodarczego, wskazuje na coś zgoła innego – tak zwany kapitał ludzki nie jest mocną stroną Sanoka.

To dwa różne spojrzenia, oba uprawnione. Istotnie, według badań ministerstwa kapitał ludzki zdecydowanie należy wzmocnić. Od lat młodzi wykształceni sanoczanie wyjeżdżają do dużych miast, nie tylko polskich, także za granicę. Ta sytuacja wymaga zmiany. Między innymi po to zostało zorganizowane I Sanockie Forum Gospodarcze, aby zintegrować środowiska przedsiębiorców, zachęcić do debaty o problemach i sposobach ich eliminowania. Mamy coraz prężniej rozwijającą się uczelnię wyższą, która jest w stanie odpowiednio wzmacniać rynek pracy, odpowiadając na zapotrzebowanie lokalnych przedsiębiorstw. Rolą samorządu jest prowadzenie takiej polityki, która sprzyja rozwojowi firm i zachęca do inwestowania. Trzeba zadbać o dostępność mieszkań, o infrastrukturę drogową – to są priorytety.

Te priorytety wymagają nakładów finansowych. Poradzi sobie z tym miejski budżet?
Nie jest tajemnicą, że budżet mamy skromny. Trzeba sięgać po inne rozwiązania, przede wszystkim po środki spoza budżetu. To wymaga pracy, analiz, przygotowywania projektów i składania wniosków. W tym roku aplikowaliśmy o 60 milionów złotych. Uzyskaliśmy pieniądze na remont ulic Piastowskiej, Pomorskiej i Tysiąclecia, na zabezpieczenie kilku osuwisk, ze środków unijnych została sfinansowana budowa ścieżki rowerowej nad Sanem. Kilka złożonych przez nas wniosków pozytywnie przeszło wstępną weryfikację, zakwalifikowało się do kolejnego etapu, czekamy na decyzję o przyznaniu środków. Nie ustajemy w zabiegach, by pozyskać jak najwięcej funduszy spoza budżetu, ponieważ tylko w ten sposób Sanok ma szansę na intensywny rozwój. Budżet tu nie wystarczy.

A mieszkania? W mieście odczuwa się ich dotkliwy brak…

Analiza rynku mieszkaniowego wskazuje, że jest z jednej strony zapotrzebowanie na mieszkania komunalne, tanie, do których utrzymania dopłacamy z budżetu, oraz na mieszkania w budownictwie wielorodzinnym do wykupu lub pod wynajem. Ze względu na specyfikę gospodarczą regionu i średnie zarobki, które na tym terenie są stosunkowo niewysokie, mieszkania do wykupu powinny być relatywnie tańsze. Potrzebny jest inwestor. Prowadzę rozmowy z kilkoma podmiotami i w niedługim czasie, odpowiadając na pytanie o infrastrukturę mieszkaniową, będę mówił już o konkretnych rozwiązaniach. Jeśli chodzi o mieszkania komunalne, kolejka jest długa i większość rozmów prowadzonych podczas moich dyżurów dotyczy właśnie problemów mieszkaniowych. Przydziały odbywają się według procedur, a zasoby są ograniczone. Pozyskaliśmy kilka mieszkań w Śródmieściu, ale to kropla w morzu, wiem o tym.

Miał pan efektowny program wyborczy. Co z jego założeń udało się zrealizować w mijającym roku?

To pierwszy rok, który tym się różni od następnych, że nowo wybrane władze realizują budżet uchwalony przez poprzedników. Trudno w takim budżecie wygospodarować środki na realizację celów, które są wynikiem innego postrzegania planów rozwoju miasta i pracy samorządu, niż to było praktykowane przez lata. Swój program adresowałem do wielopokoleniowych rodzin. Sam zostałem w takiej rodzinie wychowany i wiem, jaka to wartość – dla rozwoju społecznego wręcz bezcenna. Program jest i będzie realizowany w oparciu o filary, takie jak rozwój gospodarczy, bezpieczeństwo, edukacja, kultura, sport. Podstawą jest rozwój gospodarczy, ponieważ on jest wsparciem dla pozostałych „składowych”, rzadko bywa odwrotnie, chociaż na przykład sport i kultura mają wpływ na turystykę. Edukacja wspiera rozwój gospodarczy – wszystko się z sobą łączy, nie można rozgraniczać tych filarów, one muszą być realizowane w sposób skoordynowany.

Wrócę do pytania: co udało się w tym roku zrealizować?

Sporo. Odbyło się wspomniane już wcześniej I Forum Gospodarcze, które jest platformą wymiany doświadczeń, stawiania diagnozy i planowania strategii. Nawiązałem współpracę z Ministerstwem Inwestycji i Rozwoju w obszarze rozwoju małych i średnich miast, ponieważ warto i należy korzystać z rozwiązań przygotowanych przez rząd. Inwestujemy w infrastrukturę drogową, wydając w tym roku na remonty i inwestycje prawie 4 miliony złotych z budżetu i pozyskując środki z programów. Całkiem sporo udało się zrobić „sposobem gospodarskim” – mówię tu o wykorzystaniu destruktu do najpilniejszych napraw, w miejscach, w których ludzie czekają na drogi dojazdowe do domów przez kilkadziesiąt lat. Są takie miejsca i to położone wcale nie na peryferiach Sanoka. Jedno takie znalazłem w Śródmieściu, na przykład. Zainteresowaliśmy się oświetleniem solarnym, które jest przyjazne środowisku i wiele ulic takie oświetlenie już ma. Zakończyła się termomodernizacja budynku przychodni na Błoniach. Nowe życie zyska budynek szatniowo-gospodarczy na „Wierchach”. Powołane zostały Rada Seniorów i Młodzieżowa Rada Miasta – ta ostatnia odbyła już dwa spotkania i pomysły, jakie zgłaszają młodzi, bardzo mi się podobają. Lubię pracować z młodzieżą, w czasie wakacji pozytywnie zareagowaliśmy na prośbę grupy licealistów, by pomóc im w organizacji pikniku ekologicznego, a teraz licealiści pomagają nam w organizacji wieczoru andrzejkowego dla seniorów, na który zapraszam 28 listopada do klubu „Górnik”. Podwyższyliśmy kwotę stypendiów sportowych, rozdaliśmy Złote Karty Sportowca. Wychowanie poprzez sport to niezwykle ważny aspekt życia społecznego i robimy wiele, aby w Sanoku zaczęło to działać bezproblemowo – temu ma służyć Sanocka Fundacja Rozwoju Sportu, ale też wiele innych działań. Na przykład zabiegam osobiście o to, aby znalazły się środki na poprawę infrastruktury sportowej w dwóch miejskich szkołach. Zapomniałbym o ulicy Łany – ale o to powinien pan zapytać mieszkańców. 

Zielony Rynek, wybudowany wiele lat temu z udziałem środków unijnych, stoi pusty. Kosztowna inwestycja nie podoba się lokalnym kupcom i klientom. Jest szansa, by go ożywić?

Zielony Rynek jest problemem, ale nie jedynym, z jakim się musimy zmierzyć. Na przykład błędnie oszacowano koszty funkcjonowania dworca przy ulicy Lipińskiego – rocznie miały wynosić około 180 tysięcy zł, natomiast z naszych wyliczeń i wyliczeń SPGK wynika, że to będzie ponad 600 tysięcy zł rocznie. Kolejna sprawa – słynny projekt, który miał przeciwdziałać wykluczeniu cyfrowemu: ponad 2 miliony złotych pozostało do spłacenia po zakończeniu kadencji Wojciecha Blecharczyka, a ponieważ pieniądze nie zostały zwrócone, narosły odsetki w wysokości 1 milion 200 tysięcy złotych. Nikt tego nie zapłacił. Będzie nas to kosztowało ponad 3 miliony złotych. Kolejna sprawa: dokumentacja przetargowa na rewitalizację placu św. Michała zawierała nieprawidłowe zapisy niezgodne z ustawą o zamówieniach publicznych i w efekcie miasto ma zwrócić do Urzędu Marszałkowskiego kwotę 272.546 zł (plus odsetki). 3 grudnia br. w tej sprawie Naczelny Sąd Administracyjny rozpozna skargę kasacyjną złożoną przez miasto. Wiadomo, co się dzieje na basenach, sprawę prowadzi prokuratura. Już dzisiaj wiemy z raportów, że jest niezbędna budowa przepompowni na terenie obiektu. Miasto będzie musiało zabezpieczyć kwotę około 200 tysięcy na ten cel. Kolejna sprawa – a właściwie trzeba by pewnie użyć mocniejszego słowa – dotyczy osuwiska nad ulicą Podgórze. Oświadczenia o dysponowaniu nieruchomościami składane przez mojego poprzednika nie były prawidłowe. Miasto nie było bowiem właścicielem wszystkich działek objętych zakresem prac, a tylko wtedy można było uzyskać dofinansowanie. Okazuje się, że z pięciu podanych we wniosku działek tylko trzy były własnością miasta. To wszystko w tej chwili się jeszcze toczy, zabiegamy o to, aby udało się sprawę załatwić w taki sposób, aby nie trzeba było zwracać około półtora miliona złotych netto. To są sprawy pierwszego roku mojej kadencji. Taki „spadek”, a możliwe, że tylko jego część….

Po takich informacjach trudno wrócić do pytań o takie rzeczy, jak na przykład Jarmark Adwentowy… Od czytelników „TS” mamy sygnały, że pomysł jarmarku bardzo się sanoczanom podoba.

To wszystko, o czym powiedziałem wcześniej, to są bardzo poważne problemy i sanoczanie muszą o nich wiedzieć. Chodzi o poważne wydatki i z tym musimy się zmierzyć zarówno ja, jak i radni miejscy. To są sprawy, proszę mi wierzyć, które spędzają mi sen z powiek, ale to nie znaczy, że mamy żyć „aferami”, siać panikę i popłoch wśród mieszkańców. Rosną koszty edukacji, ceny wywozu odpadów komunalnych i to wszystko, co dzieje się w wielu miastach kraju i regionu dotknie także nas. Otrzymaliśmy – ja i radni – mandaty od mieszkańców i musimy znaleźć rozwiązanie i wyjście z każdej trudnej sytuacji. Tymczasem miasto powinno żyć swoim rytmem, a ludzie mają czuć się w nim bezpiecznie i przeżywać szczęśliwe chwile. Niedawno spotkaliśmy się na obchodach stulecia urodzin Mariana Pankowskiego, 27 listopada symbolicznie zakończymy miejskie obchody Roku Zdzisława Beksińskiego – z tej okazji zapraszam sanoczan na spektakl do Sanockiego Domu Kultury. W połowie grudnia chciałbym spacerować z mieszkańcami po Rynku i na Jarmarku Adwentowym w serdecznej przedświątecznej atmosferze wyszukiwać choinkowych prezentów dla najbliższych.

Rozmawiał Andrzej Borowski